Artykuły

Kanada-Salzburg-Kraków. 3 x "Pasja" Pendereckiego

"Pasja według św. Łukasza" Krzysztofa Pendereckiego otworzy w piątek 20 lipca Festiwal w Salzburgu. A w środę 18 lipca zabrzmi w Krakowie.

W listopadzie Krzysztof Penderecki skończy 85 lat. "Pasję według św. Łukasza" (1966) uważa za jedno ze swoich najważniejszych dzieł. Nieustannie wraca do niej w wywiadach. - Dzięki niej trafiłem do wielkich sal koncertowych, kiedyś i obecnie. Porwanie się na taki utwór było aktem odwagi. Dość wspomnieć balast historii, Bacha To może tylko młody człowiek. Miałem 33 lata - opowiadał.

Ostatnie dziesięć lat minęło pod znakiem wielkiego powrotu do słuchania tego dzieła. Penderecki jest w oczach świata kompozytorem, którego sława nie chce opuścić. Choć jego twórczość nie jest zamknięta - wciąż pracuje nad nowymi utworami - to właśnie "Pasja" utrzymuje jego nazwisko na topie.

3 x "Pasja"

Utwór wymaga masy wykonawców: wielkiej orkiestry symfonicznej, dwóch chórów - chłopięcego i mieszanego - oraz trojga solistów i recytatora. Kompozytor uważa, że brzmi najlepiej wtedy, gdy dyrygent ma do dyspozycji trzy chóry.

Mimo skomplikowanej partytury, autorskiego, niekonwencjonalnego zapisu oraz nieprzeciętnych wymagań wykonawczych po "Pasję" sięgają kolejni dyrygenci. Teraz mierzy się z nią Kalifornijczyk Kent Nagano, dyrektor muzyczny Montreal Symphony Orchestra - wykonanie "Pasji" to wspólny pomysł Nagano i Markusa Hinterhäusera, dyrektora festiwalu w Salzburgu.

Kent Nagano kierował teatrami operowymi w Los Angeles, Lyonie, Monachium i Hamburgu, szefował Deutsches Symphonie Orchester w Berlinie. Zasłynął jako wykonawca wielkiej romantycznej symfoniki oraz klasyki XX w. i muzyki współczesnej, m.in. oper Petera Eötvösa, Kaii Saariaho i Johna Adamsa, których prawykonaniami dyrygował.

Nagano zaplanował trzykrotne wykonanie "Pasji". W sobotę 14 lipca zadyrygował nią w Lanaudire, na najważniejszym w Kanadzie festiwalu muzyki klasycznej. - Koncertu słuchało ponad 2 tys. osób. Wszyscy zerwali się do owacji na stojąco. To zdumiewające, z jaką siłą ten utwór działa na kolejne pokolenia słuchaczy - mówi "Wyborczej" Nagano, który pierwszy raz dyrygował "Pasją" w latach 80. XX w.

Orkiestra z Montrealu przyjechała we wtorek do Krakowa i w środę 18 lipca wykona "Pasję" w ICE Kraków.

W piątek 20 lipca Nagano otworzy "Pasją" festiwal w Salzburgu.

O współpracę poprosił Elżbietę Penderecką, żonę kompozytora i prezeskę Stowarzyszenia im. Ludwiga van Beethovena. Dzięki niej w Krakowie i Salzburgu zaśpiewa Chór Filharmonii Krakowskiej i Warszawski Chór Chłopięcy, towarzysząc orkiestrze symfonicznej z Montrealu.

Zdrada awangardy?

"Passio et mors Domini nostri Iesu Christi secundum Lucam" - tak brzmi w całości tytuł utworu - powstała na zamówienie niemieckiego radia Westdeutscher Rundfunk i została wykonana 30 marca 1966 r. dla uczczenia 700-lecia katedry w Münster. W trakcie prawykonania wystąpili: Stefania Wojtowicz (sopran), Andrzej Hiolski (baryton), Bernard Ładysz (bas), Rudolf Jürgen Bartsch (recytacja), chór radiowy z Kolonii, chór chłopięcy z Tolz i Orkiestra Radia Zachodnioniemieckiego pod dyrekcją Henryka Czyża.

- "Pasja" jest kamieniem węgielnym całej "legendy" Pendereckiego: oto kompozytor w swej młodzieńczej odwadze "porywa się" na gatunek o wielkim ciężarze i najświetniejszej tradycji i mimo zagrożenia niepowodzeniem odnosi wielki sukces. Wprawdzie niektórzy oskarżają go o "zdradę awangardy", ale twórca "Pasji" jest w swym sposobie wypowiadania się tak autentyczny, że docenia to publiczność "zwykłych" sal koncertowych na całym świecie - przekonuje muzykolog Iwona Lindstedt.

Śladem Pendereckiego poszło później wielu kompozytorów: w latach 80. otrzymaliśmy kompozycję Arvo Pärta, ostatnio Sofii Gubajduliny, Wolfganga Rihma, Osvaldo Golijova, Tan Duna, Calliope Tsoupaki i Pawła Mykietyna.

Dreszcz emocji

40 lat później "Pasja" znów zabrzmiała w Münster i dostała owację na stojąco. Okazało się, że wciąż brzmi świeżo i nowocześnie, wywołuje dreszcz emocji (zwłaszcza w scenie linczowania Chrystusa przez tłum). "Żadne z monumentalnych dzieł polskiego kompozytora z ostatnich lat: Credo, Siedem Bram Jerozolimy, VIII Symfonia, nie może się równać z tym utworem" - pisał w "Wyborczej" Jacek Hawryluk.

Tak się zaczął renesans "Pasji", którą w ciągu dziesięciu lat wykonano m.in. w Krakowie, Warszawie, Stuttgarcie, Toronto, Dreźnie, Berlinie, Bloomington, Moskwie i Londynie.

Najczęściej dyrygował nią sam kompozytor, co tylko podnosiło atrakcyjność wykonania. W 2012 r. z inicjatywy Michała Merczyńskiego, ówczesnego dyrektora Narodowego Instytutu Audiowizualnego (obecnie FINA), w Alvernia Studios pod Krakowem Grzegorz Jarzyna zrealizował film rejestrujący wyjątkowe wykonanie "Pasji" pod dyrekcją kompozytora. Wykonanie tego dzieła w katedrze w Canterbury w 2009 r. w ramach Roku Polskiego w Wielkiej Brytanii było jednym z jego najważniejszych wydarzeń. - W oczach cudzoziemców "Pasja" pozycjonuje naszą twórczość muzyczną bardzo wysoko - uważa Ewa Bogusz-Moore z Instytutu Adama Mickiewicza, od niedawna dyrektor naczelna Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach (IAM włączył się w produkcję salzburskiego koncertu).

Pasjonowanie się "Pasją" "nakręcił" także dyrektor znanych krakowskich festiwali muzycznych Filip Berkowicz, który kilka lat temu odtrąbił powrót do gry eksperymentatorskich utworów Pendereckiego z wczesnych lat 60. Kompozytor jawi się w nich jako wspaniały wynalazca dźwiękowy. "Polymorphię" i "Tren" wykonano na "rozrywkowym" Open'erze, a Berkowiczowi udało się zachęcić rockmanów Jonny'ego Greenwooda, Aphexa Twina i Bryce'a Dessnera do napisania utworów inspirowanych polskim kompozytorem. To tylko podsyciło apetyt na Pendereckiego.

Wady sławy

A jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że sława "Pasji" ma też wady. Przede wszystkim jest nią to, że przyćmiła inne znakomite dzieła wokalno-instrumentalne Pendereckiego. Chodzi np. o inspirowaną rytem prawosławnym "Jutrznię" (1971), ostatni raz "na żywo" zagraną osiem lat temu we Wrocławiu pod dyrekcją Antoniego Wita, czy o dedykowane ofiarom Auschwitz wstrząsające "Dies irae" (1967), do którego podobnie jak do "Kosmogonii" (1970) i "Magnificatu" (1974) w ogóle się nie powraca. W cieniu legendy pozostaje nawet dedykowane Janowi Pawłowi II "Polskie Requiem" (1980-93), wykonane wprawdzie na tegorocznym Festiwalu Beethovenowskim, ale we fragmentach.

- O rzadszym ich graniu decydują zapewne względy organizacyjne czy wykonawcze, można też argumentować, że przynajmniej niektóre z tych utworów są kunsztowniejsze (choćby chóry w "Jutrzni") lub bardziej artystycznie wysublimowane. Ale "Pasja" ma pierwszeństwo w ukazaniu Pendereckiego jako kompozytora uniwersalnego - uważa Iwona Lindstedt.

Pozostaje żałować, że tak częste wykonywanie "Pasji" nie pociągnęło za sobą lawiny wykonań także tamtych wybitnych dzieł, których słuchać możemy tylko z nagrań.

Pierwsze takie wykonanie

Piątkowe wykonanie "Pasji" będzie wielkim powrotem polskiego kompozytora na najważniejszy festiwal muzyczny w Europie, a także powrotem samego utworu, który pierwszy raz zabrzmiał w Salzburgu w 1970 r. pod dyrekcją Milana Horvata. Pendereckiego grano na słynnym festiwalu wielokrotnie, na fali jego oszałamiającej kariery kompozytorskiej w latach 70. i 80. XX w. Zapraszał go tam legendarny dyrygent Herbert von Karajan. W 1974 roku odbyło się prawykonanie "Magnificatu", kantaty skomponowanej na 1200-lecie katedry w Salzburgu. W 1986 r. pierwszy raz w historii zagrano jego neoekspresjonistyczną operę "Czarna maska".

- Będzie to prawdopodobnie pierwszy utwór współczesny, który zabrzmi na inaugurację festiwalu w Salzburgu - mówi Ewa Bogusz-Moore.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji