Artykuły

Adam Ziajski rezygnuje z nominacji w plebiscycie na "Człowieka kultury"

"Rezygnuję z nominacji oddając symbolicznie moje miejsce tym, których nie dostrzeżono. Artystkom, animatorkom i dyrektorkom" - napisał Adam Ziajski, aktor, reżyser, i szef Sceny Roboczej, w tekście zamieszczonym w piątkowej "Gazecie Wyborczej Poznań". Ziajskiego - razem z czterema innymi mężczyznami - nominowano do tytułu "Człowieka Kultury sezonu 2017/2018" w plebiscycie redakcji miesięcznika IKS i portalu kulturapoznan.pl. Ziajskiemu odpowiada Katarzyna Kamińska, szefowa Wydawnictwa Miejskiego Posnania.

ADAM ZIAJSKI

AKTOR, REŻYSER TEATRALNY, SZEF SCENY ROBOCZEJ

Nagrody, wyróżnienia, konkursy i plebiscyty. Uznanie za determinację i twórczą pracę. W końcu szlachetna rywalizacja.

W kulturze pracuję od blisko 30 lat i wiem, że to robota dla szaleńców. Tu zarabia się znacznie mniej, a czasem się nie zarabia. Ajednak. Najczęściej nasz entuzjazm i wiara pracują za inną walutę. Jest nią satysfakcja. Dlatego każda nominacja czy wyróżnienie to bonus, to nie tylko dobre słowo, ale również przekonanie, że to, co robisz, jest wartościowe i potrzebne. Statuetki i dyplomy towarzyszą nam od wczesnych lat szkolnych. Ich ranga, czasem wsparta sowitym czekiem, to dla wielu tylko marzenie, bo wybory nagradzających zawsze są subiektywne.

W ostatni poniedziałek wakacji miłe zaskoczenie. Zostałem nominowany w lokalnym plebiscycie na Człowieka Kultury [organizują go miesięcznik "IKS" oraz portal kultura.poznan.pl - red.]. Tyle że nie daje mi spokoju pewna sprawa i o niej właśnie słów kilka.

Otóż w finałowej piątce znaleźli się: dyrygent gościnny, dwóch dyrektorów miejskich instytucji, jeden artysta uliczny i ja. Mnie co prawda nominowano nie za dyrektorowanie Scenie Roboczej, a za reżyserię, niemniej, ja też dyrektor. W sumie pięciu facetów - i z tym właśnie mam problem. Wybaczcie panowie konkurenci, nie to, że mi z wami ciasno, problem w tym, że z nami obraz lokalnej kultury jest niepełny.

W Poznaniu nie dostrzeżono artystek, animatorek, kobiet na dyrektorskich stołkach, mimo że to właśnie one w przeważającej mierze kręcą lokalną i nie tylko lokalną kulturą. Jak choćby Anna Hryniewiecka, Agnieszka Duczmal czy Joanna Pańczak z Generatora Malta. Oczywiście lista jest znacznie, znacznie dłuższa. Sam mam przyjemność pracować z czterema kobietami i wiem, ile im zawdzięczam. Hryniewiecka, co prawda, stoi za kapitalną wystawą "Frida Kahlo i Diego Rivera", a ta ma szanse zwyciężyć w kategorii Wydarzenie Roku. Dowodzi to jednak, że za wszystkim zawsze stoją konkretni ludzie. Dlatego uważam, że formuła powyższego plebiscytu wymaga gruntownego przemeblowania i wcale nie chodzi o jakieś tam parytety. Redakcyjne wybory nominatów w szóstej edycji pewnie by mi się nie plątały między osobowościami a wydarzeniami, gdyby nie betonujący, męski zestaw kandydatów na Człowieka Kultury. Być może? Tu chodzi jednak o coś więcej.

Co ciekawe, nominację otrzymałem od częściowo pokrywających się dwóch zespołów redakcyjnych w większości składających się z pań. Ktoś powie - taki rok, przecież w zeszłym tytuł zgarnęła Ewa Łowżył. Ale nie, przecież to rok 100-lecia praw wyborczych kobiet. Mało tego, miejscy radni w tym roku hurtowo obsypują nazwy skwerów, placów i ulic żeńskimi imionami. Jest co nadrabiać, skoro na 2000 ulic tylko 9 proc. za patronkę ma kobietę. A co w poznańskiej kulturze A.D. 2018? Na pierwszym froncie wieniec facetów, z moją gębą włącznie, choć za plecami żeński słychać gwar. Fałsz!

Ostatnie dwa lata pracy poświęciłem wykluczonym. Znamienne jest to, że właśnie dlatego znalazłem się w gronie namaszczonych. Mając przekonanie, że moja krytyka wniesie coś pozytywnego, jednocześnie nie wyrzekam się uznania. Milczeć jednak nie przystoi. Dlatego rezygnuję z nominacji, oddając symbolicznie moje miejsce tym, których nie dostrzeżono. Artystkom, animatorkom i dyrektorkom.

Potrzebujemy różnej maści konkursów. Na nich powinniśmy budować prestiż i uznanie dla twórców, ich przedsięwzięć, a w końcu samego miasta. Musimy stymulować kulturalne "wyścigi" dla najnajów. Wspierać młode i młodych gniewnych i honorować tych od twórczego całokształtu. Potrzebujemy dobrze skrojonych nagród, bo one mają również wskazywać odbiorcom jasne punkty, a te, jak dobrze wszyscy wiemy, są obojga płci.

***

Poniżej - odpowiedź Katarzyny Kamińskiej, szefowej Wydawnictwa Miejskiego Posnania, pod które podlegają redakcje miesięcznika IKS i portalu kulturapoznan.pl:

Odpowiedź na tekst Adama Ziajskiego

Z uwagą przeczytaliśmy felieton Adama Ziajskiego, opublikowany w dzisiejszym wydaniu poznańskiej "Gazety Wyborczej". Poinformował w nim o swojej rezygnacji z nominacji do tytułu "Człowieka Kultury sezonu 2017/2018" w plebiscycie redakcji miesięcznika IKS i portalu kulturapoznan.pl. Szanując jego prawo do takiej decyzji, pragniemy jednak odnieść się do przedstawionego w artykule uzasadnienia.

Krótka do tej pory historia naszego plebiscytu jest najlepszym dowodem, że dokonania kobiet - artystek i animatorek kultury - nigdy nie były przez jego kapitułę pomijane. Pierwsza edycja plebiscytu odbyła się 5 lat temu, a od dwóch lat w jego ramach lat przyznajemy dwa tytuły: wydarzenia sezonu i człowieka kultury. Co warte podkreślenia, w 2016 roku została nim tancerka Monika Błaszczak, a rok później - multidyscyplinarna artystka i animatorka kultury Ewa Łowżył.

Zgadzamy się z Adamem Ziajskim, gdy pisze on o potrzebie równouprawnienia. Dajemy tego dowód nie tylko wynikami poprzednich edycji plebiscytu, ale też setkami artykułów, na co dzień opisujących dokonania przedstawicielek świata artystycznego w Poznaniu, które dostrzegamy i szanujemy, niezależnie od obchodzonych na bieżąco rocznic. Nominacje do naszego plebiscytu powstają w drodze kolegialnej dyskusji i szeregu głosowań. Nie stwarzają one szansy na intencjonalne bądź arbitralne wyeliminowanie kandydatów na podstawie kryterium płci.

Rozumiemy symboliczną wymowę gestu Adama Ziajskiego, choć początkowo przyjął naszą nominację z satysfakcją, dając temu publiczny wyraz, by po kilku dniach ją odrzucić. Jedna rzecz jednak nie daje nam spokoju.

O przyczynach jego rezygnacji dowiedzieliśmy się z łamów "Gazety Wyborczej". Publikację felietonu poprzedził skierowany do nas z jednodniowym wyprzedzeniem lakoniczny e-mail z informacją, że taka publikacja się ukaże. Odbieramy to jako instrumentalne traktowanie naszych redakcji, których filarami są - co sam przyznaje - kobiety. Życząc Adamowi Ziajskiemu dalszych, reżyserskich sukcesów, sprawę uznajemy za wyjaśnioną. Jednocześnie podkreślamy, że nie godzimy się na obsadzenie nas w dyskusji o równouprawnieniu w roli czarnych charakterów. Samą taką sugestię uznajemy za wybitnie krzywdzącą.

W imieniu zespołu Wydawnictwa Miejskiego Posnania

Katarzyna Kamińska

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji