Artykuły

Borczuch wystawia Knausgarda

O tej powieści Zadie Smith pisała, że uzależnia jak crack. Bestseller Karla Ove Knausgarda "Moja walka" wystawia Michał Borczuch. Premiera w piątek 6 października w TR Warszawa na scenie ATM Studio. - Pracujemy, nadpisując swoją opowieść na tej książce - mówi reżyser.

Karl Ove Knausgard zaczął pisać cykl autobiograficznych powieści w wieku 39 lat. To karkołomne zadanie sportretowania walki o życie, pisanie, miłość przysporzyło mu wielu czytelników i wiele świetnych recenzji; jedni, z powodu rozpiętości powieści na sześć tomów, porównywali jego pracę do Prousta, inni, ze względu na chłodny styl, do... mebli z Ikei.

W TR Warszawa spektakl na podstawie wszystkich tomów wyreżyseruje Michał Borczuch, którego widzowie mogą znać z takich przedstawień jak "Apokalipsa" czy "Zew Cthulhu" w Nowym Teatrze.

ROZMOWA Z MICHAŁEM BORCZUCHEM [na zdjęciu], reżyserem:

Izabela Szymańska: Świetne recenzje, miliony czytelników na całym świecie. Na czym twoim zdaniem polega siła powieści Knausgarda?

Michał Borczuch: W styczniu zrobiliśmy warsztaty dla fanów Knausgarda i próbowaliśmy dowiedzieć się, na czym polega jego fenomen. To, co się powtarzało w opowieściach czytelników, osób z różnych środowisk, to to że w końcu dostają powieść, która jest na tyle pojemna objętościowo, że czyta się i czeka na następny tom oraz że jest powieścią, na którą można projektować własne życie, sentymentalnie się w nią zagłębiać. "Moja walka" oddziałuje najmocniej na pokolenie 40-latków, którzy identyfikują się z tą historią, bo mieli podobne doświadczenia jak główny bohater, słuchali tej co on muzyki, czytali te same gazety, książki. Ponoć w Szwecji, kiedy ukazywały się kolejne tomy, to na ulicach i w tramwajach ludzie rozmawiali o niej z takimi emocjami, z jakimi omawia się popularny serial. Może było to związane z tym, że Knausgard sportretował Sztokholm i mentalność skandynawską, pokazał życie, które toczy się za rogiem czy w mieszkaniu obok, utożsamienie mogło być bardzo silne.

Jak chcecie wykorzystać w spektaklu wiedzę, wnioski z warsztatów z czytelnikami Knausgarda?

- Warsztaty przeniosły się na myślenie o adaptacji, chcemy, żeby naszym punktem wyjścia było doświadczenie czytelnika, budowanie takich sytuacji na scenie, w których albo może dojść do utożsamienia widza z tym, co ogląda, albo do pokazania, przy całej detaliczności opisów, jakiejś fragmentaryczności życia. Na warsztatach ktoś powiedział, że ta powieść to esej o życiu i to było kluczowe do rozpoczęcia prac nad adaptacją. Można sobie wyobrazić, że pisanie scenariusza z tak wielkiej powieści, z taką liczbą wątków, już na starcie było trudne, ale ważniejsze jest pytanie: po co coś takiego robić, po co coś, co jest dobrą literaturą, a na pewno ma swoich czytelników, przenosić na scenę? Zdecydowaliśmy, że wybierzemy fragmenty z każdego tomu, pokażemy życie rodziny, na scenie pojawi się Karl, jego brat, matka, żona, jej rodzice, jego przyjaciel.

A dlaczego "Moja walka" wciągnęła ciebie?

- Nie miałem aż takiego sentymentalnego podejścia ani takich projekcji, bo w czytaniu interesowała mnie najbardziej jego obsesja, upór w jak najdokładniejszym opisaniu rzeczywistości z przeszłości. To nie jest jednoznacznie biografia, można powiedzieć, że to beletrystyka, a ona rzadko stawia sobie zadanie perfekcyjnego oddania przestrzeni, miejsca, dialogów, sytuacji, czynności. Mnie to fascynowało w czytaniu i oczywiście momentami doprowadzało do granicy wytrzymałości czytelniczej, przynosiło znużenie, ale w sumie przy czytaniu książek znużenie to dobry stan.

Czytając, miałam wrażenie, że ten świat jest dla mnie obcy przez to, że to jest bardzo silnie chłopacka opowieść, ale podobnie jak ciebie wciągała mnie literatura, ten gęsty i w emocjach, i w plastyczności opis świata. Jak tę literacką gęstość przełożyć na scenę?

- Chcemy złapać ją przez mnożenie poziomów opowieści, startując od sytuacji psychologicznych, poprzez sytuacje abstrakcyjne, włączając w to materiały dokumentalne, sfabrykowane dokumenty, osobiste perspektywy aktorów, czyli tworząc jakiegoś rodzaju palimpsest. Pracujemy, nadpisując swoją opowieść na tej książce - oczywiście nie robimy tego dosłownie, bo jesteśmy przez agenta Knausgarda zobligowani do tego, że możemy dodać od siebie maksymalnie 7 proc. tekstu, ale teatr jako sztuka daje narzędzia, żeby dołożyć kolejne znaczenia i odskoczyć od literatury.

Ciekawa jest ta perspektywa chłopięca, o której wspomniałaś. W powieści główny bohater, czyli Karl Ove, nie podlega interpretacji. Ja w pewnym momencie byłem zmęczony nawet nie chłopięcością, tylko taką egzystencjalną perspektywą białego, heteroseksualnego, zamożnego faceta; w spektaklu spróbujemy pokazać krytycznie tę perspektywę opisu świata.

W krakowskiej Łaźni Nowej wyreżyserowałeś wielokrotnie nagradzany spektakl "Wszystko o mojej matce", powieść Knausgarda rozgrywa się w cieniu śmierci ojca. Jest jakiś łącznik między tymi spektaklami?

- Rozmawiamy w trakcie prób, więc trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, ale na pewno nie było to moim świadomym zamierzeniem, żeby po spektaklu o matce opowiadać o ojcu. Tu raczej chcemy zbudować fresk, nie skupiać się na jednej relacji, a uchwycić całe życie. Gdybyśmy rozmawiali o Szekspirze, to określenie "uchwycić życie" byłoby banalne, ale w zderzeniu z tą powieścią jest realnym wyzwaniem.

Szósty tom nie ukazał się w Polsce?

- Jeszcze nie, jego premiera została przesunięta, ale my dostaliśmy powieść w całości, więc na scenie także pokażemy wydarzenia z tego tomu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji