Artykuły

"Straszny dwór" w przekroju

Nawiązując do zapoczątkowanej jeszcze za życia Moniuszki tradycji, instytucja "Silesia" umieściła w swoim świąteczno-noworocznym programie przekrój jednej z oper polskiego kompozytora. Wybór padł na "Straszny dwór", operę najbardziej sugestywnie przywołującą rodzime klimaty i w warstwie słownej, i w muzyce, przesyconej narodowym melosem i rytmami polskich tańców. Do wykonania kluczowych arii i ansambli z kolejnych trzech aktów zaproszono grono młodych wykonawców z całego kraju - pisze Magdalena Dziadek w Śląsku.

W roli Hanny wystąpiła Kamila Nowak, w jej siostrę Jadwigę wcieliła się Roksana Wardenga, Cześnikową była Katarzyna Ćwiek, Zbigniewem - Dawid Biwo, Skołubą - Wojciech Rasiak, Miecznikiem - Damian Wilma, Maciejem - Patryk Wyborski. Stefanów było dwóch: Sławomir Naborczyk i Chaoran Zuo (doktorant na Wydziale Wokalnym Akademii Muzycznej w Poznaniu). Kwestię nadmiaru obsadowego rozwiązano w ten sposób, że Stefan I zaśpiewał na początku popisową arię "Cisza dokoła...", ustępując następnie miejsca chińskiemu koledze. Mieliśmy więc przy okazji namiastkę "turnieju tenorów". Rywalizacja wypadła zdecydowanie na korzyść Chińczyka. Arię "Cisza dokoła..." wykonał z iście sarmackim zacięciem, tworząc postać pełną wyrazu i, jak na operę, dość wiarygodną. Dobrze poradził sobie z wymową polskich wyrazów, zaprezentował głos wyrównany, nieźle brzmiący w wysokim rejestrze.

Wśród pozostałych wykonawców górowały panie: "rasowa" Cześnikową i obie siostrzyczki, w interpretacji zaproszonych pań sprawiające wrażenie doświadczonych, zdecydowanych, dojrzałych. Zdaje się, że nie było to intencją Moniuszki, ale zabrzmiało nowocześnie - odrobinę niepokornie, nawet wyzywająco. Czarna robota, czyli fortepianowy akompaniament przypadł naszemu weteranowi tej trudnej sztuki Grzegorzowi Biegasowi. Zadanie było wyjątkowo niewdzięczne, gdyż w wyciągu fortepianowym partia towarzysząca Strasznego dworu, już w oryginale dość wątła, staje się miejscami wprost trywialna. Towarzyszące śpiewowi "urn, pa, pa" w wykonaniu smyczków brzmi neutralnie, gdyż stapia się z partią wokalną; wystukiwane w wersji fortepianowej nabiera męczących cech perkusyjnych. Ogromną wadą prezentacji przekrojów z oper ograniczonych do numerów solowych i kameralnych jest brak chóru, zwłaszcza tam, gdzie kontrapunktuje on partie solistów. Gdyby się dało sformować choćby 16-osobowy studencki zespolik wokalny do tego typu prezentacji, przekroje operowe nabrałyby żywszych barw. Reasumując: opera bez chóru i bez orkiestry to uboga namiastka całości. Publiczność Silesii nie przyszła jednak na operę, lecz po to, by posłuchać swoich ulubionych śpiewaków. Pojawili się w operowych kostiumach (pianista został przyodziany w coś w rodzaju szkarłatnego katowskiego płaszcza), a swoje występy wzbogacili o elementy gry aktorskiej. Atmosferę teatralnego przedstawienia współtworzył prowadzący koncert ksiądz Paweł Sobierajski, wprowadzając słuchaczy w treść libretta.

Dlaczego wydajemy na nowo Moniuszkę?

Rok przed rozpoczęciem jubileuszowego Roku Moniuszkowskiego (w grudniu 2018 roku przypada 200. rocznica urodzin kompozytora) Polskie Wydawnictwo Muzyczne podjęło inicjatywę rewizji dotychczasowych tomów zbiorowego wydania dzieł kompozytora oraz dokończenia tej edycji. Tak się bowiem nieszczęśliwie złożyło, że po śmierci czołowych polskich moniuszkologów: Erwina Nowaczyka, Krzysztofa Mazura i Witolda Rudzińskiego (tj. od końca lat 70. XX wieku) prace edytorskie nad pełnym wydaniem utworów ojca naszej opery nie były kontynuowane. Zadaniem nowo powołanego komitetu naukowego do spraw owej edycji, któremu przewodzi prof. Remigiusz Pośpiech z Uniwersytetu Wrocławskiego (znany doskonale wszystkim, którzy interesują się muzykaliami jasnogórskimi) jest powtórna edycja już funkcjonujących na rynku lub nowo opracowanych tomów, uwzględniająca dzisiejsze standardy tzw. wydań krytyczno-źródłowych. W praktyce oznacza to ogromny trud porównania obecnie użytkowanych zapisów pieśni, oper, utworów religijnych i instrumentalnych z oryginalnymi rękopisami lub pierwodrukami. Trudność zasadnicza leży w braku dostępu do źródeł. W zbiorach polskich brak kompletów partytur, z których dyrygował Moniuszko i jego współcześni. Nie znaleziono ich także, jak dotąd we Lwowie; podstawą facsimilowego wydania "Halki", jakie opracował niedawno pracownik Instytutu Sztuki PAN w Warszawie Grzegorz Zieziula, był egzemplarz partytury odnaleziony w Pradze. Poza tym, w ogóle trudno zdecydować arbitralnie, która wersja partytury jest oryginalna.

Zapisy dawnych dzieł operowych mają bowiem to do siebie, że często zmieniają się, niekiedy ze spektaklu na spektakl. Kompozytorzy usuwają bądź dopisują fragmenty, zmieniają tonacje, dostosowując je do możliwości śpiewaków, modyfikują skład orkiestry stosownie do tego, który aktualnie mają do dyspozycji itp. Nad partyturami oper Moniuszki pracowicie pochylały się także pokolenia dyrygentów, z których każdy odcisnął na partyturach swoje emploi, dopisując w partiach orkiestrowych pojedyncze nuty bądź całe głosy (zwłaszcza instrumentów dętych - dla ucha XX-wiecznego wersje Moniuszkowskie brzmiały bowiem zbyt wątło).

To samo dotyczy dzieł orkiestrowych, a także pieśni Moniuszki, w których starano się m. in. z wydania na wydanie niwelować odstępstwa od standardowej prozodii języka polskiego. Zadaniem autorów nowej edycji zbiorowej jest wyeliminowanie tych naleciałości, ale również zrewidowanie samego zapisu nutowego pod kątem praktyki wykonawczej (dlatego do wspomnianego komitetu naukowego doproszono wybitnych i kompetentnych wykonawców: śpiewaczkę Urszulę Kryger i dyrygenta Łukasza Borowicza). Tak więc, za kilka (kilkanaście?) lat będziemy mieć możliwość poznania wszystkich dzieł Moniuszki, jeśli nie w oryginale, to w wersji naukowo uwiarygodnionej. Chyba, że w międzyczasie zmienią się kryteria.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji