Artykuły

Teatr

Teatr Ateneum wystawił "Wielkiego Fryderyka" Adolfa Nowaczyńskiego. Dramat napisany w r. 1909 nie jest sztuką sensu stricto historyczną; nie jest też sztuką polityczną, choć aluzji politycznych w niej tak wiele. To po prostu wielki stragan z paradoksami, których wyprzedaż prowadzą z korzyścią dla siebie aktorzy.

Dzięki Nowaczyńskiemu możemy oglądać Jana Świderskiego w roli wielobarwnej, bogatej w psychologiczne odcienie, zezwalającej na ekwilibrystyczny popis techniki. Widząc w Fryderyku jego wielkość, nie waha się aktor ujawnić jej właśnie przez, cechy śmieszne, małostkowe, patologiczne. Wielki Fryderyk staje się dzięki temu bardzo ludzki, jego kabotynizm chwilami prezentuje się niemal sympatycznie. Świderski akcentuje, że ten starzec właściwie stale gra, dzięki czemu otoczenie traci zdolność do oceny jego rzeczywistych intencji. A może król Prus jest już jedynie kukłą? Złą kukłą z piekielnej menażerii? podobną kukłą stał się pod koniec swego życia Hitler. Świderski potrafi ujawnić nieoczekiwaną zbieżność tych dwóch tragigroteskowych herosów prusactwa. Ten obiektywny sens roli i tamta subiektywna sympatia aktora nie wykluczają się przy tym, a świadczą dowodnie, z jakim arcymagiem aktorstwa dana nam jest obcować.

Jenerała Hansa Zietena gra Ignacy Machowski. Aktor w scenie kłótni jenerała z królem dorównuje Świderskiemu. Pięknie to rozegrana, sekwencja.

Scenografia jest dziełem Mariana Kołodzieja. Reżyseria Józefa Grudy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji