Artykuły

Uczniowie Fryderyka

Obserwuje się ostatnio wzrost zainteresowania twórczością dramaturgiczną Adolfa Nowaczyńskiego. Warto by nieco poszerzyć to sięganie do dorobku autora znanego nie tylko ze sztuk teatralnych, ale głównie z błyskotliwej i kontrowersyjnej publicystyki. Już sam "Wielki Fryderyk" wystawiany na scenach Łodzi i warszawskiego Ateneum, wprowadza temat rozważań Nowaczyńskiego nad historią i kulturą niemiecką. Wprowadza zresztą chyba wbrew zamysłom, które w dramacie tym widzieć chcą przede wszystkim spór z polską historią i naszymi romantycznymi mitami. W programie wydanym przez warszawski teatr Ateneum czytamy wyjątki eseju Marii Czanerle, gdzie spotkać można taką oto opinię: "Dziś można by w "Wielkim Fryderyku" odnaleźć materiał demaskujący makiaweliczne zasady rządzenia, które staną się źródłem znanych, wynaturzeń i Zbrodni. Można też z filozofii pruskiego Machiavella zaczerpnąć sporą dozę tęgiego racjonalizmu, politycznego rozumu i gospodarczych inicjatyw, które przeciwstawiono tu bezradnej poczciwości, skłonności do romantycznych gestów i sentymentalnych nieszczęść. Czy nie ma w tych pretensjach i tęsknotach "wściekłego" Galicjanina analogii do zarzutów i tęsknot naszych powojennych "wściekłych". Czy nie o to samo chodziło w nie tak dawnych gromkich roztrząsaniach o dziwnej naturze narodu i jego fatalnej historii, o braku instynktu życia i umiejętności rządzenia, o sentymentalizmie i bohaterszczyźnie?"

Współczesne adresy, pod które kieruje nas autorka tych zdań nie są być może chybione. Choć nazywanie racjonalizmem klasycznej idealizacji państwa, tak charakterystycznej dla pruskiego Fryderyka, trzeba uznać za lapsus. Rzecz w tym, że zaproponowana tu ocena dzieła Nowaczyńskiego jest jednostronna. Nowaczyński nie opowiada się po stronie pruskiej filozofii społecznej, przeciw polskim tradycjom romantycznym. Jak przystało na rasowego satyryka przedstawia w krzywym zwierciadle przede wszystkim głównego bohatera dramatu. A istotne przeciwstawienie dotyczy dwóch nurtów niemieckiej tradycji, z których ta fryderycjańska jest odmianą idealizmu szczególnie niebezpiecznego. To raczej Nowaczyński pragnął wystąpić w roli racjonalisty, sugerującego sięganie do tradycji łączących troskę o zachowanie wielkich ideałów przy uwadze skupionej na małych realiach. Autor "Wielkiego Fryderyka" jest mało przydatnym aliantem w ataku na "bohaterszczyznę". Może być natomiast wielce użyteczny w chwili, gdy zastanowimy się nad konsekwencjami skrajnych postaw "realistów", wieszających psy na "bezradnej poczciwości". Widać to już bardzo dobrze

w "Fryderyku", gdy przeciwnikiem pruskiego satrapy staje się generał von Zieten, Niemiec, wyznający pogląd że poza ideą państwa, istnieje coś ważniejszego-mianowicie idea ludzkiej godności i szczęścia. Przegrana tego nurtu, złamanego żelaznym mechanizmem porządku fryderycjańskiego jest równocześnie zapowiedzią upadku Niemiec zorganizowanych na wzór pruski. Bo konstrukcja wyidealizowana, nieracjonalna, nieludzka doprowadzi wreszcie do kompletnego zwyrodnienia w epoce, której Nowaczyński był już naocznym świadkiem. I dał jej konterfekt tak straszny, że wszystkie najbardziej reakcyjne reżimy wypadły w dokonanych porównaniach nadzwyczaj blado.

W 10 lat po upadku Rzeszy Wilhelma II w roku 1928 poświęcił Nowaczyński tej właśnie sprawie już nie dramat lecz pamflet. który może być uzupełnieniem "Wielkiego Fryderyka". Pruska filozofia społeczna doprowadzona została do konsekwentnego zakończenia. Nie było już miejsca na żadną myśl, było tylko bałwochwalstwo wielkiego państwa i osoby Wilhelma Imperatora. W charakterystycznej dla siebie stylistyce pisał wtedy Nowaczyński: "Takiego bowiem byzantynizmu, takiego płaziego płaszczenia się Unterhanów, takiego "Kadavergehorsam" tych "Bedientenseelen", takiej admiracji i adoracji, jeżeli już nie było gdzie indziej potem, to w każdym razie nigdzie nie było przedtem. Mużyki kałmuckie umiały ryć mordami w piasek przed Carem, ale bywało, że potem wstawały na kopyta i Batiuszce zaczynały urągać na per ty o to i owo, bywało, że z alteracji odbiło się im w głos na audyencji w Gatczynie, a poddaniec jeden z drugim nawet nie przeprosił. Przeciętny Niemiec Wilhelmowski tracił oddech i głos w krtani przed Kaizerem patrząc mu w oczy jak kundel, który ma aportować kawał cukru z dna kloacznego dołu (...) Hurra! Hurra! Hurra! ryczały tłumy, gdy Unter den Linden sunęły rzędem samochody... puste, ale z czarnymi orzełkami".

Tak to wywodząca się z pruskiej tradycji metoda unicestwienia w ludziach wszystkiego co ludzkie, ku większej chwale państwa i majestatu, przyniosła owoce tragiczne. I oto ujrzeliśmy na własne oczy, jakie przyniosła ostateczne efekty ta zasada układania stosunków na linii obywatel-państwo. Śmiertelnym niebezpieczeństwem jest reguła, wcielana dlatego, że przynosi korzyści w konfrontacji z sąsiednim państwem, kultywującym demokratyczne mrzonki. Albowiem robiąc rachunek korzyści okazuje się, że właśnie nosiciele demokratycznych mrzonek historycznie odnieśli zwycięstwo. Nowaczyński nie wiedział tego, zakończył życie podczas ostatniej wojny. Pisząc na początku wieku "Wielkiego Fryderyka", bez rachowania przyszłych korzyści i strat obnażył nicość pruskiej realpolitik. I - jak się dziś okazuje mimo że historia przyniosła wiele dowodów trafności jego spostrzeżeń, atak zapoczątkowany w "Wielkim Fryderyku" nadal trzeba prowadzić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji