Artykuły

Troja była kobietą

"Trojanki" Eurypidesa w reż. Jana Klaty w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Mocnym akordem - świetną inscenizacją "Trojanek" w reżyserii Jana Klaty - gdański Teatr Wybrzeże zainaugurował nowy sezon artystyczny.

Po 14 latach Jan Klata - jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów teatralnych, a do ubiegłego roku także dyrektor Narodowego Starego Teatru w Krakowie - wrócił do gdańskiego Teatru Wybrzeże, by wyreżyserować "Trojanki" według tekstu Eurypidesa, opowiadające o upadku starożytnej Troi. Ostatni raz przygotował tu głośną premierę "H." według "Hamleta" Szekspira, którego akcję Klata przeniósł na zdegradowane tereny postoczniowe.

Trzy w jednym

Tym razem wziął na warsztat "Trojanki" Eurypidesa, wzbogacając je także fragmentami dramatów "Hekabe" i "Helena" tego samego autora. Osią dramaturgiczną spektaklu - który w sobotni wieczór zainaugurował nowy sezon teatralny Wybrzeża, a także festiwal Wybrzeże Sztuki - jest tragedia Hekabe (wielka kreacja Doroty Kolak w roli matki i babci, która kolejno traci swoich bliskich z rąk Greków), królowej Troi, która po podstępnym zdobyciu miasta przez Greków z użyciem konia trojańskiego traci nie tylko pozycję, ale po kolei wszystkich członków rodziny. Postać Doroty Kolak, wokół której ogniskują się zdarzenia dramatu, jest doświadczana przez los niczym biblijny Hiob, ale te okrucieństwa znosi z godnością w imię wyższych wartości. Z czasem okaże się, że w ten sposób dojrzewa do zemsty.

Jej postać - za sprawą ciekawego zabiegu scenograficzno-kostiumowego autorstwa Mirka Kaczmarka - jest zespolona z grupą trojańskich kobiet, które - podobnie jak Hekabe - po podbiciu Troi stają się wojennym łupem i jako branki mają trafić do Greków. Przy okazji grupa ta staje się także antycznym chórem, którego donośny głos pełen skargi staje się zbiorowym aktem oskarżenia wobec sprawców wszystkich wojennych podbić i gwałtów, od starożytności począwszy. A całe przedstawienie Jana Klaty przybiera na sile jako manifest pacyfistyczny i głos w obronie ofiar.

Powstał ważny spektakl, wyrazisty głos w sprawie, który widzowie zapamiętają nie tylko dzięki wybitnej dramatycznej roli Doroty Kolak, dzięki znakomitej aktorskiej robocie Magdaleny Gorzelańczyk (Polyksena), Katarzyny Dałek (Andromacha) czy Roberta Ninkiewicza (Agamemnon), ale także za sprawą kilku porażających wymową scen, jak śmierć Polykseny czy Hekabe żegnającej ciało Polydora. "Trojanki" zapamiętamy także dzięki znakomitej scenografii i kostiumom Mirka Kaczmarka, która wyrasta na kolejnego bohatera tego dramatu.

Uporządkowany chaos

Klata - od lat manifestujący swoje upodobanie do stylistycznego nieuporządkowania - tym razem w pierwszych dwóch aktach postawił na wyjątkowo przejrzystą strukturę, przekładającą się na czytelność przekazu. Ale nie byłby sobą, gdyby poprzestał na jednej tonacji. Dlatego po dramatycznym i pełnym antycznego patosu przesłaniu o przemocy i okrucieństwach wojny, na deser - na zasadzie post scriptum - reżyser serwuje widzom pyszną scenę z udziałem Katarzyny Figury jako Heleny, Grzegorza Gzyla w roli jej męża Menelaosa i Jacka Labijaka (Theoklymenos). A w niej - w oparach kiczu i groteski - dowiadujemy się, co działo się dalej z piękną Heleną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji