Artykuły

Gromiwoja

Po różnorodnych wariacjach na tematy antyczne, jakie mieliśmy sposobność oglądać na scenach warszawskich w ostatnich czasach, doczekaliśmy się wreszcie autentycznego antyku. Dnia 10 października rb. warszawski Teatr Powszechny wystawił "Lysistratę" Arystofanesa, w przekładzie Edmunda Żegoty Ciąglewicza nazwaną "Gromiwoją". Jest to trzecia i ostatnia z cyklu komedii, jakie Arystofanes poświęcił walce o pokój, choć nie należy zapominać, że we wszystkich innych swoich sztukach atakował on mącicieli pokoju, ich zaborcze plany i szowinistyczne zapędy. Pierwsza sztuka we wspomnianym cyklu, to "Acharnejczycy", wystawieni w r. 425, tzn. w szóstym roku wojny peloponeskiej; druga to "Pokój" z r. 421; w tym roku, na wiosnę, został zawarty tzw. pokój Nikiasza, który nie był jednak niestety trwały; wreszcie w dziesięć lat później w r. 411, po wznowieniu działań wojennych, wystawił poeta ostatnią sztukę z tego cyklu, właśnie "Lysistratę". Obok idei zasadniczej, to znaczy bezkompromisowej walki o pokój, występują w tej sztuce dwa jeszcze inne ważne motywy: jak już powiedział poeta w "Acharnejczykach", "jedynie niewiasta jest niewinną wojny", i dlatego walka o pokój, o (przekonanie stron walczących, że wojna jest absurdem i zbrodnią, została oddana w ręce kobiet. Że broń, jaką się w tej walce posłużyły kobiety za radą swej mądrej przywódczyni, Gromiwoi, jest nader drastyczna, co z tej sztuki uczyniło komedię, jak mówi Wilamowitz, "priapejską", trzeba to przypisać ogólnemu "fallicznemu" charakterowi komedii staroattyckiej i jej dionizyjskiemu nastrojowi. Drugi ważny bardzo motyw występujący w "Gromiwoi", to idea panhelleńska: poeta broni tu idei wspólnoty greckiej, zwalcza tendencje do separatystycznego porozumienia się niektórych Greków (Pejsander i Alkibiades) z królem perskim za cenę zniesienia ustroju demokratycznego, co doprowadziłoby w końcu do oddania całej Grecji w niewolę perską i co poecie wydaje się po prostu potworną zbrodnią. Arystofanes unika aluzji do wzajemnej wrogości Spartan i Ateńczyków, przypomina zaś i podkreśla wszystko, co ich w przeszłości łączyło, a mianowicie pomoc udzieloną Spartanom przez Ateńczyków w wojnie z Messenią i pomoc udzieloną przez Spartan przy wyzwoleniu Ateńczyków spod tyranii Hippiasza, przede wszystkim zaś wspólne walki przeciw perskiemu najazdowi i przemocy. Obraz Grecji przedstawiony w "Gromiwoi", napisanej po tylu latach uporczywej i wyniszczającej wojny, bardzo się różni od tego, co widzimy w "Acharnejczykach" i w "Pokoju": w mieście nie ma już mężczyzn, pozostali jedynie niedołężni, stuletni starcy, kobiety i dzieci. Ekonomiczny stan kraju jest katastrofalny: szaleni, nierozumni mężczyźni przez swój upór i zaślepienie doprowadzili go do zupełnej ruiny. Toteż uczta, jaką obiecuje Gromiwoja po zawarciu pokoju, jest bez porównania skromniejsza od wspaniałych bankietów, którymi się kończą zarówno "Acharnejczycy", jak i "Pokój". Musimy sobie dobrze uprzytomnić, że takie podkreślenie idei wspólnoty helleńskiej po tylu latach zaciętych walk bratobójczych wymagało niezwykłej odwagi. Wiemy zresztą, że Arystofanes odznaczał się wielką odwagą w propagowaniu niezbyt popularnych, a niekiedy i niebezpiecznych tendencji od samego początku swej działalności komediopisarskiej: nie wahał się atakować potężnych przywódców, jak Kleon, zaś w komedii "Babilończycy", wystawionej, gdy miał lat dziewiętnaście, wystąpił młodziutki poeta w obronie uciemiężonych i wyzyskiwanych przez rząd ateński sojuszników. Ponieważ w czasie Wielkich Dionizjów byli obecni przedstawiciele państw sprzymierzonych, którzy przybyli do Aten z daniną, Kleon oskarżył Arystofanesa przed Radą, że w obecności obcych mówi źle o Atenach. Młody poeta z wielkim trudem uniknął wówczas wyroku skazującego, co go jednak nie odstraszyło od dalszej walki w obronie umiłowanych idei.

Przedstawienie "Gromiwoi" w Teatrze Powszechnym, jakkolwiek co do pewnych rzeczy można by dyskutować, jest żywe i interesujące. Bezpośrednia reakcja publiczności, wśród której z pewnością nie ma wielu fachowych znawców antyku, świadczy, iż sztuka jest ciągle aktualna, i że nie trzeba bynajmniej specjalnego przygotowania, aby śledzić bieg jej akcji z zainteresowaniem i przejęciem. Wykonawczyni roli tytułowej, Zofia Rysiówna, stworzyła doskonałą postać, w miarę wojowniczą i energiczną, surową, a jednocześnie pełną ciepła i kobiecego wdzięku. Wśród przedstawicielek młodych niewiast wyróżniła się wdziękiem i wyrazistą grą Maria Pawłowska jako Kalonike. Bardzo dobrze wypadły antagonistyczne grupy starych kobiet i stuletnich starców, przystrojonych w komiczne maski; zabawnym pomysłem było uszeregowanie starców w ten sposób, że przywódcą ich był najniższy i najtęższy, Strymodoros (Wojciech Rajewski), a każdy następny był coraz wyższy i coraz chudszy. Udana była ruchoma, przesuwana raz na przód raz na tył sceny dekoracja wyobrażająca ścianę Akropolu; ładne i zabawne niektóre pomysły rekwizytowe, jak np. niebieskie wstążki, mające wyobrażać strumienie wody, które leją kobiety na starców podpalających zajętą przez nie twierdzę. Ładne są kostiumy męskie, zwłaszcza wojowników, gorsze stanowczo kostiumy kobiet, niefortunny zwłaszcza wydaje mi się pomysł ubrania je w ciemne kolorowe trykoty i marszczące się rękawiczki. Wydaje mi się także, iż zakończenie przychodzi zbyt raptownie; nie możemy oczywiście domagać się chóralnych tańców i śpiewów, jakie kończyły sztukę na scenie ateńskiej, ale zdałoby się i dzisiaj trochę muzyki i jakaś scena mimiczna, aby bardziej jeszcze podkreślić ów radosny nastrój, jaki zapanował po zawarciu upragnionej zgody.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji