Artykuły

Arcyzabawny pastisz

"Cyrulik sewilski" w reż. Gustawa Holoubka w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Anna Sobańska-Markowska w portalu TVP.

"Cyrulik sewilski" w reżyserii Gustawa Holoubka z choreografią Janusza Józefowicza na scenie Teatru Ateneum to arcyzabawny pastisz farsy Pierre'a Beaumarchais z ariami Gioacchino Rossiniego. Ironiczny i aktualny, o naturze miłości, doskonale grany i śpiewany.

A występują: Krzysztof Tyniec, Dorota Nowakowska, Krzysztof Gosztyła, Marian Opania, Wiktor Zborowski i Marcin Sosnowski. Po uwerturze, od pierwszych scen aktorzy nadzwyczaj łatwo pokonują trudność łączenia ekspresyjnej, brawurowej gry scenicznej ze śpiewem, który jeszcze musi współbrzmieć z wykonywaną na żywo muzyką.

Spektakl został zrealizowany w teatrze dramatycznym, dlatego przygotowano go nie w języku Rossiniego, a po polsku. Kwestie są śpiewane szybko, w zgodzie z każdą nutą wartko płynącej muzyki. Ale aktorzy mają znakomicie wyćwiczony aparat mowy. Dzięki dobrej dykcji, która jest tu ważną "okolicznością", nie gubią się ani szczegóły komediowej intrygi, ani żaden dowcip słowny. Zabawa teatralna trwa w najlepsze od początkowych taktów do finału.

Prawdziwą przyjemność sprawia śledzenie kolejnych sytuacji, wyprowadzanych logicznie jedna z drugiej, a także pomysłów na budowanie poszczególnych ról - mimiką, gestami, krokami, pląsami. Kaskadzie urokliwych dźwięków towarzyszy lekkość ruchu na scenie i atmosfera nieustannego, finezyjnego żartu.

Reżyser Gustaw Holoubek i aktorzy podkpiwają tu na dobrą sprawę z każdej postaci, jednak w aurze dobrotliwej wyrozumiałości. Żadna ludzka przywara nie zostaje więc potępiona. Ot, choćby spryt Rozyny (Dorota Nowakowska) i hrabiego Almavivy (Krzysztof Tyniec), którzy rozmaitymi sposobami próbują przechytrzyć starego Bartolo (Marian Opania), opiekuna dziewczyny, zamierzającego ją poślubić. Rozyna zresztą w pewnym momencie kwituje swój sukces marcinkiewiczowym "yes, yes, yes".

Jeśli chodzi o talent oszukiwania i przebiegłość wszyscy są godnymi siebie graczami. Głównie zaś motający od początku intrygę Figaro (Krzysztof Gosztyła) - cyrulik mądrzejszy niż jego pan Bartolo, a sprzyjający Almavivie. I jeszcze chciwy Don Bazylio (Wiktor Zborowski), przebiegły nauczyciel śpiewu - również czuły na wdzięki Rozyny. Wreszcie ostatni w tym sekstecie (nomen omen) Rejent (Marcin Sosnowski),

Sama Rozyna - przedmiot zabiegów i westchnień trzech krążących wokół niej mężczyzn - dysponuje pełnym arsenałem kobiecych środków i walorów. Właśnie kobiecych, nie dziewczęcych. W przedstawieniu Gustawa Holoubka bowiem średnia wieku bohaterów jest nieco wyższa niż można się było spodziewać, co podkreśla zamierzony dystans realizatorów do opowiadanej historii i podpowiada jego przesłanie. Bo przecież każdemu wolno pragnąć i kochać - wynika z "Cyrulika sewilskiego" w Ateneum.

Ów dystans, inteligentną grę w konwencje oraz swobodę w ujęciu tematu podtrzymuje umowna, lekka, ażurowa dekoracja Pawła Dobrzyckiego. A także nawiązujące do epoki kostiumy Zofii de Inez, ładne, dowcipne, funkcjonalne, pomocne w tworzeniu wizerunku bohaterów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji