Artykuły

Czego się boi Agnieszka Żulewska?

- Boję się pijawek i dotyku ryb w mulistej wodzie, ale z chęcią wejdę do lasu nocą - mówi Agnieszka Żulewska przed premierą "Strachu" w TR Warszawa.

Jedna z najciekawszych młodych aktorek, laureatka m.in. Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego za rolę Leny w filmie "Chemia", panna młoda z "Demona" Marcina Wrony, od dwóch lat jest w zespole TR Warszawa. Gra tu m.in. Marię Malicką w sztuce "Puppenhaus. Kuracja" w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego. Teraz zobaczymy ją w nowym spektaklu Małgorzaty Wdowik pt. "Strach".

Dorota Wyżyńska: Małgorzata Wdowik, pracując nad spektaklem "Piłkarze", zaprosiła do udziału piłkarzy, do "Dziewczynek" - dziewczynki, nastolatki. A do "Strachu"?

Agnieszka Żulewska: Potwory. Reżyserka nie sięga po sztukę czy tekst literacki, ale zajmuje się plamą tematu, bada zjawisko. Próby bardzo silnie nas uruchomiły. Ożyło wiele emocji i wspomnień. Zobaczyliśmy, jak ogromna jest rozpiętość naszych lęków.

Na przykład?

- Monika boi się pająków, sera i guzików, Piotrek wychodzenia z domu po prasowaniu, a Czarek lnianych tkanin, ale lubi wyobrażać sobie, że skacze nocą z helikoptera w pełnym osprzęcie do nurkowania do rozszalałego oceanu. Ja się boję pijawek i dotyku ryb w mulistej wodzie, ale z chęcią wejdę do lasu nocą. Szukaliśmy, gdzie te lęki są w nas poukrywane. Jakie wypowiedziały je wydarzenia. Do niedawna tylko sobie tak od czasu do czasu bzyczały, a teraz wreszcie mogły się wydostać. Myślę, że dotykaliśmy czegoś, co było dla nas trudne i bardzo ciekawe.

Na próbach były z wami, oprócz reżyserki, osoby odpowiedzialne za tekst, czyli Robert Bolesto, autor scenariusza m.in. do "Ostatniej rodziny", i dramaturżka Joanna Ostrowska.

- Joanna była naszym profesorem, trenerem wiedzy, oprowadziła nas po odniesieniach do literatury i filmów. A Robert był uchem i okiem. Słuchał i sobie malował.

Malował?

- Zamaczał pędzelek w ustach, potem w akwarelach i tak zostawiał nam na stoliku szkice, które potem interpretowaliśmy sobie na różne sposoby. Robert zabawił się w tworzenie obrazów, do których pięknie, subtelnie i sprytnie przemycił te nasze tematy, najważniejsze punkty, które omawialiśmy.

To chyba trafił w pani oczekiwania? W wywiadach opowiada pani, że na początku było malowanie. Że miała pani zdawać na ASP. A do dziś pani scenariusze pełne są rysunków, które pani tworzy na próbach.

- Nie wyobrażam sobie mówienia o rzeczywistości i funkcjonowania w tym zawodzie bez obrazu. I lubię, jak ktoś komunikuje się ze mną w podobny sposób. W moim świecie zawsze najważniejszy był pejzaż, widoki z mojego dzieciństwa, które silnie wpłynęły na mój sposób myślenia, na pewien rodzaj wrażliwości.

Jaki to był pejzaż?

- Pełen lasów i jezior, spokojny, dziki, tajemniczy, miejscami prymitywny, rozległy. Do 18. roku życia mieszkałam w miejscowości otoczonej bujną przyrodą. Otwierasz oczy i widzisz drzewa, drzewa, drzewa.

To jak się pani odnajduje w Warszawie?

- Warszawę bardzo lubię, ale nie jest mi tu łatwo żyć, nie jestem z miasta. Miasto mnie w jakiś sposób przeraża, czasem atakuje dynamiką dźwięków, ruchem, miasta są rozgadane. Tak już chyba jest, kto się urodził poza miastem, to zawsze będzie tęsknił za naturą, będzie chciał uciec, będzie szukał swoich gór i lasów, na Kabatach ich nie znajdzie.

Przy okazji premiery "Strachu" chciałam porozmawiać o strachu. W 2009 roku w Łodzi oglądałam pani spektakl dyplomowy "Zmierzch" w reżyserii Mariusza Grzegorzka. Jakie lęki towarzyszyły wtedy młodej aktorce?

- Myślę, że takie, które ma każdy student kończący wydział aktorski. Czy będzie miał pracę, co dalej? Wiadomo, że ten zawód jest niepewny i w dużej mierze - jak to się mówi - zależy od szczęścia. Zawsze zastanawiam się, co jest w tym wypadku szczęściem? Czy przypadkiem szczęścia nie mieli jednak ci, którzy znaleźli pracę poza zawodem? Może to im właśnie się udało? To, że niektórzy znaleźli pracę w teatrach, zostali w zawodzie, o którym marzyli, jest też formą ciężaru, zobowiązania, odpowiedzialności. Jakie lęki może mieć ktoś, kto ma 23 lata? To są lęki pomieszane z ogromnym entuzjazmem, wiarą w życie, energią. Mix strachu, ekscytacji i podniecenia, czyli adrenalina.

Ta pani droga teatralna po ukończeniu studiów była - można powiedzieć - dość kręta. Grała pani m.in. w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu, w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, ale też w Teatrze 6. Piętro.

- Próbowałam różnych rzeczy, dzięki temu mogłam sprawdzić dokładnie, co mi smakuje. Od dwóch sezonów jestem w zespole TR Warszawa. W najlepszym miejscu, jakie mogłabym sobie dla siebie wyobrazić.

A jakie są lęki młodej Polki? Pamiętam, że wzięła pani udział w czytaniu "Golgota Picnic" na placu Defilad w 2014 roku. W imieniu wolności słowa, przeciwko cenzurze. Co czuli wtedy aktorzy?

- Zagrożenie. Trafiła pani w punkt, przywołując to wydarzenie. Drżałam po tym czytaniu dość długo. Pamiętam, że za nami była grupa ludzi, która przekrzykiwała nas skutecznie, ktoś został opluty, po rozpyleniu śmierdzącego gazu przerwaliśmy czytanie. To była fala energii, która długo potem rezonowała w ciałach.

Dlaczego ostatnio ciągle musimy się przepychać, małe pchnięcia i ciągłe pojedynki, wszyscy podenerwowani rzucamy sobie pod nogi słowa, całe masy słów, ktoś łapie balans, a ktoś wybija sobie zęby. I to są lęki młodej Polki. Rzeczywistość, czy raczej system, coraz bardziej zaczyna nas osaczać. Wprowadza ograniczenia. Regres jest wyczuwalny, czujemy też, że nasza siła, siła naszych działań nie może uprawiać swobodnego dryfowania, bo ma teraz zadania nakierowane na komentowanie nowej rzeczywistości. Ale jak się komunikować? Jak mówić, jak krzyczeć? Niepokojące jest to, że musimy sobie zadawać pytania, czy zostać tu, w kraju, czy wyjechać. Rozmawiamy o tym często, my, moje pokolenie, moi przyjaciele. No dobra, ale kiedy i gdzie? I dlaczego, do diabła, w ogóle musimy się nad tym zastanawiać?

Był taki moment, że chciała pani wyjechać z Polski?

- Był, trochę jest. A do czego to doprowadzi, gdzie z tym dojedziemy, tego nie wiem.

Odbierając Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego w 2016 roku powiedziała pani: "Żebyśmy nigdy nie bali się być inni od wszystkich innych". Pani się nie boi?

- Myślę, że mówiąc to wtedy, chciałam samej sobie dodać otuchy. Ponieważ jestem strasznym tchórzem. Może chodziło mi o odwagę w przyznaniu się do siebie samego. Dużo łatwiej i piękniej się wtedy żyje.

***

"STRACH"

Tekst: Robert Bolesto, dramaturgia: Joanna Ostrowska, reżyseria: Małgorzata Wdowik, scenografia: Tomasz Mróz, kostiumy i wideo: Dominika Olszowy. Występują: Dobromir Dymecki, Monika Frajczyk, Cezary Kosiński, Piotr Trojan, Agnieszka Żulewska.

Przedstawienie przedpremierowe W PIĄTEK, 27 kwietnia, premiera W SOBOTĘ, 28 kwietnia, następne spektakle: 29-30 KWIETNIA w TR Warszawa (ul. Marszałkowska 8).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji