Artykuły

Poznań. "Beniowski" wg Warsickiej, Pabiana i Nepelskiego

- Słowacki powiedział o wszystkich tych, których możemy się wstydzić. Wykorzystał postać typowego "zakłamiuszka" - mówi Michał Pabian, dramaturg Teatru Nowego w Poznaniu. W sobotę - nowa premiera.

Na scenie - żeński zespół punkowy. Pięć aktorek, które nie tylko śpiewają, ale też grają na instrumentach. - Chciałam, żeby to były dziewczyny z jednego plemienia - zdradza reżyserka Małgorzata Warsicka.

Jej "Beniowski. Ballada bez bohatera" - najnowsza premiera Teatru Nowego - to próba przyjrzenia się temu, co wiemy o naszej historii sprzed czasów Mieszka I.

Słowa: Słowacki. A główna postać? Maurycy Beniowski, bohater wzorowany na rzeczywistym szlachcicu awanturniku, uczestniku konfederacji barskiej, zesłanym na Kamczatkę. Zasłynął pamiętnikami, w których mijał się z prawdą i idealizował swoją biografię. Ponoć podczas licznych podróży odwiedził Madagaskar. - To właśnie za sprawą Beniowskiego wyspa została ogłoszona pierwszą polską kolonią - podkreśla Michał Pabian.

Co nas konstytuuje

- W "Beniowskim" Słowacki tworzy antybohatera, wytykając wszystko to, co jest niefajnego w budowaniu sobie pomników. Ten tekst jest idealny na dzisiejsze czasy - uważa reżyserka.

Temat przyszedł do niej, kiedy szukała śladów najdawniejszej polskiej muzyki. - Okazało się, że najwcześniejsze zapisy, które mamy, pochodzą z romantyzmu. Uznałam, że skoro romantycy mieli tak rozbuchaną wyobraźnię, to nasze korzenie muszą być jakoś tej wyobraźni podporządkowane i trzeba ich szukać właśnie tam - opowiada reżyserka.

Jej spektakl w Teatrze Nowym to trzecia odsłona "Sezonu na Polskę". Zadaniem zaproszonych twórców jest szukanie tego, co nas konstytuuje jako narodową wspólnotę.

- Słowacki w dramacie poszukuje słowiańskości, opowiadając o tym, co zastaje, do czego ma dostęp. Beniowski podczas swojej podróży na Wschód natrafia na jakieś szczątki tej naszej słowiańskości: święte dęby, które nie wiadomo skąd się tam wzięły, inne wierzenia, dziwne ludy, z którymi musi się skonfrontować - mówi Małgorzata Warsicka.

Między wieloma gatunkami

- Z ludowością, dawnymi wierzeniami, obrzędami niespecjalnie się liczono, więc nie przetrwały. Ale być może to, że nie mamy silnych korzeni, to walor. Może gdzie indziej trzeba szukać naszej tożsamości? Jesteśmy wielokulturowym tyglem, na który miało wpływ bardzo wiele elementów. W poszukiwaniu słowiańszczyzny można się zwrócić w bardzo różne strony - uważa reżyserka.

W spektaklu, który balansuje między wieloma gatunkami - operą, musicalem, śpiewogrą, dramatem - ważną rolę pełni muzyka. - Jest tak różnorodna, jak różnorodny jest poemat. Czerpałem z różnych źródeł, od śpiewów cerkiewnych po utwory rozrywkowe, trudno wskazać "jeden korzeń" - mówi kompozytor Karol Nepelski. - Ta nasza słowiańszczyzna jest enigmatyczna, więc staramy się iść po prostu za charakterem tego tekstu - tłumaczy.

Premiera - w sobotę o godz. 19.30 na Scenie Nowej.

--

Na zdjęciu: twórcy spektaklu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji