Artykuły

Portret Fryderyka

"WIELKI FRYDERYK" to jedna z najgłośniejszych swego czasu kronik dramatycznych Adolfa Nowaczyńskiego, sztuka wystawiana wielokrotnie w latach 1909-1936, aż osiem razy w reżyserii i z rolą tytułową Ludwika Solskiego. Jemu też przede wszystkim utwór ten zawdzięcza swoją teatralną legendę, która w okresie powojennym wyraźnie zgasła. Wpłynęła na to w decydującym stopniu polityczna biografia samego Nowaczyńskiego, który jako wojujący pamflecista, pisarz i dziennikarz, programowo związany przez długi czas z endecją, nie należał do autorów wdzięcznie pamiętanych przez teatr.

DOPIERO zrealizowana po raz pierwszy po wojnie przez St. Hebanowskiego premiera "Cyganerii warszawskiej", a zwłaszcza dwie kolejne inscenizacje "Wielkiego Fryderyka" w Teatrze Nowym w Łodzi i obecnie w warszawskim Teatrze Ateneum - przypominają twórczość Nowaczyńskiego w jej chyba najbardziej znamiennych przejawach. Jest to bowiem autor dość osobliwy, obdarzony ostrym publicystycznym temperamentem, stylizatorskim słuchem i umiejętnością portretowania postaci historycznych nieprzeciętnego formatu, a jednocześnie pisarz . gadatliwy ponad miarę, demonstracyjnie efekciarski w pointach, pozbawiony poczucia dyscypliny dramaturgicznej.

Inspirowany przez Nietzschego kult indywidualności, która kieruje historią, osiągnął w "Wielkim Fryderyku" swoiste apogeum. Nowaczyński z jednej strony jest zafascynowany osobowością tej postaci, z drugiej jednak z pasją i zjadliwością satyryka obnaża jej bezwzględność i brak skrupułów, macchiaveliczną filozofię rządzenia, którą król pruski doprowadził do perfekcji. Rozliczne tyrady Fryderyka dokumentują to z całą wyrazistością. Przy owej okazji dowiadujemy się również niejednej sarkastycznej prawdy na temat naszych narodowych grzechów prywaty, sobiepaństwa, anarchii, które uczyniły wówczas z "Najjaśniejszej Rzeczypospolitej" kraj niezdolny do skutecznej obrony własnych najżywotniejszych praw i interesów. Autor czyniąc z Fryderyka "zasłużonego"

współtwórcy rozbiorów - swego rodzaju medium polskich obrachunków, uprawia proce" der nieco masochistyczny, ale jednocześnie trudno zaprzeczyć, że to gorzko pouczająca lekcja.

Józef Gruda, reżyser spektaklu "Wielkiego Fryderyka" w Teatrze Ateneum stanął przed szczególnie trudnym zadaniem scenicznego opracowania liczącego ponad 350 stron tekstu. Dokonał, co warto podkreślić - szczęśliwego przemyślanego wyboru materiału ograniczając wątki matrymonialno-rodzinnych perypetii, a dość konsekwentnie eksponując obraz mechanizmów pruskiego dworu. Rokokowa w stylu scenografia Mariana Kołodzieja wiernie odtwarzała klimat pałacu Sans-Souci. Przedstawienie w początkowych partiach ma nieco zbyt wolne tempo, jest nie pozbawione pustych miejsc, stopniowo jednak w kolejnych scenach z udziałem Fryderyka nabiera pełnej scenicznej werwy i ekspresji.

Rola tytułowa, którą kreuje Jan Swiderski, stała się pewnego rodzaju syntezą jego aktorskich możliwości. Bogactwo środków w operowaniu dialogiem, wyrazistość mimiki gestu, sylwetki charakterystycznej, lekko przygarbionej - precyzyjnie służą tu określonej koncepcji postaci. Aktor ukazuje Fryderyka jako perwersyjnego satrapę, despotę i faryzeusza, błazna i polityka, myślącego wyłącznie kategoriami pruskiego imperium. Doskonałym partnerem Świderskiego okazał się Ignacy Machowski (generał von Zieten), grający zniedołężniałego weterana, który zna jednak nie tylko pojęcie dyscypliny, także i honoru. Jego żywiołowa kłótnia z Fryderykiem, w której stary, dumny generał powie swojemu władcy całą prawdę, należy do najbardziej sugestywnych scen przedstawienia. Jeszcze jedna rola zasługuje z pewnością na uwagę - Jerzego Kamasa, który z zarysowanej w bardzo niepełny sposób postaci biskupa Krasickiego uczynił nie typ dworaka-serwilisty, ale typ polityka, świadomego realiów, przyjmującego zasadę kompromisu w imię interesów nie tylko własnej familii, ale i kraju.

Szkoda, że reszta wykonawców nie zaprezentowała dostatecznych walorów, była jedynie tłem. Zabrakło ról wykraczających poza ramy poprawności. Reżyser nie zdołał narzucić zespołowi Ateneum jednolitego i zarazem pełnego wyrazu stylu gry. Kreacja Świderskiego w roli tytułowej świetne role dwóch jego najważniejszych partnerów (Machowski, Kamas) - oto atuty warszawskiej premiery "Wielkiego Fryderyka".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji