Artykuły

Wszystko jest... nieprawdą

"Damy i Huzary" Aleksandra Fredry w reż. Gabriela Gietzky'ego w Teatrze Miejskim w Gliwicach. Pisze Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Uwspółcześnione "Damy i Huzary" Aleksandra Fredry w reżyserii Gabriela Gietzky'ego weszły z początkiem stycznia do repertuaru Teatru Miejskiego w Gliwicach. To spektakl, jakiego widz raczej się nie spodziewa, choć twórcy wierni są tekstowi, co dziś jest na scenie wyjątkiem niż regułą.

"Damy i Huzary" są komedyjką już dość przestarzałą, miejscami nawet niedorzeczną (jaka kobieta oferuje dziś swojemu podstarzałemu braciszkowi młodą zgrabną córkę, by ją odpowiednio w życiu ustawić?).

Reżyser gliwickiego spektaklu zostawił tekst oryginału w spokoju, ale poprzedził go wymyśloną sceną i paroma inscenizacyjnymi zabiegami, dzięki którym całość zostaje przez nas inaczej zinterpretowana. Dał temu, co się zaraz wydarzy, pewnego rodzaju cudzysłów, zmetaforyzował, odrealnił działania bohaterów. Otóż Gabriel Gietzky wymyślił, że wszystko to, co się wydarza na scenie, jest... nieprawdą. W uwerturze dwójka aktorów - młodych kochanków - w pidżamach kładzie się do snu, zatem dziwna historia o Damach, które chcą wyswatać Huzarów, będzie po prostu ich snem, który sobie na scenie oglądamy (warto oglądać ten początek, będąc skupionym, inaczej metaforyka ta wam ucieknie). Ową nadrealność potęgować mają chmurki z parasolek zawieszone nad sufitem rampy oraz oniryczne projekcje w trakcie trwania spektaklu.

W sztuce Fredry poznajemy huzarów, którzy beztrosko korzystają z żołnierskiego urlopu w domu Majora, dowódcy pułku. Nieoczekiwanie ich spokój zostaje zmącony przez przyjazd sióstr Majora: Pani Orgonowej, Pani Dyndalskiej i panny Anieli ze świtą ponętnych młodych służących - Zuzią, Fruzią i Józią. Wizyta kobiet nie jest bezinteresowna, pragną one bowiem wyswatać brata z Zofią, córką Pani Orgonowej. Inscenizacja wymyślona przez Gietzky'ego jest rozśpiewana, barwna i miejscami sprośna w dobrym znaczeniu tego słowa. Męskie grono to grupka współcześnie ubranych i zachowujących się facetów, wyluzowanych w swoim gronie, nieco zdezorientowanych, kiedy rozprawiają z płcią przeciwną. Bo ta jest przebojowa, wręcz drapieżna, pewna siebie i dążąca do celu bez wahania. Gietzky w udany sposób pokazuje, jak różnią się między sobą te dwie płcie. I równocześnie uświadamia, że i one i oni po prostu potrzebują emocji, uczucia, drugiej osoby obok siebie - bo tak jest weselej, lepiej, więcej się dzieje.

Niebywale oryginalna jest też scenografia. Niby prosta, ale niekoniecznie. Uzmysławiająca nam, że wszystko jest grą - życie, relacje między nami, nasze postawy wobec innych itp. Na tę scenografię, nad którą się tak zachwycam, składają się bowiem kolorowe belki nasuwające na myślę grę w bierki! Gra to jednak równie historyczna, co sztuka i być może młodzież oglądająca spektakl nie zrozumie tej metafory. Znakomicie w tę dziwną, onirycz-ną właśnie przestrzeń z bierek i chmurek wpisuje się aktorski zespół. W szczególności odziane w pastelowe suknie kobiety i ich przybory - walizki, klatki na ptaki, zwierzęta, mufki i narzutki. Flirtują z męską częścią obsady, noszą przykrótkie spódniczki, wyginają się, su-gerują swoim zachowaniem, że chciałyby "czegoś więcej". Nieźle aktorkom te erotyczne podteksty wychodzą, w szczególności Alinie Czyżewskiej jako niebywale rozbudzonej seksualnie Pannie Anieli. Zabawne w swoich rolach są także Anna Kadulska, która gościnie kreuje zapobiegliwą, ale i ponętną Panią Orgonową, oraz Aleksandra Maj jako powabna, momentami sprośna Pani Dyndalska.

Szkoda tylko, że całość rozkręca się dopiero w połowie. Ostatnie minut zaś to prawdziwy majstersztyk zespołu.

Okazja, by zobaczyć w najbliższym czasie "Damy i Huzary" w Gliwicach, nadarzy się 3 i 4 lutego. Bilety: 29-34 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji