Artykuły

"Wielki Fryderyk" czyli rzecz o pruskim makiawelizmie

W roku 1965 Maria Czanerle pisała:

"Dziś (...) można by w "Wielkim Fryderyku" odnaleźć materiał demaskujący makiaweliczne zasady rządzenia, które staną się źródłem znanych wynaturzeń i zbrodni. Można też z filozofii pruskiego Machiavella zaczerpnąć sporą dozę tęgiego racjonalizmu, politycznego rozumu i gospodarczych inicjatyw, które przeciwstawiono tu bezwolnej poczciwości, skłonności do romantycznych gestów i sentymentalnych nieszczęść".

Dzisiaj, po dwunastu latach, kiedy Kazimierz Dejmek sięgnął po "Wielkiego Fryderyka" ta wersja, o której pisała Maria Czanerle, stała się tym bardziej jasna, przejrzysta i nad wyraz aktualna. Zostawmy bowiem na uboczu poglądy Adolfa Nowaczyńskiego z 1910 roku (data powstania "Wielkiego Fryderyka") ideologa trzeźwości i rozsądku politycznego, satyryka i "sowizdrzała", zostawmy teatralną tradycję i wielkie kreacje aktorskie, a zastanówmy się nad wielowymiarowością i wieloznacznością "Wielkiego Fryderyka", nietzscheańskiego dzieła o autokracie XVIII-wiecznych Prus, jako twórcy doktryny nacjonalizmu niemieckiego i prekursora faszystowskich idei.

Obok tego zasadniczego problemu w spektaklu, który przygotował Kazimierz Dejmek, i można odnaleźć także gorzko-satyryczny nurt, o którym pisała Maria Czanerle zrodzony z "Facecji sowizdrzalskich" i "Małpiego zwierciadła''.

Dokonanie wyboju z tak ogromnej powieści dramatycznej, jaką jest "Wielki Fryderyk" pod względem objętościowym (walanie z 1910 roku liczy sobie VIII + 352 str.) oraz jej wielowątkowości było ryzykowne, bowiem groziło zagubieniem epickości i rozmachu historycznego obrazu. Tu jednak Kazimierz Dejmek nie zawiódł, pozostając w modelu ideowym swego teatru, a także precyzyjnie budując nowa konstrukcją dramatyczną. Wszystko to zostało podporządkowane aktualnym problemom współczesności. Aktualizacja ta wiąże się bezpośrednio z żywą ciągle w RFN doktryną bliską epoce Fryderyka Wielkiego, skierowana przeciwko Polsce i krajom socjalistycznym w imię nacjonalizmu i antykomunizmu. Niepokój może budzić fakt, że siły nacjonalistyczne na czele z Franzem Josefem Straussem znajdują posłuch w społeczeństwie zachodnioniemieckim. Dlatego też propozycja dejmkowska interpretacji powieści dramatycznej Adolfa Nowaczyńskiego, idąca w kierunku silnego uwypuklenia wątku historiozoficznego stanowi ważki element aktualizacji politycznej. Interpretacja ta nie jest także pozbawiona owego nurtu gorzkiej krytyki naszych narodowych wad, które nie pozwoliły nam w historii właściwie ocenić i docenić grozy niemieckiego nacjonalizmu. Dzisiaj, kiedy w nowej sytuacji międzynarodowej i dobie budowy rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego w Polsce, oceniamy te fakty, o których pisał Adolf Nowaczyński i które wyartykułował Kazimierz Dejmek, zdajemy sobie sprawę, że nasza narodowa świadomość uległa zasadniczej zmianie. Nie jesteśmy już bowiem ani jako społeczeństwo, ani jako państwo w sytuacji z epoki Fryderyka Wielkiego, czy z początków XX wieku, lub z lat trzydziestych.

Nowa konstrukcja dramatycznego dzieła Adolfa Nowaczyńskiego zbudowana przez Kazimierza Dejmka nadała także nową charakterystykę postaciom. Miało to istotny wpływ na interpretację teatralna tych postaci "obdarzonych istnieniem złożonym i tajemniczym jak istnienie osoby ludzkiej, istnieniem wykraczającym poza każdą interpretację i zdolnym do wywoływania wciąż nowych interpretacji", a zwłaszcza, kiedy są to postacie historyczne.

Pozwoliło to na rozległe możliwości kreacyjne aktorów (możliwości te zresztą zostały wykorzystane do maksimum). Pozwoliło to także na głębsze ujęcie problemów natury ogólniejszej, a więc łączenie ludzkich cech psychofizycznych z postawami i poglądami kreowanych postaci.

Fryderyk Wielki Seweryna Butryma był nośnikiem tych idei, które modelowo traktuje się jako typowy nacjonalizm niemiecki. Miało to swoje odzwierciedlenie nie tylko w poglądach głoszonych ze sceny, lecz także w rysunku postaci. Aktor odrzucił tradycyjny schemat stworzony przez Ludwika Solskiego i wielokrotnie powielany, zbudował postać jednolitą, pozbawiając ją patologii starczych cech (dramat rozgrywa się w 41 roku panowania Fryderyka Wielkiego, który ma wtedy 69 lat), aby wypreparować tylko pruski makiawelizm. Tak skonstruowana postać staje się groźna, a poglądy, które wypowiada są nośne i wywołujące żywy oddźwięk. A zatem Fryderyk Wielki Seweryna Butryma nie jest dziełem martwym. Jest twórczym komponentem stworzonej przez Kazimierza Dejmka koncepcji.

"Skłonność do romantycznych gestów" i sentymentów, a obok tego kunktatorstwo, to cechy, którymi obdarzył Adolf Nowaczyński Ignacego Krasickiego, biskupa warmińskiego. Cechy te jako podstawowe użył Janusz Kubicki, aby ogólnie scharakteryzować postać przez siebie zagraną. Było to zadanie o tyle trudne, że w świadomości dzisiejszej jawi się Ignacy Krasicki jako czołowy pisarz naszego Oświecenia, człowiek światły o postępowych poglądach. Natomiast Kazimierz Dejmek i Janusz Kubicki w postaci Ignacego Krasickiego zamknęli wady i zalety naszej XVIII-wiecznej magnaterii, wady i zalety romantycznych gestów, sentymentalnych uniesień, sprzedajności i wygodnictwa, jako przeciwstawienie racjonalizmowi i trzeźwości politycznej. Efekt ten Janusz Kubicki osiągnął zgoła prostymi środkami. Tego Ignacy Krasicki jest biskupem tylko z kostiumu, dworakiem zaś i dyplomatą z gestu, tonu i pewnej frywolności. To znakomita rola.

Uzupełnieniem tych romantycznych gestów jest Tadeusz Krasicki Marka Barbasiewicza. Choć zagrany na jednym tonie, doskonale ilustruje nurt gorzko-satyryczny dramatu Adolfa Nowaczyńskiego.

Ktoś kiedyś napisał, że "Wielki Fryderyk", to utwór monodramatyczny. Bo rzeczywiście postać Fryderyka Wielkiego jest tutaj stworzona najpełniej, tak, iż inne postaci stanowią tło do uwypuklenia najdrobniejszych cech tytułowego bohatera. Nawet w koncepcji Kazimierza Dejmka nie doszukamy się bogatszych rozwiązań, bo nie ma ich u Adolfa Nowaczyńskiego, choć wszystkie postacie dramatu wymodelowane są precyzyjnie i z dużym marginesem interpretacyjnym. Można to powiedzieć i o Fryderyku Wilhelmie (Andrzej Zamecki), adwersarzu politycznym Fryderyka Wielkiego, i o von Hertzbergu (Ludwik Benoit), to on jest wykonawcą awantur politycznych i fałszerzem historii, i o von Bischofswerderze (Józef Duriasz), przeciwniku metod Fryderyka Wielkiego, ale tylko metod, i o Michale Mowińskim, patriocie, znakomicie zagranym przez Władysława Dewoyno (przypomina on najlepsze tradycje polskiego teatru). Niezmiernie interesująco poprowadziła rolę generałowej Skórzewskiej Róża Czapiewska, nadając tej postaci cechy kobiet epoki Oświecenia w stylu pani Geoffrin.

Galerię tych postaci umieścił Kazimierz Dejmek i scenograf Zenobiusz Strzelecki jakby na arenie europejskiej. Tylna scena zakończona jest stylizowaną mapą ówczesnej środkowej Europy, a przed nią powieszono dwugłowego czarnego orła, który w kulminacyjnym momencie I rzuca złowrogi cień na mapę, obejmując swoimi rozłożystymi skrzydłami i szponami całą Polskę. Efekt ten potęguje jeszcze biel dekoracji i kolorowe kostiumy aktorów.

W tym spektaklu jest perfekcjonizm warsztatowy, jest twórcze rozwiązanie tematu, są znakomite role. Spektakl ten można zestawić w ciągu z "Operetką" Witolda Gombrowicza i "Garbusem" Sławomira Mrożka. To one właśnie wyznaczają styl i model teatru dejmkowskiego, "teatru o Polakach i dla Polaków", w nowym, uniwersalnym ujęciu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji