Artykuły

Radosław Krzyżowski i Dominika Bednarczyk: Miłosna wojna stulecia? To nie o nas

To małżeństwo skazane na teatr. Nic dziwnego, skoro Radosław Krzyżowski po raz pierwszy zobaczył Dominikę Bednarczyk jako Julię z najsłynniejszego dramatu miłosnego Szekspira.

Było to w Teatrze Ludowym. A na wycieczkę zabrał go tam kolega chcący mu pokazać dziewczynę, która go zauroczyła. Tak, to była Dominika Bednarczyk. Dziś są jednym z najbardziej znanych małżeństw w środowisku teatralnym. On gra w drużynie Starego Teatru, ona - w zespole Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

Grali ze sobą parokrotnie. Byli m.in. Lady Makbet i jej mężem, razem debiutowali też na wielkim ekranie w "Liście Schindlera". Teraz znów spotykają się na scenie. Stają się małżeństwem ze szwedzkich wyższych sfer, które po latach nie ma sobie nic do powiedzenia poza lawiną wzajemnych wyrzutów i oskarżeń - to bohaterowie książki "Miłosna wojna stulecia" autorstwa Ebby Witt-Brattström, jednej z najbardziej znanych akademiczek szwedzkich, literaturoznawczyni, która na debiut fabularny zdecydowała się wybrać opowieść o rozpadzie swojego małżeństwa.

On mówi:

Prawdziwe kobiety

wiedzą jak się odnieść

do naturalnego dążenia mężczyzny

do dominacji.

Ucz się od pań z mojego otoczenia.

Kobiety mogą wiele ugrać

Podstępem *

- Ona pachnieć będzie Sisleyem albo Comme des Garçones. Jeszcze nie zdecydowałam - mówi Dominika Bednarczyk na kilka dni przed premierą "Miłosnej wojny stulecia" w Łaźni Nowej. Zapach to jeden z jej patentów na budowanie roli. Każda jej sceniczna postać ma swój.

On w swoich przygotowaniach do ról jest spokojniejszy. Traktuje pracę na scenie jak zadania do wykonania

- Z Dominiką zawsze dobrze jest się spotkać na scenie, bo jest wybitną aktorką. Natomiast materia tego tekstu, który obrabiamy od kilku miesięcy, to duże wyzwanie dla pary - mówi Radek Krzyżowski. - To istna logorea niezgody i oskarżeń. Życie pary z tym tekstem i tym potokiem słów jest trudne.

Twórczo to ciekawe wyzwanie. Małżeńsko - trudna praca. Choć wydaje się, że udaje im się zachować równowagę. - Po wyjściu dużo klniemy w samochodzie. To rozładowuje napięcie - mówi Dominika. - Nie przypominam sobie w naszym życiu żadnego takiego momentu, do którego cokolwiek z tego tekstu by pasowało - dodaje.

Banał i patos konfliktu małżeńskiego jest dosyć uniwersalny. To, że ta historia -podobnie jak sto tysięcy podobnych - wydarzyła się naprawdę, pozwala pozornie czerpać z życiowego doświadczenia. Ale pozornie. - Bo my jesteśmy parą, która wciąż jest ze sobą. Do tego dochodzą wszystkie różnice kulturowe. My nie formułujemy wobec siebie wyrzutów cytatami z wielkiej literatury, próbując uchodzić za członków elity - mówi Radek Krzyżowski.

Ale Dominika zaraz przypomina sobie sytuację, gdy jej małżonek, mocno rozbawiony nocnym życiem Krakowa, wrócił nad ranem z miasta i próbował niepostrzeżenie zakraść się do łóżka. Ona rzuciła: "Kupiecki synek się bawi". To cytat z "Idioty" Fiodora Dostojewskiego, opisujący Rogożyna, którego Radek wówczas grał. - Bardzo go to wówczas rozbawiło i do teraz jest to anegdota, którą znają wszyscy nasi przyjaciele. Ale to jedyna sytuacja, kiedy w różnicy zdań sięgnęłam po cytat z wielkiej literatury - tłumaczy Dominika.

Pytana o to, jaki jest przepis na małżeński sukces, odpowiada: - Nie pamiętam, który z profesorów w szkole mówił "przy... i odpuścić". Trzeba wiedzieć, kiedy stawiać na swoim, a kiedy dla dobra pary po prostu ustąpić.

- Zasadą funkcjonowania udanego związku jest brak trzymania się sztywnych zasad. Nie wierzę w małżeństwa ufundowane na poradnikach, na przepisach na szczęście. Każdy z nas jest innym bytem, każdy ma swoje ograniczenia i swoje potrzeby - mówi Radosław Krzyżowski.

On mówi:

Nasze małżeńskie fiasko zrodziło wściekłość

Ona mówi:

Miłość to historia pary. Nie zależy od uległości jednej strony wobec potrzeb drugiej *

Lubią się siebie radzić w sprawach ról. Dzielą się rozterkami. "Pomyśl, jak by to zagrał Russell Crowe" - powiedziała mu kiedyś Dominika, oglądając go w "Edypie" w Łaźni Nowej. Chciała mu podpowiedzieć, by był surowszy, twardszy, jeśli chodzi o gesty i ruchy. Żeby nie miał w sobie "fircykowatości", a "męską ociężałość i osadzenie". I pomogło. - Ja lubię posiłkować się filmem. Dziś trudno jest żyć bez tego medium, nie przepuszczać go przez siebie. Tym bardziej, jeśli jestem aktorką, która musi szukać wciąż nowych możliwości wyrażenia na scenie emocji - zaznacza Dominika.

Ale ona też chętnie sięga po jego opinię. Chętnie posila się pomysłami na role, jego wyobraźnią. Może nawet chętniej niż on. - Zwłaszcza ostatnie trzy lata, czyli praca w Starym Teatrze, bardzo go rozwinęły i wzbogaciły. Więc tym bardziej korzystam z przestrzeni jego skojarzeń - tłumaczy.

On mówi:

Dopiero w obecnych czasach puściły wszystkie hamulce.

Jaka sztuka pisarska

Odniosła największe sukcesy w ciągu ostatnich trzydziestu lat?

Kobieca i kulinarna *

Tak się złożyło, że "Miłosnej wojny stulecia" ról uczyli się osobno. Bo wakacje w tym roku to... czas remontu. Dominika wyjechała, Radek został. To było dla niego dziwne uczucie, gdyż spędzając czas samemu na nauce tekstu wciąż miał wrażenie, że wypływają z niego tylko zdania pełne wyrzutów, oskarżeń, mocnych słów. - Ale tu zbawieniem okazał się remont. Wywożenie śmieci i gruzu albo skręcanie nowych mebli dla dziecka pozwala na dystans i reset - mówi Krzyżowski.

Zazwyczaj łapie dystans, gdy chwyta gitarę. Lubi się zamknąć w świecie swojego pokoju i grać. Zwłaszcza że do tego instrumentu ma szczególny sentyment. Gdy na początku aktorskiego małżeństwa było ciężko, musiał sprzedać swoją gitarę. Kiedy przyszły lepsze finansowo czasy, Dominika postanowiła zrobić mu prezent. Już na studiach wiedziała, jak kocha muzykę. Wspólnie z kolegami założyli wtedy zespół jazzowy, a na jeden z wyjazdowych koncertów zaproponował wypad pewnej studentce pierwszego roku szkoły teatralnej. On był już na trzecim. Tak, to była Dominika Bednarczyk. Dziewczyna, którą wcześniej zobaczył na deskach Teatru Ludowego jako Julię. I która nie chciała, by z miłości do niej poświęcił inną miłość - muzykę. I tak w domu znów pojawiła się gitara. - Przysięgam, że od dwóch miesięcy jej nie tknąłem. Leży w futerale przywalona jakimiś szpejami. Prawa remontu. Bardzo boleję z tego powodu. Ale jak to się skończy - wrócę do niej - mówi Krzyżowski.

On w swoich przygotowaniach do ról jest spokojniejszy. Traktuje pracę na scenie jak zadania do wykonania. Ona czasem - jak przyznaje - "odchorowuje swoje aktorstwo". Trudniej jej odreagować emocje, które zabiera ze sceny.

- No naprawdę, nie odreagowujesz. A te cztery sezony serialu "Most nad Sundem" w tydzień to kto wciągnął? - śmieje się Radek.

- A tak! - reflektuje się Dominika. - Chwilowo zadanie, jeśli chodzi o reset i odreagowanie, jest ułatwione. Oglądam wybitne aktorstwo szwedzkie i myślę sobie: "Może kiedyś...?"

* cytaty pochodzą z książki "Miłosna wojna stulecia"

Premiera spektaklu: Łaźnia Nowa, niedziela, 2 września, godzina 19

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji