Artykuły

W tym sezonie nie bylo liderów

W poniedziałek początek finału tego sezonu w kieleckim Teatrze imienia Stefana Żeromskiego. Przez tydzień zostaną zagrane wszystkie spektakle mijającego sezonu, a potem zostaną przyznane "Dzikie Róże" dla najlepszych. O finale i mijającym sezonie rozmawialiśmy z Piotrem Szczerskim, dyrektorem kieleckiego teatru (na zdjęciu).

- Czy ma pan swoich faworytów do "Dzikich Róż"? Zastanawiał się pan kogo w tym roku nagrodzą publiczność i dziennikarze?

Nie wiem, traktuję ten plebiscyt w kategoriach nie konkursu i nie zawodów, lecz jako wydarzenie teatralne, które zachęca widzów do chodzenia do teatru. Nigdy nie zastanawiam się, kto może wygrać. A kto zwycięży w tym roku? Nie mam zielonego pojęcia, bo dominowały spektakle zespołowe.

- To znaczy, że nie było roli, która zdecydowanie wybijałaby się na tle innych? A może kieleccy aktorzy nie mieli szans na indywidualne zaistnienie?

Oczywiście, że w sztuce "TOITOI" są dwie ciekawe kreacje - Agnieszki Kwietniewskiej i Michała Michalskiego, ale już "Bal wisielców" jest grą zespołową, choć przypominam, że za rolę w tym spektaklu Artur Pontek dostał wyróżnienie na festiwalu w Opolu. "Łóżko pełne cudzoziemców" to również gra zespołowa, oczywiście, że główną rolę w tym przedstawieniu gra Grzegorz Kwas, ale to nie jest aż taka rola, która by przyćmiewała inne. "Lawina" i "Śluby panieńskie" to również spektakle zespołowe.

- To chyba niezbyt dobrze, że w teatrze nie ma liderów?

Sądzę, że dzięki temu, iż nie ma liderów, mógł pokazać się zespół i nie było słabych punktów. Każdy z aktorów w swoich zadaniach, które miał do wykonania, znakomicie się zaprezentował. Być może jest taka potrzeba, by był w zespole lider, wokół którego gra cała reszta. Ale w tym sezonie do głosu doszli aktorzy, którzy do tej pory byli mniej widoczni, wielu - jak choćby Edward Janaszek czy Marcin Brykczyński - pokazało nową twarz.

- Czy aktorzy emocjonują się Plebiscytem o "Dziką Różę"?

Tak szczerze mówiąc - to nie wiem. Choć gdy teraz o tym myślę, to jeśli ktoś ma jakieś szansę, a to zależy od wielu czynników, również od liczby zagranych spektakli, to na pewno jakieś emocje muszą temu towarzyszyć. Jest to przecież bardzo sympatyczne wyróżnienie i dla aktora potwierdzenie, że nie przez przypadek jest w tym zawodzie, że jest potrzebny i akceptowany.

- A czy dla pana jako dyrektora teatru ma znaczenie to, że któryś z aktorów otrzymał "Dziką Różę". Czy bierze pan to pod uwagę przy obsadzie spektakli?

Nie. Jeśli aktor dostaje główną rolę, to głównie dlatego, że cieszy się zaufaniem reżysera. Poza tym najczęściej nie jest dla mnie zaskoczeniem, że ktoś otrzymuje "Dziką Różę". Ta nagroda to kryterium publiczności, oczywiście warto wiedzieć na jakich aktorów lubi ona chodzić i jak kto jest odbierany. To jest wskazówka, ale nie drogowskaz.

- Od przyszłego sezonu z teatru odchodzi czterech aktorów, którzy w minionych latach zdobywali "Dzikie Róże". Czy będzie miał kto wypełnić ich miejsce?

Na ich miejsce zaangażowaliśmy już trzech młodych aktorów, z dwiema osobami jeszcze rozmawiam. Czas pokaże, czy uda im się wejść w nasz zespół. Oczywiście odejście czwórki aktorów to strata zarówno dla naszego teatru, jak i dla publiczności, ale każdy ma prawo szukać lepszych - w jego mniemaniu - warunków do pracy, życia, realizowania się. Ale może przyszedł już czas na wymianę - to naturalne, że jedni przychodzą, a drudzy odchodzą.

- Nie próbował pan ich zatrzymywać?

Nie, absolutnie nie. Stworzyłem w tym teatrze maksymalne warunki rozwoju, więc jeśli ktoś chce odejść, to znaczy, że ma taką potrzebę, l tu nie ma dyskusji.

- Dziękuję za rozmowę.

Liczby, fakty, zaskoczenia

Tysiąc litrów wody wlewanych jest przed każdym spektaklem "Ślubów panieńskich" do specjalnie zbudowanego basenu. Cała operacja trwa około 20 minut. Woda musi być ciepła, bowiem pluskają się w niej aktorzy. Po każdym przedstawieniu woda pompą szlamową odprowadzana jest przez specjalnie zbudowane rynny.

120 metrów sznurka wykorzystano w spektaklu "Bal wisielców". Potrzebny był on do zrobienia 18 pętli dla wisielców. Był to jedyny, ałe jakże wymowny element scenografii.

Ponad 60 metrów materiału zużyto na stroje w spektaklu "Lawina". Bohaterowie sztuki - wieśniacy z zagubionej w górach tureckiej wioski - ubierają się głównie w zgrzebne koszule, grube swetry i kamizelki, W tym śpią i chodzą w ciągu dnia. Materiałem obwiązują również buty.

Największe kontrowersje wywołała premiera "Balu wisielców" - spektaklu zrealizowanego według obrazoburczych, bardzo ostrych, niekiedy wręcz niecenzuralnych wierszy Juliana Tuwima. Premiera spektaklu była jedną z przyczyn rozpadu Rady Programowej Teatru, na sztukę nie chciały chodzić szkoły, bo pedagodzy obawiali się zbyt pikantnego słownictwa. Jakby wbrew temu "Bal" został doceniony na festiwalu teatralnym w Opolu.

Za najbardziej seksowną aktorkę mijającego sezonu można uznać Ewelinę Gronowską, która w farsie "Łóżko pełne cudzoziemców* w erotycznej, czarnej bieliżnie odtańczyła również erotyczny taniec.

Najbardziej demoniczną postacią mijającego sezonu była akuszerka w sztuce "Lawina", grana przez Ewę Pałuską. Aż dreszcz przechodził przez plecy, gdy zabierała się ona do badania ciężarnej.

Najwięcej alkoholu (nie wiemy, czy prawdziwego) lało się w kameralnej sztuce "TOlTOl". Wysokoprocentowymi napojami lubiła się raczyć bohaterka sztuki, grana przez Agnieszkę Kwietniewską. A jakie miała pomysły na to, gdzie je chować!

Największy strach wśród publiczności wywoływał nieoczekiwany wystrzał z broni w sztuce "Lawina". Chwile grozy przeżywali również widzowie siedzący w pierwszym rzędzie podczas spektaklu "Śluby panieńskie". Na scenie pojawiał się bowiem niezwykłe zrywny motocykl "simson". Kierujący nim brygadier sceny Ignacy Abram wyznał nam, że wielokrotnie przyszło mu jechać po samym kancie sceny i widział strach w oczach publiczności.

Najbardziej tajemniczym przedmiotem był kaloryfer w farsie "Łóżko pełne cudzoziemców", który na pewien akord muzyczny i gulgotanie nagle podnosił się w górę. Jak to się działo? Pracownicy techniczni teatru nie chcieli nam zdradzić szczegółów, powiedzieli tytko, że używali do tego specjalnych prowadnic i linek taterniczych.

Najczęściej obsadzanymi w premierowych spektaklach kieleckimi aktorami były trzy panie - Agnieszka Kwietniewską, Teresa Bielińska i Ewelina Gronowska. Każda z nich zagrała w trzech spośród pięciu sztuk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji