Artykuły

Olgierd Łukaszewicz: Stop obrzydzaniu Unii Europejskiej

- Dlaczego ja, aktor, założyłem fundację, która pokazuje, czym naprawdę jest Unia Europejska? Bo wylewa się wielka fala propagandy, fałszu na jej temat, a mało kto to weryfikuje, zadaje sobie trud, by sprawdzić, jak jest naprawdę. A polexit rzeczywiście może się dokonać - mówił na spotkaniu z płocczanami Olgierd Łukaszewicz, założyciel fundacji My Obywatele Unii Europejskiej.

Spotkanie zorganizowały stowarzyszenie Wolne Miasto Płock oraz lokalny Komitet Obrony Demokracji. Sala w Domu Broniewskiego była pełna. Znany aktor, dwukrotny prezes Związku Artystów Scen Polskich, przyjechał w towarzystwie dr Elżbiety Skotnickiej-Iliaszewicz (prywatnie siostry byłego dyrektora płockiego teatru Jana Skotnickiego), która doradzała rządowi przed wprowadzeniem Polski do UE i dotąd się tą tematyką zajmuje.

Wystarczy jedna noc...

Olgierd Łukaszewicz: - Chciałbym się dowiedzieć, co takiego Unia zrobiła Polakom, że obecnie przynależność do niej popiera 65 proc. rodaków. Niby to wciąż dużo, ale odsetek eurosceptyków rośnie. To rezultat populizmu od kilkunastu miesięcy rozlewającego się po kraju, propagandy, której źródło jest w szeregach rządzących Polską. Ale nie tylko. We wrześniu rok temu byłem zaproszony do Belwederu na debatę i wybitny intelektualista Antoni Libera zaczął od tego, że mamy za dużo wolności, a za mało religii. Naprawdę to mówił, słuchało go wiele osób, ale tylko ja wygłosiłem kontrę. Zacząłem od tamtego czasu baczniej obserwować rzeczywistość. Poruszył mnie młody chłopak, który w Sejmie podarł flagę Unii. A kochana pani Pawłowicz stwierdziła, że to nie flaga, a szmata. Na naszym parlamencie, jako jedynym w UE, nie powiewa unijna flaga. Byłem w Holandii i tam znajomi komentowali: "Wy chyba jednak za wcześnie zostaliście do UE przyjęci". Tak nas widzą z zewnątrz. Obecna władza nie tylko tolerowała okrzyki: "Precz z Brukselą" w Marszu Niepodległości, ale jeszcze pochwaliła patriotyzm tej młodzieży.

Nie dajmy się zwieść deklaracjom władzy, że ona kocha Unię i że - jak mówił niedawno na konwencji Prawa i Sprawiedliwości prezes Jarosław Kaczyński - Polska nie chce się od niej oddzielać. Im wystarczy jedna noc, żeby przegłosować coś wręcz przeciwnego.

Niektórzy eksperci mówią, że lepiej głośno nie mówić o polexicie. Ale to się dzieje! Nie w wersji angielskiej, ale w taki sposób, jak jest teraz, poprzez osłabianie naszej pozycji.

Jak dotrzeć do eurosceptyków? Ja podaję przykłady. Na przykład byłem niedawno dwa dni w Belgii, korzystałem normalnie z telefonu. Rachunek wyniósł 90 zł. A potem byłem również dwa dni we Lwowie i też rozmawiałem przez komórkę, wcale nie więcej niż zwykle. Zapłaciłem 670 zł. Albo stary polski paszport i nowy, już ze znakiem Unii Europejskiej. Zobaczcie, mamy dwa obywatelstwa, Europa jest otwarta. Chcemy wrócić do tego, co było?

Już nie pamiętamy...

Elżbieta Skotnicka-Iliaszewicz: - Jestem babcią, mam wnuki, 30 lat poświęciłam Unii Europejskiej, tworzyłam pomoce naukowe na jej temat dla rządu. Kiedy wchodziliśmy do UE, mieliśmy poparcie i pieniądze rządu, a Unia była ustrukturyzowana. Na jej wzór tworzyliśmy nasze polskie instytucje i naszą rzeczywistość. Nie pamiętamy już, jak Polska wyglądała 20 lat temu, jakie było zacofanie cywilizacyjne.

Myśmy wtedy silny nurt informacyjny o Unii skierowali na dziadków, którzy pamiętali bardzo dobrze PRL. I oni ten temat wprowadzali do rozmów w swoich domach, od nich wnuki dowiadywały się, co możemy zyskać na akcesji. Teraz trzeba robić to samo. Upojeni dobrami, jakie płyną do nas od UE, zapomnieliśmy, jaki jest jej sens. Czy są to fundusze, jakie dostajemy? Praca dla młodych, którzy masowo wyjechali? Zbyt wielu ich wyjechało moim zdaniem. Otóż Unia to nie pomysł ekonomiczny, a polityczny. W latach 40. ubiegłego wieku panowie, którzy przeżyli dwie wojny światowe, doszli do wniosku, że przyczyną wszelkich konfliktów zbrojnych jest zróżnicowanie ekonomiczne. Skoro więc chce się osiągnąć pokój, co jest celem głównym, trzeba wyrównać poziomy życia między krajami.

Przestańmy się upajać otwartymi granicami, a myślmy o sensie Unii Europejskiej. To, co się teraz dzieje, jest skutkiem rozchwiania tej myśli. Przeciwnicy związani z ugrupowaniami antyunijnymi zarzucali, że poprzez udział w UE można zatracić tożsamość narodową. No trzeba nie mieć szacunku do własnego narodu i własnej historii, żeby mówić takie rzeczy! Od tysiąca lat przeżywamy różne upadki, wojny, rozbiory, a przecież wciąż jesteśmy Polakami. We wspólnocie jako naród jesteśmy jeszcze silniejsi. Czy przez dziesiątki lat istnienia Unii zniknęli Francuzi, Hiszpanie, inni? Nie, ich tożsamość jeszcze się umocniła. Będąc we wspólnocie, a nie poza jej nawiasem, nie karmimy się kompleksami. Rozdmuchiwanie kompleksów tę wspólnotę rozbija, a "obcych" zaczynamy się bać.

Niestety, świadomość tego, czym jest Unia, wiedza o niej, jest marna. Widziałam programy nauczania - na osiem lat nauki Unii Europejskiej są poświęcone tylko dwie godziny. Nie w tygodniu, ale przez te osiem lat! Jak więc młodzi mogą się z nią identyfikować, nie wiedząc, czym ona jest, jak powstała, że mamy z niej nie tylko brać, ale i dawać? Dlatego trzeba o tym mówić, rozmawiać na te tematy z najbliższymi, z wnukami.

Zewsząd fałsz i zakłamanie

Olgierd Łukaszewicz: - Bez wiedzy łatwo jest ulegać choćby ulotkom, które rozdaje Młodzież Wszechpolska, rozpowszechniając fałszywe informacje. Na przykład to, że Polska jest zmuszana do przyjmowania uchodźców pod groźbą kar finansowych i usunięcia z UE. Przecież to były tylko domniemania, że tak może się stać, nigdy nie powstał dokument, który takie kary by na nas narzucał. Bez tej wiedzy brakuje kontrargumentów na kłamstwa.

Wiele zarzuca się Niemcom, buduje się lęk przed nimi. Byłem przez kilka lat aktorem scen niemieckich, poznałem Niemców. To obecne pokolenie ma świadomość winy za zbrodnie wojenne - i stąd ich dążenie do bycia liderem Europy. Lider jest odpowiedzialny za pokój i dobrobyt.

Ale począwszy od polskiego premiera, prezydenta poprzez populistów płyną same kłamstwa. I wielu je przyjmuje. Rozmawiałem kiedyś z wykształconą osobą, panią mecenas z Lotosu. Ona twierdziła, że Niemcy odbierają nam tożsamość. Gdzie, w jaki sposób? Jestem w Polsce, jestem w Niemczech - wszędzie mówię w ojczystym języku, na dużych spotkaniach są tłumacze. Powstają polskie książki, polskie filmy, seriale - nikt nam tego nie odbiera. Ale propaguje się fałsz.

Jeśli ulegniemy podszeptom, że Europa się sypie, jeśli sami się nie zaangażujemy, to tylko na tym stracimy. Pan prezydent Andrzej Duda w Kamiennej Górze porównał Unię do zaborców. Jeśli chcemy, żeby miasta ściany zachodniej nosiły polskie nazwy, to tam musi być Unia. Niech więc pan Duda tam nie jeździ, nie jątrzy.

Nie ma alternatywy

Elżbieta Skotnicka-Iliaszewicz: - Pamiętam, zaraz po wejściu Polski do Unii Europejskiej była ogromna radość. I pamiętam, jak w badaniach dotyczących sympatii i niechęci do różnych narodów nagle wzrosła sympatia Polaków do sąsiadów, ale też do wszelkich nacji, także Żydów czy Arabów. Tak cudownie otwieraliśmy się na świat. Teraz badania pokazują trend dokładnie odwrotny...

Obecnie Unia od koncepcji federacji przechodzi do koncepcji konfederacji - różnych narodów, kultur, ale ze wspólnotą interesów.

Nie ma alternatywy: Europejczyk albo Polak. Lub Europejczyk albo Hiszpan. Im bardziej jestem narodowy, tym lepiej, więcej mogę dać wspólnocie. To jest jak w małżeństwie - po ślubie mąż i żona pozostają sobą, ale też jednocześnie coś z siebie oddają tej drugiej osobie. Można oczywiście nie żenić się wcale. Tylko wtedy życie jest samotne i trochę smutne.

Przekłamaliśmy PRL

Olgierd Łukaszewicz: - Za poziom świadomości obecnych młodych odpowiedzialne jest nasze pokolenie. Nie umieliśmy np. po ludzku opowiedzieć historii PRL. Znamy tylko jej najczarniejszą stronę. Ale przecież w Polsce w tamtych czasach dokonało się wiele, kraj został odbudowany, poszła elektryfikacja wsi. Dziś młody człowiek na spotkaniu mówi mi, że to nie była zasługa władz, że ludzie sami to zrobili. Takie kurioza. Przecież także w tamtych czasach, także w PZPR, były osoby zwyczajnie dobre, które starały się pomagać innym. Nie umieliśmy tego przekazać i dzisiejsi 40-latkowie stawiają się w roli sędziów, którzy za ten PRL nas wszystkich osądzają i oskarżają.

Jedno z pytań z sali dotyczyło poparcia, jakiego w kampanii prezydenckiej Łukaszewicz udzielił Lechowi Kaczyńskiemu.

- Mówiłem już o tym wielokrotnie - odpowiadał aktor. - Poproszono mnie o to poparcie, o udział w spocie, a zgodziłem się, ponieważ Lech Kaczyński był przychylny teatrowi i kulturze. Nie miałem wtedy pojęcia, czym było PiS, i to nie Prawo i Sprawiedliwość popierałem, a Lecha Kaczyńskiego. Dziś zresztą oceniam jego prezydenturę jako słabą. Nigdy się z nim nie spotkałem na rozmowę, choć to obiecywał.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji