Artykuły

Pamięć o Apokalipsie

W Teatrze Dramatycznym trwają próby spektaklu "Plac: Apokalipsa". Grecki reżyser Michael Marmarinos sięga po "Małą Apokalipsę" Tadeusza Konwickiego i "Państwo" Platona. Inspiruje go też nasz plac Defilad

Premiera "Placu: Apokalipsa" odbędzie się w najbliższy piątek na otwarcie drugiej edycji Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "War­szawa Centralna". W roli Bohatera zobaczymy Adama Ferencego.

ROZMOWA z Adamem Ferencym

Izabela Szymańska: Sięgacie po "Małą Apokalipsę" Konwickiego i "Państwo" Platona. Jednocześnie opowiadając też o placu Defilad. Ry­zykowne połączenie.

Adam Ferency: To, że opieramy się na "Państwie" Platona, na pewno brzmi mocno. A jednocześnie w sce­nariuszu nie ma fragmentów z tej książki. Platon pojawia się tu w tym sensie, że badamy pamięć. Zastana­wiamy się, jak funkcjonuje, jakie ma znaczenie dla kultury i jej rozwoju, ale też indywidualnego losu. Mieliś­my wiele prób-improwizacji na te­mat pamięci tamtych czasów. A te nasze improwizacje były nagrywa­ne i na ich podstawie powstał scena­riusz spektaklu. Bazą jest "Mała Apokalipsa". Pró­bujemy przeczytać ją dzisiaj, próbu­jemy przypomnieć sobie, co pamię­tamy z pierwszej lektury i co pamię­tamy z końca lat 70. Okazuje się, że książka Konwickiego w naszych wspomnieniach kojarzy się przede wszystkim ze stanem wojennym Ona antycypuje tę szarą Warszawę, mias­to palących się koksowników.

- Rozliczenie z PRL-em?

- Nie sposób, dotykając Konwic­kiego, a szczególnie "Małej Apoka­lipsy", nie rozważać czasu PRL-u. Oczywiście to nie jest pisarz społecz­ny, zajmuje się indywidualnym lo­sem, ale w konkretnych okolicznoś­ciach historycznych. Uważam, że teatr wcześniej czy później musi spenet­rować ten czas. Może w teatrze jest trudniej? Niektórzy uważają, że nie istniało coś takiego jak PRL. To nie była Polska. To co to było? Życie Boha­tera z Konwickiego gdzie przebiegało?...

- ..."W Polsce, czyli nigdzie"?

- Tak, można by snuć takie teorie, tylko co z tego wynika? To było tu. Plac Defilad i Pałac, w którym teraz jesteś­my, były w tym samym miejscu. Na całe szczęście plany zburzenia PKiN się nie udały, nie da się wymazać tych 45 lat.

- A jakie pan ma pierwsze wspomnie­nia związane z placem Defilad?

- Dziś trudno mi rozdzielić, co jest moją własną pamięcią, a które wspom­nienia nabyłem w międzyczasie. Pa­miętam wiec Gomułki w1956 roku. Ale jak się teraz nad tym zastanawiam, to wcale nie jestem pewien, czy tam byłem, czy to jest moje rzeczywiste wspo­mnienie, czy może jakaś konfabulacja, która powstała z czasem.

- Tym razem plac Defilad miał stać się inspiracją dla greckiego reżysera. Jak rozmawia się wam z Grekiem o PRL-u?

- Michaela najwyraźniej ciągnie do Polski, we Wrocławiu robił spektakl in­spirowany twórczością Wyspiańskie­go - "Akropolis. Rekonstrukcja". To człowiek cierpliwy, uważny, empatyczny, w związku z tym jest wsłucha­ny w to, co dochodzi do niego ze sceny. Jest - w pozytywnym sensie słowa - wy­godny. Już słyszę, jak się wszyscy burzą, bo jak wygodny, to do niczego, musi być kostropaty i paskudny, to wtedy do­piero jest sztuka. Otóż ja uważam, że nie. Praca z Michaelem jest ciekawa i może okazać się głęboka. Ale naj­ważniejsze, ile z tego przedostanie się do widza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji