Artykuły

Joanna Szczepkowska: Nie wezmę Le Madame

Le Madame nie jest tylko miejscem - jest zjawiskiem. Ma swój styl, swoje tajemne kody, swój klimat. Dzięki dużej sile promieniowania to zjawisko żyje swoim życiem niezależnie od tego, czy istnieje pod dachem, czy nie. Ja natomiast nie mogę stać na czele tego zjawiska, ponieważ przy całej sympatii dla tego szaleństwa nie jest to moje szaleństwo - pisze Joanna Szczepkowska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Nie wdaję się tutaj w sprawy dotyczące czynszu. Le Madame nie jest jedynym miejscem, z którego w tych okolicach usunięto najemców, to samo dotyczy właścicieli galerii Ona na ul. Freta. Ich opowiadanie o kruczkach prawnych, którymi się posłużono, żeby ich usunąć, jest identyczne ze sprawą Le Madame, i myślę, że ta sprawa też powinna doczekać się skrupulatnego wyjaśnienia. Kiedy dostałam propozycję objęcia Le Madame po byłych lokatorach, postanowiłam zwrócić się do tych, którzy to miejsce stworzyli, i zastanowić się wspólnie, czy istnieje szansa, żeby na drodze oficjalnej przywrócić to, co było najwartościowsze. Ze swojej strony myślałam o stworzeniu tam miejsca spotkań na najprzeróżniejsze tematy. Moją ideą jest np. promocja książek, które zostały zapomniane. Jest wiele współczesnych pozycji polskiej literatury, które przepadły w rynkowej powodzi, a powinny doczekać się żywej dyskusji. Myślałam o połączeniu tego z adaptacjami scenicznymi.

Na spotkaniu z twórcami Le Madame mnożyliśmy pomysły - powstała idea, żeby stworzyć ośrodek, który skupiałby tu różne stowarzyszenia, domy pomocy społecznej, żeby znaleźli tam miejsce też ludzie starsi, jakich wielu mieszka na Starówce. Z drugiej strony na całej dyskusji kładł się cieniem paradoks i komizm, jaki wynika z reaktywacji Le Madame za pomocą dotacji miasta, bo przed takim problemem chcieliśmy miasto postawić niezależnie od publikowanych już stanowisk władz.

Plonem spotkania miał być szczegółowy plan działania Le Madame w oparciu o struktury, które miałyby wyłonić się spośród członków stowarzyszenia. Plan taki miał dostać burmistrz Śródmieścia.

Jednak wyszłam z tego spotkania z mieszanymi uczuciami. Le Madame nie jest tylko miejscem - jest zjawiskiem. Ma swój styl, swoje tajemne kody, swój klimat. Dzięki dużej sile promieniowania to zjawisko żyje swoim życiem niezależnie od tego, czy istnieje pod dachem, czy nie. Ja natomiast nie mogę stać na czele tego zjawiska, ponieważ przy całej sympatii dla tego szaleństwa nie jest to moje szaleństwo. Podam konkretny przykład. Jednym z członków stowarzyszenia Le Madame jest Maciej Nowak, człowiek, którego wyobraźni ja sama wiele zawdzięczam, choćby to, że namówił mnie do pisania - natomiast nie ma we mnie zgody na to, że postanowił pod epatującym tytułem "Największy pedał Rzeczpospolitej" prowadzić spotkanie z Jerzym Nasierowskim. Na mój gust są więksi i wśród pedałów, i wśród kryminalistów, i wśród pisarzy, i wśród aktorów. Naprawdę nie wiem, czym zasłużył sobie akurat Nasierowski, żeby stać się ośrodkiem uwagi. Gdybym prowadziła Le Madame, a Nowak postanowiłby tam zrobić takie spotkanie i tak doszłoby do awantury i pewnie i tak bym odeszła. Z drugiej strony takie spotkanie właśnie w Le Madame miałoby większy sens niż w kawiarni Teatru Dramatycznego - po to są miejsca fermentu.

Co do przyszłości Le Madame na Koźlej myślę, że nikomu z zewnątrz nie wolno brać miejsca po Le Madame. Oswojenie go przez inne klimaty nie jest w porządku. Le Madame było miejscem znalezionym, odremontowanym i zorganizowanym przez grupę ludzi, którzy stworzyli tam ośrodek niezależny, ośrodek po swojemu szalony, który jednak ściągał rok po roku coraz więcej ludzi, publiczności i artystów, którzy tu upatrywali swoich adresatów.

Zaproponowałam burmistrzowi Śródmieścia inne wyjście. Opustoszała galeria Ona nadawałaby się znakomicie na niewielki kabaret. Myślę o czymś bardzo klasycznym, o czymś, na czym się znam i co umiem robić. O czymś, co na początku działalności przypomniałoby np. fantastyczne teksty Tuwima w wykonaniu młodych aktorów, którzy zetknęliby się przy okazji ze światem, gdzie obowiązuje elegancja. Do pomocy zaprosiłabym małżeństwo, które dotąd prowadziło galerię Ona. Taki kabaret to coś zupełnie przeciwnego Le Madame, ale myślę, że na Starówce miałby swój urok. Ale na to, jak się okazuję, burmistrz nie może dać pieniędzy.

Na zdjęciu: Joanna Szczepkowska podczas akcji protestacyjnej w obronie Galerii Le Madame, Warszawa, kwiecień 2006 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji