Artykuły

Rzeszów. Chcą upamiętnić żydowskich mieszkańców

Miasto szuka sposobów upamiętnienia dawnej dzielnicy żydowskiej w Rzeszowie. Najlepszy sposób to festiwal żydowskiej kultury: muzyka, film, teatr, kuchnia! Czerpiąc z tego dziedzictwa, Rzeszów mógłby przyciągać turystów z całego świata.

Żydzi licznie zamieszkiwali Rzeszów przez stulecia, a śladów kultury żydowskiej praktycznie już tu nie ma. Niech nikogo nie zmyli Instytut Kulturalny im. Chune Goldberga, wymieniony na stronie Urzędu Miasta. Instytut, który Urząd Miasta wymienia w dziale "Kultura", tuż obok galerii, filharmonii i teatrów, to tylko wpadka urzędników, którzy nie sprawdzili, że nie jest to żadna instytucja kulturalna, tylko oryginalna nazwa jednego z... rzeszowskich pubów. Ale wzięła się z grzebania w przeszłości miasta. Kim był Chune Goldberg? Jednym z przedwojennych mieszkańców Rzeszowa. W starych dokumentach figuruje jako właściciel prawa dożywotniego użytkowania "jednej izby i przedpokoju" w kamienicy Rynek 10, w której mieści się teraz lokal. Dotarł do nich właściciel pubu, Kuba Karyś, przeszukując zasoby Yad Vashem, które instytut udostępnia przez internet. Dowiedział się z nich, że Chune urodził się w 1894 albo 1891 roku. Był kupcem. Miał żonę Esterę i czwórkę dzieci: 14-letniego Abrahama, 10-letniego Jekiela, 8-letnią Sarę i 12-letnie dziecko, o którym nic nie wiadomo. Z dokumentów wynika, że nikt z tej rodziny nie przetrwał piekła w 1942 r. w rzeszowskim getcie. - Obiecałem kiedyś, że pamięć o Chune i jego rodzinie będzie miała dożywotnie miejsce na rzeszowskim Rynku i to jedno mogę zrobić na pewno - wyjaśnia właściciel lokalu, dlaczego nazwał go imieniem tego mieszkańca Rzeszowa.

W Rzeszowie występowała Ida Kamińska

Na początku XX w. Rzeszów nazywano "Galicyjską Jerozolimą", bo był ważnym ośrodkiem ruchu chasydzkiego. - To była tzw. duża gmina żydowska, licząca ponad 5 tys. osób. Kultura bujnie się tu rozwijała, można było dostrzec wiele elementów życia wielkomiejskiego, które towarzyszyło takim skupiskom ludności żydowskiej jak Lwów, Kraków, a nawet Warszawa - mówi prof. Wacław Wierzbieniec, kierownik Zakładu Historii i Kultury Żydów w Instytucie Historii Uniwersytetu Rzeszowskiego. - Bardzo rozwinięty był amatorski ruch artystyczny, w Domu Ludowym przy ul. Adolfa Tannenbauma, który był fundatorem domu (dziś to budynek WDK przy ul. Okrzei), działały liczne stowarzyszenia kulturalne.

Było to centrum życia kulturalnego społeczności żydowskiej Rzeszowa. Mieściło się tam również liceum, w którym uczyła się młodzież żydowska. Uczyło tam około 40 nauczycieli, to był spory potencjał intelektualny społeczności żydowskiej, ale też i miasta Rzeszowa z okresu poprzedzającego II wojnę. Na dużej scenie Domu Ludowego odbywały się amatorskie przedstawienia teatralne i koncerty zespołów muzycznych, m.in. działających amatorsko orkiestr. Kwitło bogate życie teatralne - niemal co tydzień Rzeszów odwiedzała inna grupa teatralna z Wilna, ze Lwowa albo z Warszawy, a nawet z Palestyny. Do Rzeszowa przyjeżdżała m.in. jedna z największych aktorek w historii żydowskiej sceny teatralnej - Ida Kamińska, której imieniem nazwany jest Teatr Żydowski. To były spektakle literatury żydowskiej, grane w języku jidisz, ale też w języku polskim. Plakaty niektórych z tych występów zachowały się do dziś - opowiada prof. Wierzbieniec.

Tego świata już nie ma. 7 lipca 1942 roku hitlerowcy rozpoczęli likwidację rzeszowskiego getta. W kolejnych dniach grupy Żydów były pędzone na stację kolejową Staroniwa, skąd wywożono ich do obozu zagłady w Bełżcu. W sumie ok. 14,5 tys. osób, a ponad dwa tys. wymordowano w lasach. Aby upamiętnić tę tragedię, co roku w lipcu ulicami Rzeszowa przechodzi Marsz Żywych. To jeden z dwóch dni w roku, kiedy w Rzeszowie wspomina się żydowskich mieszkańców. Drugi dzień to niedawno obchodzony Międzynarodowy Dzień Ofiar Pamięci Holokaustu, który przypada na 27 stycznia. Rzadko pojawia się okazja, by wspominać również to, że Żydzi, którzy jeszcze przed wojną stanowili jedną trzecią mieszkańców Rzeszowa, przez setki lat mieli swój wkład w rozwój Rzeszowa.

Mamy muzykę, spektakle i fotografie

Odczytywaniem imion i nazwisk oraz zawodów Żydów ze spisu mieszkańców Rzeszowa z 1927 r. rozpoczyna się i kończy spektakl "Dybuk Rzeszowski" w Teatrze Przedmieście: kupiec, artysta, rzeźnik, robotnik, ich żony i po kilkoro dzieci. Twórczyni tego spektaklu, Aneta Adamska, w poruszający sposób upomina się o przywrócenie żydowskiego dziedzictwa w świadomości rzeszowian.

Zainspirowała się postacią Nachuma Sternheima, znanego żydowskiego kompozytora, który urodził się i mieszkał w kamienicy przy ul. Dąbrowskiego 5 w Rzeszowie. Zrobił karierę w Hollywood. Do dziś jest znany w Izraelu, ale w Rzeszowie prawie nikt o nim nie pamięta. A przecież to z tęsknoty za rodzinnym Rzeszowem powrócił z USA i tu, w rzeszowskim getcie, zginął. Jego muzykę Adamska wykorzystuje w swoim spektaklu. - To był mój pierwszy trop: że tak blisko, że taki wrażliwy człowiek tu mieszkał, tworzył. To on zaprowadził mnie w ten świat. Dramat "Dybuk" Szymona An-Skiego znałam wcześniej, ale nie czułam, że muszę go zrobić. Od Nachuma się zaczęło. Wszyscy uświadomiliśmy sobie, że tu wszystko kiedyś wyglądało inaczej. Niby każdy o tym wie, ale niewielu sobie to naprawdę uświadamia - mówiła o źródłach swojego zainteresowania tym tematem Adamska.

Po muzykę Nachuma Sternheima sięgnęli także twórcy muzycznego spektaklu "Hava Nagila Raysha, czyli Raduj się, Rzeszowie", Stowarzyszenie Twórcze Sztukpuk Sztuka, założone przez rzeszowskich artystów. Reklamując swój spektakl, napisali: "Raduj się, Rzeszowie przeniesie nas w czasy, kiedy na ulicach naszego miasta można było usłyszeć język oraz muzykę żydowską. Tworzący ją ludzie kochali swoją rodzinę, dom, miasto...". Spektakl, za każdym razem, gdy jest grany w Teatrze Maska, cieszy się ogromnym zainteresowaniem.

Żydowskich mieszkańców Rzeszowa możemy poznać na zdjęciach z bogatych zasobów szklanych negatywów Edwarda Janusza. Przed obiektywem c.k. nadwornego fotografa stawali elegancko ubrani żydowscy mieszczanie - pojedynczo, parami oraz całe rodziny z dziećmi.

Janusz fotografował przedstawicieli różnych warstw społeczności żydowskiej: obok zamożnych lekarzy, adwokatów czy kupców są ubodzy rzemieślnicy, a nawet biedota miejska. Na fotografiach widać tradycyjne stroje żydowskie: jarmułki i chałaty męskie oraz elementy stroju kobiecego: peruki i ozdobne naczółki. Te przeciekawe fotografie są prezentowane niezmiernie rzadko.

Festiwal im. Nachuma Sternheima?

Niedawno Urząd Miasta Rzeszowa zorganizował konferencję w związku z publikacją pt. "Tropem rzeszowskich miejsc pamięci", by zastanowić się nad możliwościami przywrócenia ich pamięci społecznej. Jednym ze wskazanych w tej książce miejsc jest dzielnica żydowska - teren byłego getta w Rzeszowie.

Wspólnie z Bartkiem "Eskuabei" Skubiszem, rzeszowskim raperem, zaproponowaliśmy stworzenie festiwalu kultury żydowskiej, bo oczywiste wydaje nam się, że tylko takie cykliczne wielowymiarowe wydarzenie artystyczne daje szansę na przywrócenie pamięci o rzeszowskich Żydach. Nie wolno zapominać o tragedii narodu żydowskiego, tu każde upamiętnienie jest ważne, ale o jego dziedzictwie najpełniej można opowiadać przez sztukę.

Na takim wydarzeniu miasto może tylko skorzystać. Wystarczy tylko przypomnieć, że Festiwal Kultury Żydowskiej, który co roku odbywa się w Krakowie, przyciąga ok. 30 tys. osób z całego świata i stał się rozpoznawalną marką krakowskiej kultury.

Nachum Sternheim byłby idealnym patronem takich działań w Rzeszowie. - Miasto może się nim chwalić, bo jego muzyka do dziś jest żywa na świecie, nie tylko w kręgach żydowskich - mówi prof. Wacław Wierzbieniec. Gorąco popiera ideę festiwalu kultury żydowskiej w Rzeszowie. - Jestem za tym, uważam, że w Rzeszowie powinny się odbywać imprezy poświęcone kulturze żydowskiej, np. przegląd filmów żydowskich, festiwal muzyki żydowskiej, klezmerskiej lub synagogalnej, bo mamy przecież takie miejsca i takie możliwości. Elementem takiego festiwalu mogłyby być też warsztaty kulinarne, bo jest nimi spore zainteresowanie. W Rzeszowie jest wiele różnych podmiotów, począwszy od Wydziału Kultury, Sportu i Turystyki Urzędu Miasta poprzez różne stowarzyszenia i fundacje, które mogłyby podjąć taką inicjatywę. To ważne, aby patrzeć na historię żydowską nie tylko przez pryzmat holoklaustu, ale przede wszystkim przez pryzmat ogromnego bogactwa kulturowego ludności żydowskiej i jej wkładu w rozwój Rzeszowa - podkreśla profesor Wierzbieniec i deklaruje pomoc w poszukiwaniach dawnego żydowskiego życia kulturalnego w Rzeszowie.

Piękna synagoga w Łańcucie, grób cadyka Elimelecha w Leżajsku, Muzeum im. Rodziny Ulmów w Markowej i festiwal w Rzeszowie - to już brzmi jak atrakcyjna oferta wycieczki śladami Żydów na Podkarpaciu.

--

Na zdjęciu: "Dybuk rzeszowski", Teatr Przedmieście

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji