Artykuły

Szczecin. Listopad z najlepszymi spektaklami Opery na Zamku

Polskimi prapremierami "Dokręcania śruby (The Turn of the Screw)" Benjamina Brittena oraz "Polowaniem na czarownice" Opera na Zamku mocno zaznaczyła się w polskim życiu teatralno-muzycznym, rozbijając bank XI Teatralnych Nagród Muzycznych im. Jana Kiepury. Nagrodzone tytuły wracają na afisz pod hasłem "Listopad z Najlepszymi!"

Te dwa niezwykłe spektakle Opery na Zamku nie dają o sobie zapomnieć. Łączy je mit o utracie niewinności. "Polowanie na czarownice" Cathy Marston to swoiste połączenie baletu i teatru dramatycznego. Próba zbliżenia się do prawdy, winy, do przemyślenia, 11 i 12 listopada (bilety 60-25 zł).

Operę Benjamina Brittena "Dokręcanie śruby/The Turn of the Screw" zobaczyć można 25 i 26 listopada, bilety 60-25 zł. Akcja wiktoriańskiego horroru toczy się w kryjącym ponure tajemnice domu.

**

Rozmowa z Jerzym Wołosiukiem, dyrygentem, dyrektorem artystycznym Opery na Zamku

Ewa Podgajna: Nagrody im. Jana Kiepury napawają dumą. A co dały do myślenia?

Jerzy Wołosiuk: Duma i satysfakcja to niewątpliwie uczucia, które towarzyszyły nie tylko mnie, ale wszystkim artystom i pracownikom Opery na Zamku w Szczecinie. Szczególną radość sprawiła mi nagroda za "spektakl roku", którą nasza opera otrzymała za "Dokręcanie śruby" Benjamina Brittena. Nagrody indywidualne za najlepszą reżyserię i scenografię były niejako potwierdzeniem, że spektakl ten był najważniejszym wydarzeniem operowym w Polsce nie tylko w 2016 roku, ale na przestrzeni ostatnich kilku, czy nawet kilkunastu lat. Z kolei wyróżnienia w kategorii najlepszych tancerzy współczesnych dla Pawła Wdówki i Karoliny Cichy-Szromnik za role solowe w "Polowaniu na czarownice" są dowodem wielkiego potencjału i rozwoju zespołu baletu, jaki dokonuje się od 5 lat pod okiem Karola Urbańskiego. Nagrody te świadczą o tym, że Opera na Zamku w Szczecinie jest w polskim środowisku teatralno-muzycznym zauważana i ceniona za stale rozwijający się poziom wykonawczy, ale też odważne i nieoczywiste wybory repertuarowe, które na ten rozwój niewątpliwie wpływają.

Po opadnięciu emocji pojawiła się i pojawia również dziś refleksja - czy droga artystyczna, którą obraliśmy i na której słuszność dowodami są chociażby otrzymane nagrody Kiepury, jest możliwa do kontynuowania w obecnej sytuacji opery? Na rozwój artystów wpływają niewątpliwie kolejne produkcje, rozwój repertuaru, praca pod okiem utalentowanych realizatorów, występowanie u boku światowej sławy solistów, częstotliwość grania spektakli. Nie ma co ukrywać, że jest to zależne od sytuacji finansowej i dotacji, która wraz z rozwojem instytucji powinna się poprawiać tak, by stawiać artystom kolejne wyzwania wykonawcze, a widzom zapewniać wrażenia na coraz wyższym poziomie artystycznym i poznawanie nowych realizacji scenicznych.

Co było dla pana największym wyzwaniem w "Dokręcaniu śruby", a co w "Polowaniu na czarownice"?

- " Dokręcanie śruby" było wielkim wyzwaniem ze względu na trudności wykonawcze stawiane przed solistami i muzykami, trudny temat relacji pomiędzy dziećmi a dorosłymi wokół którego osnute jest libretto, a także fakt, że sięgnęliśmy po to arcydzieło muzyki operowej XX wieku jako pierwsi w Polsce. To z jednej strony uskrzydlało, ale z drugiej stwarzało presję konfrontacji z dziełem totalnym i doskonałym. Uzyskanie integralności i organiczności muzycznej i realizacyjnej było chyba największym wyzwaniem i powiem, może nieskromnie, że te cechy są wskazywane jako pierwsze w pozytywnych opiniach dotyczących tego spektaklu.

Realizacja "Polowania na czarownice" była niewątpliwie trudna z uwagi na wymagania, jakie tancerzom postawiła choreograf Cathy Marston. Również fakt, że choreografia powstała dla znakomitego zespołu, jakim jest Bern Ballet, sprawiła, że poprzeczka od początku zawieszona była bardzo wysoko. Fantastycznie jest teraz czytać w programie, że premiera brytyjska tego spektaklu odbyła się w Covent Garden w Londynie, a polska w Operze na Zamku w Szczecinie. To też niewątpliwie powód do dumy.

Wystawił pan "Dokręcanie śruby" z zachwytu, z chęci sprawdzenia, z prowokacji, poznania siebie?

- Czy ja wystawiłem? Chyba nie mam aż tak wielkich mocy sprawczych (śmiech ). Aby Opera na Zamku mogła wystawić tę produkcję, trzeba było pracy całego sztabu realizacyjnego, produkcyjnego i artystycznego. To prawda, że inicjatywa wystawienia tego tytułu wyszła ode mnie i z tego powodu jest to niejako moje "dziecko". Więc w tej materii mógłbym się wypowiedzieć. Dlaczego akurat "Dokręcanie śruby"? Powodów jest tak wiele jak atutów tej partytury - trudność przygotowania i wykonania muzycznego, wyzwania, jakie stawia libretto, jego wieloznaczność, wielowarstwowość, niezwykła "aura" dzieła - kuszącego i niebezpiecznego jak zło, przedstawienie go w taki sposób, aby skłaniać do refleksji, stawiać pytania, na które niekoniecznie znajdziemy odpowiedzi. Na pewno każdy z realizatorów i wykonawców głęboko i nie bez trudności przeżył pracę przy realizacji tego operowego arcydzieła i wyszedł bogatszy o wiele doświadczeń nie tylko jako artysta, ale jako człowiek. Widzowie również nie przechodzą obojętnie wobec tego spektaklu, a atmosfera i napięcie wyczuwalne są zawsze w operowej sali w trakcie i po jego zakończeniu.

Czym różni się rola muzyki w operze "Dokręcaniu śruby" i balecie - "Polowaniu na czarownice"? - Język muzyczny obu spektakli jest oddalony historycznie od siebie o ponad 200 lat. W historii muzyki to kilka wielkich epok. Ale czy rola jest diametralnie inna? Zarówno w muzyce baroku takich kompozytorów jak Vivaldi, Albinoni czy Tartini, których dzieła słyszymy w "Polowaniu na czarownice", jak i w muzyce Brittena pochodzącej z połowy XX wieku, muzyka jest nośnikiem wielkich napięć i emocji. Sposób ich wyrażania jest inny w języku melodycznym i harmonicznym, inny jest również aparat wykonawczy, ale niewątpliwie cechą wspólną jest fantastyczne powiązanie warstwy muzycznej ze słowem i reżyserią w "Dokręcaniu śruby" i choreografią w "Polowaniu na czarownice". Muzyka kreuje atmosferę, emocje i napięcia, które powstają w akcji scenicznej i w nas samych - odbiorcach.

Co pan dla siebie odkrył w "Polowaniu na czarownice". Jak się współpracowało z Cathy Marston?

- "Polowanie na czarownice" to dla mnie przede wszystkim niezwykle przejmująca historia. Bardzo aktualna, pokazująca trudne relacje w związku pomiędzy małżonkami, pojawienie się "tej trzeciej" i wybuchu uczuć, które jak klin wbijają się pomiędzy nich, a także roli dziecka w tych wydarzeniach. Roli niemego obserwatora. Fascynująca jest konstrukcja spektaklu, w którym opowieść zapętla się i powtarza trzy razy, za każdym kolejnym w nieco zmienionej formie, rzucając światło na inne, początkowo mniej widoczne elementy, sytuacje, które prowadzą główną bohaterkę i nas samych do bolesnej "prawdy". Polecam wszystkim widzom zapoznanie się z krótkim filmem emitowanym bezpośrednio przed spektaklem w sali kameralnej, w którym Cathy Marston osobiście opowiada o tej historii. Współpraca zarówno z Cathy, jak i jej nieocenioną współpracownicą Jenny MacGregor była niezwykle inspirująca, gdyż punktem wyjścia dla mojej realizacji i interpretacji muzycznej były nie rytmy, metronomiczne tempa i synchronizacja z krokami tancerzy - elementy podstawowe i oczywiste przy realizacji baletu, a dramaturgia i wrażenia kreujące muzykę - one miały "nieść" tancerzy.

Prapremiery o utracie niewinności, z wątkami pedofilii, cudzołóstwa, zazdrości, zdrady. Prowadzona przez pana scena nie jest ani konserwatywna, ani bajkowa.

- Repertuar Opery na Zamku jest różnorodny i to jest jego niewątpliwy atut. Obok dobrej komedii i melodramatu możemy również obejrzeć dramaty psychologiczne, czy operowy thriller. Ważna jest równowaga i stały rozwój. Stąd obok pozycji lżejszych i popularnych pojawiają się propozycje odważniejsze, mówiące bardziej głośno, stanowczo i wyraziście, jak "Dokręcanie śruby" czy "Polowanie na czarownice". Póki mam na to wpływ, będę dbał o możliwie szeroką drogę, którą podążać będzie nasza scena, zarówno w kwestii stylistyki muzycznej, form, jak i podejmowanych w nich tematów i treści. Mogę obiecać, że takie realizacje jak "Dokręcanie śruby" i "Polowanie na czarownice" nie będą ostatnimi w swych gatunkach przed końcem okresu mojej działalności w Operze na Zamku i to stawiam sobie za cel na najbliższe dwa sezony artystyczne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji