Artykuły

"Balladyna" współcześnie odczytana

- Bohaterowie "Balladyny" głęboko zakorzenieni w kulturze wiejskiej są pełni prostoty i naiwności, ale w ich charakterach i zachowaniu będzie można odnaleźć tak zalety, jak i ostro zarysowane polskie wady i przywary - z Bożeną Suchocką, aktorką, reżyserką i pedagogiem, przed premierą "Balladyny" w Teatrze im. Solskiego w Tarnowie, rozmawia Beata Stelmach-Kutrzuba z Temi.

Po częstochowskim "Kordianie" sprzed kilku lat, w Tarnowie przenosić Pani będzie na scenę "Balladynę". Czy Słowacki to ulubiony poeta romantyczny?

- Do poezji romantycznej mam sentyment, bo wychowałam się na niej. Lubię nie tylko dramat, ale przede wszystkim wiersze - jest mi to temat bliski i z satysfakcją z wierszem pracuję. Poezja romantyczna w ostatnich czasach jest niedoceniana, gdyż brak nam cierpliwości do zgłębiania jej tajników, skupiania się nad frazami i wyczytywania informacji w nich zawartych, ale mnie to zawsze interesowało. A Słowackiego cenię szczególnie, bardziej chyba niż Mickiewicza, choć robiłam też "Gusła. Improwizacje" w oparciu o wybrane fragmenty "Dziadów". Spektakl tarnowski będzie nawet trochę podobny do tamtego przedstawienia; podobny, lecz nie taki sam. W jednym i w drugim przypadku poszukuję związków literatury romantycznej z tradycją ludową, odwołuję się do korzeni naszej kultury głęboko osadzonej w ludowości, szukam powrotu do pierwotnych momentów, które w każdym z nas drzemią i niektórym "odbijają się czkawką", a dla innych są doświadczeniem ciekawym i przyjemnym. W "Balladynie" dużo jest takiego ludowego "brzmienia", co nie znaczy, że mamy do czynienia z folklorem, a raczej z pewnym kolorytem, magią, tajemniczością, czymś, co skłania mnie do oglądania widowisk proponowanych przez teatry obrzędowe, teatry wiejskie.

Czym konkretnie zafascynowała Panią "Balladyna"?

- Tytułowa bohaterka utworu jest kobietą, a ja lubię skupiać się nad tekstami z postaciami kobiecymi w roli głównej. Myślę, że pociągające jest również zestawienie kobiety z dramatem władzy, tym bardziej że to bardzo współczesna "zbitka" - coraz częściej kobiety zasiadają na wysokich stanowiskach i piastują odpowiedzialne funkcje. Połączenie kobiecej wrażliwości, delikatności z problemem władzy, która jest bezwzględna i destruktywna, może generować ciekawe refleksje i spostrzeżenia, a te łatwo można przenieść na codzienne obserwacje. I nie chodzi tu tylko o politykę, bo władza dotyczy też innych sfer życia. Ponadto "Balladyna" jest opowieścią o różnych formach miłości - absolutnej, cielesnej, duchowej, idealnej, niemożliwej do spełnienia, co również otwiera szerokie pole do rozważań.

Kim dla Pani jest w takim razie tytułowa bohaterka?

- Myślę o niej jako o młodej dziewczynie, która ma ambicje zmienić swój los -jej zdaniem - na lepszy. Marzy, żeby uciec ze swego środowiska i znaleźć się w świecie bogatszym, ciekawszym. Niestety, nie umie ani ocenić swoich możliwości, ani przewidzieć trudności, jakie wiążą się z taką zmianą. Pierwsza zła decyzja pociąga za sobą lawinę następnych błędów. Strach i żądza władzy biorą górę nad jej życiem.

Mam nadzieję, że nie umyka Pani fakt, że Balladyna jest zbrodniarką?

- Po pierwszym morderstwie z jej u padają słowa: "Co moje ręce zrobiły". Ona sama jest zaskoczona tym, co się stało, stąd wydaje się jej, że to nie ona, ale jej ręce zabiły siostrę. Inaczej wygląda sytuacja związana z innymi zabójstwami - są to zaplanowane i perfidne zbrodnie. Bohaterka szybko uświadamia sobie, że czeka ją życie bez Boga, bo jakże inaczej można żyć z tyloma zbrodniami na sumieniu. Jej działanie przeradza się w osobliwy test na istnienie Najwyższego i na ile może sobie pozwolić, budując swój świat na zbrodni. Kolejne morderstwa są skutkiem pierwszego i metodą dojścia do pozycji, którą chce osiągnąć za wszelką cenę. Likwiduje wszystkich, którzy stanowią dla jej planu zagrożenie.

Jest w dramacie jeszcze jedna ciekawie napisana postać kobieca - to Goplana...

- Od niej wszystko się zaczyna, jest niezwykle ważnym elementem w intrydze. To ona poplątała ludzkie losy, zakochawszy się w człowieku miłością, której sama nie rozumie - to był moment, chwila, uczucie od pierwszego wejrzenia. Swoimi zabiegami, czarami komplikuje sytuację i wystawia na próbę charakter Balladyny. W konsekwencji musi ponieść karę i dobrowolnie się jej poddaje, bo ma świadomość, że na nią zasłużyła. Zostaje wysłana "w okropną krainę" gdzieś na końcu świata, zaś pokora, z jaką to przyjmuje, świadczy o jej szczerej skrusze. Miłość zgubna i nienaturalna była prawdopodobnie prawdziwym porywem serca, którego nie potrafiła opanować.

W jakich realiach odbywać się będzie akcja przedstawienia?

- Początek spektaklu rozgrywa się tu i teraz, dzisiaj. Słowacki, podobnie jak Szekspir w "Śnie nocy letniej", za czas akcji dramatu wybrał przesilenie wiosenno-letnie. W naszej kulturze moment ten łączy się z puszczaniem wianków, marzeniami o miłości, wielkim szczęściu czy fortunie. Moja Balladyna bierze udział w takim właśnie spotkaniu pewnej społeczności w noc świętojańską i zapada w sen, który przenosi ją w inną rzeczywistość. We śnie osiąga to, o czym marzy. Teraz wystarczy uczyć się uśmiechów, ukłonów, zostawiwszy za sobą przeszłość, której się wstydzi i o której nie chce pamiętać, wierzy, że stać ją na więcej. Jej sen zaczyna się pogodnie, nawet zabawnie, ale w efekcie okazuje się straszny i kończy się tragicznie. Finału nie zdradzę, bo jest dopisany. Gdybym opowiedziała, widz nie byłby już zaciekawiony, jak zakończy się ciąg zdarzeń.

Spektakl osadzony będzie we współczesnych realiach. Bohaterowie "Balladyny" głęboko zakorzenieni w kulturze wiejskiej są pełni prostoty i naiwności, ale w ich charakterach i zachowaniu będzie można odnaleźć tak zalety, jak i ostro zarysowane polskie wady i przywary. Stąd w śnie Balladyny pojawią się sceny komiczne, a jednocześnie mroczna barwa.

Jakimi teatralnymi środkami zaznaczy Pani tę współczesność?

- Kostiumem i muzyką. W strojach są zdecydowanie elementy współczesne, a w muzyce współczesne brzmienia, choć nie w każdym kawałku - od tradycyjnych melodii, których podstawą jest ludowa piosenka, dźwięk coraz mocniej pójdzie we współczesną formę. Muzyka skomponowana będzie specjalnie do spektaklu, a z uwagi na to, że jest on osadzony w klimacie wiejskim, zaprosiłam do współpracy ludzi, którzy mogą sprostać temu zadaniu - panią Basię Derlak, śpiewającą i zajmującą się muzyką folkową, i pana Sebastiana Wielądka, grającego na instrumentach dawnych, ale z nowoczesnym brzmieniem. Dominował będzie oryginalny dźwięk liry korbowej, którą publiczność będzie miała okazję także zobaczyć w rękach jednego z aktorów.

Bardzo uproszczona natomiast jest scenografia. Postanowiłam, że w moim przedstawieniu aktorzy będą główną atrakcją i nie zasłaniam ich żadną dodatkową dekoracją. Praktycznie będzie pusto na scenie, wszystko, co się na niej wydarzy wewnątrz i na zewnątrz, będzie oparte na sztuce aktorskiej.

Z jakimi refleksjami widzowie po obejrzeniu "Balladyny" powinni opuścić teatr?

- Życzyłabym sobie, żeby każdy rozważył problem przekraczania pewnych granic, bo nie zawsze wiąże się to z czymś dobrym. Trzeba być świadomym swoich działań, odpowiedzialnym za nie i samokrytycznym. Błędne decyzje, pomyłki, ucieczki przed konsekwencjami mogą prowadzić do sytuacji wręcz tragicznych. Nie wszyscy chociażby nadajemy się do sprawowania władzy. Ale nie tylko o władzę w najczystszej jej formie tu chodzi, bardziej o dokonywanie wyborów, a tych na co dzień nie brakuje. Ważna jest empatia, wrażliwość na drugiego człowieka i coś, co najprościej można nazwać przyzwoitością. Chciałabym, żeby widzowie, wychodząc z teatru, pomyśleli o znaczeniu słowa "odpowiedzialność". Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesu w Tarnowie.

***

Premiera "Balladyny" Juliusza Słowackiego w reżyserii Bożeny Suchockiej odbędzie się w Teatrze im. L. Solskiego w Tarnowie w niedzielę 4 marca* o godz. 18. Spektakl będzie można zobaczyć również na pokazie przedpremierowym 3 marca.

W roli Balladyny wystąpi Matylda Baczyńska, w pozostałe postaci dramatu wcielą się aktorzy tarnowskiego zespołu: Dominika Markuszewska, Ewa Sąsiadek, Aleksander Fiałek, Fabian Kocięcki, Filip Kowalczyk, Stefan Krzysztofiak, Ireneusz Pastuszak, Tomasz Piasecki, Kamil Urban, Tomasz Wiśniewski, Kinga Piąty oraz gościnnie: Marta Dylewska, Jolanta Januszówna i Anna Krużel

* Dyrekcja Teatru im. Ludwika Solskiego w Tarnowie informuje, że z przyczyn technicznych zmuszeni jesteśmy przełożyć premierę spektaklu "Balladyna" na 25 marca br. Przedstawienia zaplanowane na 3 i 4 marca zostają odwołane.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji