Artykuły

Bajka i groza w Teatrze Dramatycznym

Już nie Szekspir, a jeszcze nie Hollywood - Andriej Moguczij w "Borysie Godunowie" wykorzystuje lubiane przez publiczność tematy władzy, miłości, śmierci, tworząc sprawny, bajkowy montaż obrazów z polityką w tle

Wielka literatura (najlepiej, gdy o kró­lach i ich zbrodniach), wątek miło­sny ze śliczną, acz nieszczęśliwą parą, piękne obrazy, spektakularne efekty techniczne i komputerowe, jakieś oczko w stronę bieżących wy­darzeń politycznych, trochę etnicz­nej egzotyki, trochę metafizycznych ciemności, tańce, chóry, kostiumy, przygrywki. Czy nie tak większość widzów wyobraża sobie ambitny, po­ważny, "prawdziwy" teatr?

Gdyby wierzyć tej recepcie, "Bo­rys Godunow" (na podstawie trage­dii romantycznej Puszkina i opery Musorgskiego) w reżyserii Andrieja Moguczija byłby dziełem dosko­nałym. Monumentalna inscenizacja, rosyjski rozmach, wierne, choć nie wiernopoddańcze podejście do kla­sycznego tekstu - wszystko sprawia, że pierwszy spektakl nowej dyrekcji Teatru Dramatycznego może stać się przebojem. Moguczij (rocznik 1961), uważany za jednego z najbardziej nowoczesnych i odważnych - i inscenizacyjnie, i pod względem wyboru tekstów - reżyse­rów rosyjskich, w Polsce odbierany być może najwyżej jako brakujące ogniwo między Eimuntasem Nekrośiusem a Hollywood. Jego "Borys..." ma w sobie ślady rytualności i dzikości tak charakterystycznych dla litewskiego klasyka, ale pojawiają się one na pra­wach ładnych ujęć, niczym w filmie "Apocalypto" Mela Gibsona. Pod tym względem spektakl Dramatycznego byłby świetnym prequelem do rosyj­skiej superprodukcji o wypędzeniu Polaków z Kremla. Po śmierci Iwana Groźnego tron przypadł jego maleńkiemu synkowi Dymitrowi (Dominika Kluźniak). Chło­piec zginął w tajemniczych okoliczno­ściach (wersja oficjalna - przy zabawie w "nożyki", wersja prawdopodobna - zamordowany przez Borysa), a wła­dzę objął doradca Iwana Borys Godu­now (Adam Ferency). Ten rozpoczął rządy terroru, doprowadzając m.in. do śmierci własnej córki Kseni (Maja Hirsch) i jej narzeczonego, księcia duń­skiego Johanna (Adam Krawczyk). Władzy pozbawił go nieoczekiwanie młody mnich (Waldemar Barwiński) zbiegły z klasztoru Czudowskiego. Podając się za zmartwychwstałego Dymitra (stąd przezwisko Dymitr Samo­zwaniec), prawowitego dziedzica tro­nu, zdobył poparcie polskiej szlachty i ruszył na podbój Kremla, rozpoczy­nając okres wielkiej smuty - bezkróle­wia, chaosu, anarchii.

Dla Moguczija "Borys Godunow" to nie tyle dramat historyczny, ile opo­wieść o męskiej lady Makbet ogarniętej obsesją popełnionej zbrodni. Bo­rysowi nieustannie towarzyszą wizje zamordowanego carewicza Dymitra. Dominika Kluźniak (grająca także syn­ka Borysa - Fiodora) w giezełku, woj­skowych butach, z rozpłatanym gar­dłem i skrzepami krwi w złotych lo­kach nieustannie krąży wokół niego, skacząc po zastawiających scenę becz­kach, grając na dzwonkach, nucąc upiornie słodkim głosikiem. W chwilach szaleństwa Borysa w tle ukazują się mroczne projekcje z ćwiartowanymi, topionymi, torturo­wanymi lalkami-niemowlętami. Świet­nie nadawałyby się do reportaży o pod­ziemiu aborcyjnym albo spotu propa­gandowego jakiejś organizacji pro-life. Całość przypomina momentami sen dziecka, które choć wychowane na wsi, załapało się na telewizyjne po­wtórki "Mad Maksa", "Waterworld" czy filmów Disneya.

Na scenie przygrywają ludowe ka­pele, aktorki zakutane w szmaty i chu­sty krążą, śpiewając tradycyjne pieśni żałobne. Scenografia z beczek i rur tworzy krajobraz po industrialnej ka­tastrofie. Przystawi (gwardia Borysa) noszą płaszcze enkawudzistów. Carówna i książę duński figlują w złotych, bajkowych koronach. Eklektyzm, za­mieszanie, brak pomysłu na jakąkol­wiek spójną wizję świata. Do tego dopisuje się pseudowspółczesny wątek mocarstwowej polityki rosyjskiej. W chwili gdy Borys pod­czas koronacji obmywa się w misie z czarną mazią, nie ma wątpliwości, co znajduje się w piętrzących się na scenie beczkach. Gdy zamiast płasz­cza i korony mnisi nakładają mu na ramiona... rurociąg, staje się, jasne, że zamiast "władzy - zbrodni - kary" cho­dzi tu o "ropę - gaz - kryzys energe­tyczny".

Trzeba jednak oddać reżyserowi sprawiedliwość - oprócz sprawności w konstruowaniu efektownych obra­zów ma także talent castingowca Do­minika Kluźniak to wymarzone dziec­ko upiór. Adam Ferency jest wystar­czająco zimnym i groźnym brutalem z tajemnicą. Władysław Kowalski wy­starczająco wyluzowanym i skorum­powanym mnichem. Aktorki z chóru wiejskiego naprawdę umieją śpiewać. Krzysztof Majchrzak (jako zdrajca Szujski) naprawdę robi wrażenie, gdy z obnażonymi ramionami, dzikim spoj­rzeniem i papierosem w ustach siada do fortepianu. Moguczij odnalazł w ze­spole nawet zapomnianego tenora Pio­tra Siwkiewicza, wyjątkowo sprawne­go w scenkach komediowych.

Dramatyczny ma więc w repertu­arze i ładną, i groźną bajkę z efektami pirotechnicznymi. Sukces kasowy za­pewniony,

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji