Artykuły

Karnawałowy wieczór z Alicją Węgorzewską i Cappellą Gedanensis

Najpopularniejsze arie i duety operowe oraz operetkowe, energetyczne czardasze, piękne walce oraz wspaniała gra Cappelli Gedanensis to największe atuty niedzielnego koncertu Karnawał z Gwiazdą, zorganizowanego w Starym Maneżu. Mistrzynią ceremonii była Alicja Węgorzewska, która starała się oczarować słuchaczy nie tylko silnym głosem, ale i błyskotliwą konferansjerką. Oklaskom i bisom nie byłoby końca, gdyby gwiazda wieczoru (po przeszło dwugodzinnym koncercie) nie uprzedziła słuchaczy, że po raz kolejny na scenę już nie wyjdzie - pisze Ewa Palińska w portalu Trójmiasto.pl.

Muzyka operetkowa, walce czy czardasze to rozrywka całoroczna, jednak szczególnie przyjemnie słucha się ich w karnawale. Zapewne z tego powodu program koncertu Karnawał z Gwiazdą, zorganizowanego w niedzielne popołudnie przez Cappellę Gedanensis w Starym Maneżu, wypełniły właśnie te utwory, które z karnawałem kojarzą się najbardziej.

Cappella Gedanensis do wspólnego występu zaprosiła mezzosopranistkę Alicję Węgorzewską - śpiewaczkę o silnym głosie i ogromnym temperamencie. Nie dziwi zatem, że diva wystąpiła nie tylko w roli solistki, ale i mistrzyni ceremonii, zabawiając słuchaczy anegdotami, opowiadając dowcipy oraz zapowiadając wykonywane utwory. A że (nie tylko) w karnawale przyjemniej muzykuje się w większym gronie, Węgorzewska zaprosiła do udziału w koncercie własnych gości - skrzypka Bogdana Kierejszę i tenora Mikołaja Adamczaka.

Za pulpitem dyrygenckim stanął Rafał Kłoczko - młody dyrygent odbywający obecnie staż w Operze Wiedeńskiej. Z Cappellą Gedanensis współpracuje od lat, dzięki czemu prowadzi chór niemal intuicyjnie i precyzyjnie. Znakomicie spisuje się również w roli aranżera, o czym mogliśmy przekonać się podczas niedzielnego koncertu - opracowanie niemal całego programu było jego dziełem.

Alicja Węgorzewska to artystka przebojowa i charyzmatyczna, dlatego jej koncerty zwykle przyciągają osoby poszukujące nie tyle estetycznych uniesień, co rozrywki. A tej było aż w nadmiarze od pierwszej do ostatniej chwili. Koncert rozpoczęły numery z opery "Carmen" Bizeta, w tym słynna habanera. Z każdym kolejnym wykonywanym utworem atmosfera na widowni była jeszcze bardziej gorąca, a oklaski bardziej intensywne.

Nie mniejszymi oklaskami nagradzano towarzyszących Węgorzewskiej artystów. Mikołaj Adamczak skradł serca (głównie pań) czarującymi interpretacjami arii, pieśni neapolitańskiej oraz śpiewanych z gwiazdą wieczoru duetów. Największe wrażenie na publiczności zrobiło jednak wykonanie "Tango Roxanne" z musicalu "Moulin Rouge". Przyznaję, że Adamczak śpiewał bardzo poprawnie, ale nic ponadto. Głosem potężnym nie dysponuje (co szczególnie rzucało się w oczy podczas duetów z Węgorzewską, która wokal ma silny), dlatego to, czego nie dośpiewa, stara się dograć aktorsko. Publiczność jednak lubi takie rozwiązania, więc słuchaczy zjednał sobie od pierwszej chwili.

Skrzypek Bogdan Kierejsza wpadł na scenę niczym tajfun i zaserwował dyskotekowe opracowania m.in. "Czardasza" V. Montiego czy "Tańca węgierskiego" J. Brahmsa. Publiczność była pod wrażeniem, bo i show było spektakularne. Niestety, kreacja aktorska i popisy gwiazdorskie tak bardzo go pochłonęły, że zapomniał o muzykowaniu. Czardasz Kierejszy był całkowitym przeciwieństwem genialnego wykonania Mariusza Patyry z ubiegłego tygodnia, gdzie wirtuoz skoncentrował się niemal wyłącznie na aspekcie muzycznym. Dyskusyjne są również opracowania wykonywanych przez Kierejszę utworów. Czy arcydzieła muzyki klasycznej naprawdę potrzebują rytmicznej podpórki rodem z disco?

Mam jednak na uwadze, że koncerty Alicji Węgorzewskiej adresowane są do publiczności szukającej przede wszystkim rozrywki, więc takie show było w pełni uzasadnione. Zresztą sama diva podeszła do swoich interpretacji na ogromnym luzie. Publiczności najwyraźniej taki luz pasował, ponieważ po przeszło dwugodzinnym koncercie długo nie dawała artystom zejść ze sceny i domagała się kolejnych bisów. Artyści byli jednak przygotowani na tak ciepłe przyjęcie i zaprezentowali w dowód wdzięczności same perełki, jak np. Marsz Radeckiego, "Libiamo ne' lieti calici " z "Traviaty", "Usta milczą, dusza śpiewa" czy, na pożegnanie, "Time To Say Goodbye".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji