Artykuły

Szmateks to manifest, czyli jak Hanka Podraza projektuje kostiumy

Kiedyś przekonam japoński dom mody Comme des Garcons, żeby zrobił dla mnie perfumy o zapachu szmateksu - żartuje Hanka Podraża. Ubrania z drugiej ręki wykorzystuje w spektaklach teatralnych, filmach, stylizacjach zespołów - pisze Agata Piasecka w Gazecie Wyborczej - Co Jest Grane.

- Praca z Hanką nauczyła mnie zniuansowanego myślenia o kostiumie na meta-płaszczyźnie i gry samym kostiumem - mówi Jędrzej Piaskowski, reżyser teatralny, dla którego Podraża robiła kostiumy m.in. do sztuk "Trzy Siostry" i "Puppenhaus. Kuracja". Ona o sobie żartem: - Nie biegam za autobusami, więc nie widzę sensu w gonieniu trendów. Studiowała iranistykę, pracowała w mediach i w korporacji. - Zwolniłam się z pracy i sama nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Wtedy ubrania same zaczęły mnie znajdować.

Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, były kostiumy do etiudy Maćka Mądrackiego ze Szkoły Filmowej w Katowicach. Później już poszło - wspomina Hanka Podraza.

Ostatnio zrobiła kostiumy m.in. do spektakli Jędrzeja Piaskowskiego - "Trzy Siostry" w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Lublinie i "Puppenhaus. Kuracja" w TR Warszawa nagrodzonego Nagrodą Główną 13. Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@port w Gdyni oraz "Kongresu (nie do końca) futurologicznego" w reżyserii Pawła Miśkiewicza - spektaklu dyplomowego studentów Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie, ale zaznacza, że interesują ją ubrania we wszystkich przestrzeniach: filmie, teatrze, teledyskach.

Ważne jest dla niej pierwsze czytanie tekstu, kiedy obsada spektaklu jest już znana, i może połączyć wygląd aktora z graną przez niego postacią. Wtedy zazwyczaj już wie, z kim z obsady będzie się jej dobrze pracować.

- Najtrudniejszy jest aktor, który wie lepiej ode mnie. Najczęściej są to aktorki, które są bardzo przywiązane do własnego wyobrażenia na swój temat. Boją się wyglądać na grubsze, niż są, a najbardziej chciałyby wyglądać na chudsze. To dla mnie taki rodzaj aktorów, którzy są stworzeni tylko do ról wybitnie pięknych - tłumaczy.

Jędrzej Piaskowski: - Kostiumy Hanki są wyjątkowe i, zaczynając z nią współpracę, nie byłem chyba do końca przygotowany na to, co miało się wydarzyć. Hanka zmieniła moje myślenie o kostiumie. Polskie rozmowy o spektaklach kwestię kostiumów i scenografii traktują po macoszemu. Są ładne albo nieładne, realistyczne albo dziwne.

Podraza znana jest głównie z wykorzystywania w kostiumach ubrań ze szmateksów, ale sama też projektuje. W "Kongresie (nie do końca) futurologicznym" aktorzy mieli na sobie rzeczy z lumpeksu z metkami znanych sieciówek, np. Zary i H&M. W "Szelmostwach Lisa Witalisa" z Teatru im. Cypriana Norwida w Jeleniej Górze w reżyserii Roberta Drobniucha kostiumy, np. spódnice-śpiwory uszyte były według jej projektu, a część strojów została kupiona w sklepach internetowych.

- Używanie przez Hankę ciuchów ze szmateksów jest rodzajem manifestu. W teatrze ubrania z second-handu nie oznaczają, że nie mamy pieniędzy, ale nadają spektaklowi dodatkowy walor, odzierają go z serialowej poprawności i igrają z oczekiwaniami widowni - dodaje Jędrzej Piaskowski.

W szmateksie szuka i słucha

W lumpeksach Hanka szuka ubrań do pracy, sama się w nich ubiera, przychodzi do nich odreagować i posłuchać o życiu. Zakaz handlu w niedziele ją zasmucił, bo niedzielne wyjścia do szmateksu były dla niej jak wizyta w świątyni. - Tania odzież jest dla mnie ważna. Ludzie mają internet do czerpania wiedzy o świecie, a ja mam szmateksy - tłumaczy.

Najczęściej można ją spotkać w krakowskich Sklepach po Smoku. Lubi duże lumpeksy, po których można jeździć wózkiem jak po supermarkecie, np. jak w katowickich Vive Profit. Mówi, że czuje, kiedy coś będzie się nadawało. Najbardziej lubi grzebać w boksach pełnych ubrań, wieszak po wieszaku przegląda tylko, kiedy jest zdenerwowana. - Z największym zaangażowaniem i dokładnością grzebię w odzieży roboczej i czapkach baseballówkach, czyli w rzeczach, których szukam dla siebie - mówi.

W jej kolekcji znajduje się wiele skarbów, na widok których zaświecą się oczy znawcom mody. W lumpeksach wygrzebała mnóstwo rzeczy z luksusowych domów mody - sweter Jil Sander, satynowy szlafrok La Perli, klasyczne trencze Burberry, marynarkę Thierry'ego Muglera czy koszulkę Vivienne Westwood, która zagrała w jednym ze studenckich spektakli.

Kiedyś podarowała koledze marynarkę w telewizory. Później przysłał jej zdjęcie z vintage shopu w USA, gdzie ta sama marynarka wyceniona była na 500 dol. - Myślę, że po prostu mam wyczucie, widzę, co jest dobre. A markowe ubrania lubie. Jak mam gorszy dzień, to poprawiają mi humor. Inaczej płacze się w płaszczu Burberry, a inaczej w H&M - mówi Hanka Podraza.

W domu, przeglądając ubrania, znajduje w nich pamiątki po poprzednich właścicielach, np. wizytówki, chusteczki czy zapalniczki. Raz znalazła dosłownie skarb - 1340 euro w portfelu schowanym w kieszeni jednego z płaszczy.

- Czasem zdarzają się też torebki z monetami, które specjalnie na szczęście zostawiają poprzedni właściciele. Wzrusza mnie to - dodaje.

Kreacje ja cieliste lajkry

Kupuje dużo, nic nie wyrzuca, zawsze coś może się przydać. Nieużywane ubrania składuje w magazynie. Ale jeśli w szmateksie uzna, że cena za kilogram jest bardzo wysoka, to kupuje tylko, jeśli coś bardzo się jej podoba. Nie lubi się jednak ograniczać, zwłaszcza jeśli chodzi o płaszcze i kurtki - nie przechodzi całej zimy w jednej. - Muszę mieć ich wiele, bo ciężko znoszę brak słońca. Ubrania dają mi radość, ale czasami też doprowadzają mnie do radykalnych zachowań. Raz prawie pod domem zdjęłam kurtkę i wyrzuciłam ją do śmieci, bo mnie denerwowała - opowiada.

Poza teatrem i filmem Hanka Podraza stylizuje też lookbooki projektanta Tomasza Armady z łódzkiego domu mody Limanka i ubiera warszawski zespół Gang Śródmieście. Kostiumy dziewczyn, np. koszulki z ikonami lat 90. Pamelą Anderson i obsadą serialu "Beverly Hills 90210", też oczywiście pochodzą ze szmateksu.

- Hanka imponuje mi swoją rajstopowością. Jej kreacje są często niczym cieliste lajkry. Niby ich nie ma, ale wyraźnie widać, że są. Hanka to wędrowczyni, która na swoim ruchomym bazarze z każdą szmatą przenosi jakieś życie - mówi Karolina Czarnecka, wokalistka Gangu Śródmieście. - Do jej stylizacji zawsze mam zaufanie. Sukienka się nie zapina, bluzka jest za mała, jakie to ma znaczenie, skoro ja chcę w tym wyjść na scenę. Z Hanką przekraczam granice, ale w taki szmateksowy sposób.

Teraz Hanka ma wakacje, a w sierpniu wraca do pracy, by przygotować modowy performance na dworcu Łódź Fabryczna pt. "Polska wiosna/jesień 68/18". - Będziemy ubraniami mówili o polskiej modzie i o polskim ciele, a właściwie polskich ciałach. To wydarzenie reżyseruje Janusz Noniewicz w ramach Festiwalu Łódź Czterech Kultur - zapowiada.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji