Artykuły

Czy najnowsze propozycje rządu przełożą się na większy dochód dla aktorów?

- Moim zdaniem, aktorzy filmowi mogą liczyć na korzyści wynikające z mechanizmu 50% kosztów uzyskania. W gorszej sytuacji znajdują się artyści żywego planu. Tym odebrano prawa do bycia twórcą, jednoznacznie - rozmowa z prezesem ZASP-u Olgierdem Łukaszewiczem.

Olgierd Łukaszewicz: Z zadowoleniem przyjąłem sygnał, iż rząd zamierza powrócić do wspierania kreatywnych sił w społeczeństwie. Zapowiedź ta jest dowodem zrozumienia idei mechanizmu podatkowego dla twórców, który powstał jeszcze w latach dwudziestych przed wojną. Jednak moja odpowiedź dla aktorów nie może być jednoznaczna. - Dlaczego? - Cieszyć się mogą pisarze, malarze, rzeźbiarze, naukowcy, dziennikarze, a więc twórcy. Ci od czasu do czasu tworzą dzieło i muszą przeżyć okresy przestoju. Podobnie i aktorzy, ale zawód aktora należy jednak do grupy artystów wykonawców. Na tę różnicę zwrócił uwagę Sąd Najwyższy w swoich rozstrzygnięciach dotyczących sporu pomiędzy Dyrekcją Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie a Zakładem Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) w ocenie rodzaju umów cywilnoprawnych które zostały podpisane z artystami wykonawcami. Według Sądu Najwyższego rację w tym sporze ma ZUS. Uznano, że koncertującej artystce skrzypaczce, jak i występującemu na żywo aktorowi, należało przedłożyć umowę zlecenie, a nie umowę o dzieło.

Jakie to ma znaczenie?

- Jeśli artysta podpisał umowę zlecenie, nie ma prawa odliczyć 50% kosztów uzyskania, a podatek i składka na ZUS odprowadzane będą na zasadach ogólnie obowiązujących. Jeśli stanowisko ZUS kwestionujące powstanie dzieła w postaci artystycznego wykonania na żywo, dodatkowo wsparte postanowieniem Sądu Najwyższego o uznaniu wykonania artystycznego jako umowy zlecenia upowszechni się, to w najbliższym czasie sytuacja aktorów nie tylko nie polepszy się, lecz wręcz pogorszy. Utracą oni możliwość korzystania z ww. ulgi. Zapowiadany przez Panów Premierów mechanizm mający wesprzeć artystów nie obejmie aktorów.

Kto zdecyduje w takim razie o rodzaju zawieranej z aktorem umowy?

- Obawiam się, że tą osobą będzie księgowy w instytucji, która angażuje artystę. Obawiam się dlatego, że księgowy prawdopodobnie nie będzie oceniał interpretacji, choćby była najoryginalniejsza i najwspanialsza, a jej niezwykłość potwierdził dyrektor angażujący artystę. Przypuszczam, że księgowy będzie się opierał właśnie na ww. wyroku Sądu Najwyższego, mając świadomość stanowiska ZUS, oczekującego odprowadzenia stosownej składki. Mamy już sygnały od aktorów, iż w niektórych teatrach spotykają się z odmową stosowania umów o dzieło w wypadku występów artystów. Obawiam się również, że i Urzędy Skarbowe w sprawach podatkowych będą powoływały się na orzeczenie Sądu Najwyższego.

Czy w takim razie odprowadzenie składki ZUS jest bardziej korzystne dla artystów?

- Już poprzedni rząd zastanawiał się, jak przyjść z pomocą artystom, którzy przez całe swe życie, lub jego zasadniczą część, pracowali na umowach o dzieło, a przechodząc na emeryturę z przerażeniem stwierdzali, że proponuje się im tylko grosze. Wielu artystów zasłania się tym, że nie stać ich było na odprowadzanie dobrowolnej składki ZUS. W wielu przypadkach to prawda. Dlatego niektórzy ubezpieczali się w KRUS-ie, kupując kawałek pola i symulując status rolnika. Młodzi nie dostrzegają własnej przyszłej emerytury a składkę na ZUS określają jako podatek, co jest nieporozumieniem. Wiem coś o tym, bo jestem emerytem.

Jak Pan sądzi, czy konieczność odprowadzania składki ZUS przez zleceniodawców ograniczy propozycje pracy pod adresem artystów wykonawców?

- To może się zdarzyć, bo to rozwiązanie wymaga zmiany nastawienia, zarówno pracodawców jak i pracobiorców, a kwota brutto wynagrodzenia będzie się istotnie różniła od kwoty netto, którą otrzymuje do rąk artysta. Zaskoczony obniżeniem swoich stawek, artysta będzie starał się, aby brutto było większe. Co może z kolei spotkać się oporem zleceniodawcy, który ma określone limity finansowania. Umowa o dzieło jest najczęstszą formą wśród tzw. umów śmieciowych. Miliony Polaków są zmuszane do pracy na tych zasadach, pracodawcy przerzucają ciężar ubezpieczeń na pracownika.

Czy wszystkim pracownikom zatrudnionym na umowę o dzieło przysługuje 50% kosztów uzyskania przychodu?

- W żadnym wypadku. Ale tu właśnie powstaje szara strefa kombinacji. Wystarcza stwierdzić, że ktoś sprzedaje prawa autorskie lub udziela licencji np. do zaaranżowanej grządki przed gmachem magistratu i z tego tytułu otrzymuje ulgę 50% uzyskania. Znane są absurdalne sposoby nadużywania tego mechanizmu. Bez dodatkowych prawnych uściśleń kto jest twórcą nie uzyskamy klarownego wsparcia rządu dla sił kreatywnych o znaczeniu ogólnospołecznym.

Czy zapowiadana na wstępie zmiana ucieszy aktorów, czy nie?

- Starałem się tu wyjaśnić, że proponowane zmiany mają swój kontekst sentencji wyroku Sądu Najwyższego. Kolega Łukasz Simlat, odbierając nagrodę za kreację filmową na festiwalu w Gdyni, nakreślił jednoznacznie ponurą wizję, która wynika z odebrania, jego zdaniem, aktorom praw twórcy. Jak sądzę, producenci filmowi nie będą mieli problemu z zakwalifikowaniem ról filmowych, jako dzieła, które ma swój wizualny i niejako materialny wymiar na ekranie. Moim zdaniem, aktorzy filmowi mogą liczyć na korzyści wynikające z mechanizmu 50% kosztów uzyskania. W gorszej sytuacji znajdują się artyści żywego planu. Tym odebrano prawa do bycia twórcą, jednoznacznie.

Czy zgadza się Pan z konkluzjami Sądu Najwyższego?

- Z przykrością muszę stwierdzić, że jakkolwiek stworzyły one kontekst dobry ze względu na los artysty, który może być ubezpieczony w połowie z własnego przychodu a w połowie z tego, co łoży pracodawca, to odebranie artystom wykonawcom, właścicielom własnej interpretacji, statusu twórcy stworzyło sytuację, z którą trudno jest mi się pogodzić. Weźmy taki przykład, wybitny pianista Janusz Olejniczak gra utwory Chopina. Jeśli zastosować wnioski z uzasadnienia sądu, twórcą, któremu należy się ulga w postaci 50 % kosztów uzyskania przychodu, jest tylko i wyłącznie Fryderyk Chopin, jako twórca dzieła. Interpretator, wykonawca muzyki Chopina, godny jest tylko umowy staranności, tj. umowy zlecenia bez elementu twórczego. Tymczasem interpretacja w mojej ocenie, jest dziełem własnym interpretatora. Jest on posiadaczem praw wykonawczych do dzieła, które stworzył np. z nut Chopina. Podobnie jest z Hamletem. Ostatecznie to aktor jest jego wcieleniem i staje się częścią dzieła pt. "Hamlet".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji