Artykuły

Łódź. "Aleja gówniarzy" czyli film o mieście

Piotr Szczepański [na zdjęciu], reżyser "Generacji C.K.O.D.", realizuje fabularny debiut dwoma typami kamer i... telefonem komórkowym. W filmie znajdą się także spoty, w których znani łodzianie będą z przymrużeniem oka reklamować swoje miasto.

Tytuł - "Aleja gówniarzy" - jest dla łodzian łatwy do rozszyfrowania. To gra słów nawiązująca do "alei Włókniarzy", jednej z największych ulic miasta, którego włókniarki były przed laty symbolem.

- Tytuł ma także drugie znaczenie - tłumaczy Piotr Szczepański. - Film opowiada o młodych ludziach, co w Polsce oznacza 30-latków, którzy próbują zatrzymać czas, nie dorastać i za wszelką cenę pozostać niedojrzali.

Bohaterem filmu jest Marcin, bezrobotny absolwent polonistyki (w tej roli Marcin Brzozowski), który podjął decyzję o wyjeździe na stałe do Warszawy. W czasie ostatniej w Łodzi nocy - akcja filmu toczy się od godz. 19 do 5.23, kiedy odjeżdża pierwszy pociąg do stolicy - żegna się ze znajomymi. Tego samego wieczoru Kasia, jego była dziewczyna (Ewa Łukasiewicz), przyjeżdża z Warszawy, żeby spędzić weekend w mieście, a tak naprawdę odzyskać utraconą miłość. Mijają się wędrując nocą po Łodzi. - To film drogi, tyle że dzieje się w mieście - mówi Szczepański.

Zobaczymy w nim także innych młodych aktorów: Bartosza Pichera, Marcela Wiercichowskiego, Wojciecha Mecwaldowskiego, Elżbietę Komorowską i Matyldę Paszczenko.

Murek na cepeenie

Plenery są doskonale znane nie tylko 30-letnim nocnym markom. Zdjęcia będą powstawać przy murku na stacji benzynowej przy ul. Tuwima (- Jedynej w Polsce, która sprzedaje więcej alkoholu niż benzyny - śmieje się Szczepański), w bramie przy Piotrkowskiej 102 (gdzie znajdują się: Łódź Kaliska, Cafe Foto i Port West), w Teatrze Studyjnym, na Dworcu Łódź-Fabryczna, w "Chinatown" (pasażu z budkami z wietnamskim jedzeniem), w okolicach Silver Screen i oczywiście na alei Włókniarzy.

Obraz zapowiada się intrygująco nie tylko ze względu na treść, ale i na formę. "Aleja gówniarzy" będzie się składać z czterech warstw narracyjnych: głównej - nocnej wędrówki bohaterów po Łodzi - i towarzyszących.

W filmie znajdą się kręcone telefonem komórkowym retrospekcje dotyczące życia Marcina i jego dziewczyny. - Telefon jako narzędzie pracy daje aktorom niesamowite możliwości - zachwyca się reżyser. - To dla nich idealna sytuacja, bo na planie nie ma nikogo oprócz nich samych. Kamera nie jest przedmiotem inwazyjnym, a staje się częścią sceny, co daje fajny i prawdziwy efekt.

W obrazie zobaczymy też wywiady, które główna bohaterka przeprowadzała na ulicach Łodzi. Te zdjęcia już powstały. - Udawaliśmy ekipę telewizyjną. Pytaliśmy przechodniów o ich stosunek do Łodzi. Ja robiłem za operatora, Ewa Łukasiewicz była dziennikarką - relacjonuje Szczepański.

Jak w Nowym Jorku

Ostatnim elementem filmu będą spoty, w których znani ludzie kojarzeni z Łodzią będą ją reklamować. Jako inspirację reżyser wymienia kampanię społeczną, jaką burmistrz Giulliani przeprowadził w Nowym Jorku z udziałem Roberta De Niro, Woody Allena czy Kevina Bacona.

- Reklamy mają stanowić kontrapunkt do głównej narracji - paradokumentalnych, przybrudzonych, zdjęć kręconych kamerą high definition. A spoty nakręcimy w estetyce reklamy. Dzięki zastosowaniu taśmy filmowej będą wyglądać bardzo czysto i elegancko - zapowiada Szczepański.

Budżet filmu dochodzi do miliona złotych. Pieniądze pochodzą głównie z PISF. Producentem jest Anagram Film, który tworzą absolwenci Filmówki, koproducentem - Opus Film.

Cała ekipa filmu skupia ludzi młodych. Są to głównie absolwenci, a nawet studenci PWSFTViT. - Ci z nich, którzy wcześniej pracowali już przy filmach, po raz pierwszy zobaczą swoje nazwisko wreszcie w napisach czołowych, a nie końcowych - śmieje się Anna Pachnicka, producent "Alei...", a wcześniej "Generacji C.K.O.D.".

Cool Kids Of Death usłyszymy także w tym filmie, obok innych zespołów z Łodzi: NOT i Mikrowafli.

Zdjęcia zaczną się w sobotę i potrwają 22 dni. Do końca roku obraz powinien zostać ukończony, choć reżyser planuje, żeby już po zmontowaniu całości zrobić dokrętki. - Tak pracuje Woody Allen. Film powstaje etapami. Nie jestem w stanie przewidzieć, jak się skończy. Ludzie wnoszą coś od siebie, a ja jestem na to otwarty - tłumaczy Szczepański.

"Aleja gówniarzy" ma trafić do kin w przyszłym roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji