Artykuły

>>Być albo nie być...<<

"HAMLET" w Teatrze Powszechnym jest osiągnięciem wybitnym. Przedstawienie na wskroś współczesne, wiernie jednak oddaje historyczne cechy dramatu szekspirowskiego. Z szacunkiem i pokorą rozmyślała Irena Babel nad "Hamletem". Starała się przede wszystkim oddać głos autorowi, nie uronić żadnej myśli arcydzieła; i nie zapominać, że inscenizuje utwór poety elżbietańskiego. Z wszystkich przedstawień tego dramatu, jakie miałam okazję widzieć, to wydaje mi się najpełniejsze i najbardziej klarowne. Jego cechą naczelną jest prostota, absolutny brak efekciarstwa, przy dążeniu do akcentowania głównego nurtu tragedii, który tak silnie przemawia w czytaniu: przeciwstawienia Hamleta całemu światu, głęboko ludzkiego bólu istoty szlachetnej, która cierpi w zetknięciu z podłością.

W KAŻDYM człowieku myślącym jest cząstka Hamleta. Każdy przeżywa momenty rozczarowania do świata, momenty niepokoju, zwątpienia, leku, podejrzliwości w stosunku do otoczenia, którego biedy i słabości budzą w nim odruchy buntu. Tę prawdę o ludzkim losie wyraził Szekspir na przykładzie bohatera, uginającego się pod ciężarem życia ponad jego siły intelektualne i moralne. Hamlet nie jest koturnowym herosem, jest postacią wzruszająco ludzką, przemawiającą do każdego człowieka, który zmaga się z trudnościami życia. W tym głównie tkwi siła oddziaływania tragedii, w której od stuleci każde pokolenie znajduje odbicie swych własnych przeżyć. Zadaniem teatru jest znalezienie właściwych środków wyrazu dla przybliżenia prawdy szekspirowskiej do współczesności, dla włączenia jej w krąg odczuć dzisiejszego człowieka. To zadanie spełnia omawiane przedstawienie w wysokim stopniu.

Jest nowe i odkrywcze w sposobie pokonywania trudności, jakie nastręcza skomplikowany w "Hamlecie" układ scen, wymagający częstej zmiany miejsca. Babel osiągnęła zwartość i płynność akcji przez maksymalne uproszczenie oprawy dekoracyjnej. Jest ona zredukowana do jedynego syntetycznego motywu w formie splątanych kolców cierniowych, wyrażających powikłania i bóle ludzkiej egzystencji. Pomysł śmiały, sugestywny i zharmonizowany z atmosferą przedstawienia, w którym - podobnie jak w teatrze Villara - na pierwszy pian wysunięto aktorów, wkładając ogromny wysiłek w ujednolicenie stylu gry.

KREACJA ADAMA HANUSZKIEWICZA decyduje w znacznym stopniu o wysokiej randze spektaklu. Doskonale warunki zewnętrzne, piękna sylwetka, wyrazistość mimiki pozwoliły mu zarysować postać królewicza duńskiego silnie przemawiającą do wyobraźni. Wewnętrzne rozdarcie Hamleta i proces dojrzewania w nim świadomości moralnej oddaje Hanuszkiewicz ze skupieniem, w sposób bardzo nowoczesny. Monologi, stanowiące filozoficzne jądro dramatu, wygłasza prosto, bez patosu, wygrywając subtelnie półtony. Jego "monolog wewnętrzny" to dzieje duszy bohatera, prowadzącego z widzem dialog filozoficzny na temat sensu życia, tajemnic bytu, siły i niemocy intelektu, ułomności charakterów ludzkich. Hamlet-Hanuszkiewicz wygłasza większość monologów na podeście sceny, co potęguje wrażenie bezpośredniej rozmowy widza z bohaterem. W roli tej można się dopatrzyć, wpływu, telewizyjnej praktyki aktorskiej. Artysta skupił uwagę na intelektualnych treściach roli, na krytycznym stosunku do świata tego buntownika i sceptyka zżeranego pasją naprawy zła. Silniej podkreślił nurt tragedii społecznej, niż nurt tragedii osobistej Hamleta. Porywająca żarliwość uczuciowa cechowała w znacznie wyższym stopniu jego Hamleta na scenie poznańskiej, gdzie występował w tej roli osiem lat temu. Ale większa obecnie dojrzałość intelektualna i artystyczna pozwoliła mu głębiej wniknąć w sens postaci, której całości - zdaniem Wyspiańskiego - żaden Hamlet sceniczny "nie obejmuje".

Drugą znakomitą kreacją jest Ofelia w interpretacji Janiny Nowickiej. Uczesaniem i dziewczęcym urokiem Nowicka przypomina portrety pędzla Leonarda da Vinci. Urzekająco prosta i naturalna wyraża w sposób wzruszający przeżycia Ofelii. Scenę obłąkania zagrała z przejmującym liryzmem, z wdziękiem omal tanecznym, wywołując wrażenie wiotkiej, brutalnie podciętej roślinki.

Na szczególne wyróżnienie zasłużyła grupa Aktorów (MIECZYSŁAW SERWIŃSKI, JERZY NASIEROWSKI i ZBIGNIEW MAMONT), w których wykonaniu "teatr w teatrze" ma swoisty koloryt historyczny, kontrastując wyraźnie z grą reszty zespołu. Zwłaszcza pantomima w układzie WITOLDA BORKOWSKIEGO z muzyką AUGUSTYNA BLOCHA jest swego rodzaju majstersztykiem, wtopionym nienagannie w rytm przedstawienia.

HENRYK SZLETYŃSKI konsekwentnie rysował figurę Poloniusza jako głupca i uniżonego pochlebcy. Mam jednak wątpliwości, czy nie obniżył tej postaci w randze społecznej. JANINA MARTINI starannie wystudiowała rolę Gertrudy. Skupiona, oszczędna w gestach, wyniosła i władcza przeżywała z przejęciem dramat królowej duńskiej. W scenie rozmowy z Hamletem była jednak zbyt oschła. Jako Klaudiusz miał STEFAN RYDEL powagę monarchy i sugestywną maskę zbrodniczego króla. Młodzieńczą zapalczywość i porywczość Laertesa wyraził świetnie RYSZARD BARYCZ, zwłaszcza w udanej scenie pojedynku z Hamletem. Rolę Horacego ujął w przyciszonym tonie TADEUSZ CZECHOWSKI. Doskonale zagrali rodzajową scenę na cmentarzu CZESŁAW ROSZKOWSKI (Grabarz I) i ALEKSANDER PIOTROWSKI (Grabarz II). Rycerski zapał Fortynbrasa oddał MIECZYSŁAW KALENIK, kreśląc efektowną sylwetkę królewicza norweskiego. ANDRZEJ TOMECKI (Rosenkrantz) i JAN MAYZEL (Guildenstern) tworzyli śmieszną parę "czarnych charakterów". Groteskową figurę Ozryka nakreślił EDMUND KARWIŃSKI, TADEUSZ KAŹMIERSKI był majestatycznym Duchem ojca Hamleta.

W barwach i kroju kostiumów zauważyłam dążenie do prostoty, cechujące całe to ze wszech miar udane przedstawienie, którego ton harmonizuje z przejrzystym, jasnym i potoczystym przekładem Romana Brandstaettera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji