Artykuły

Musimy odzyskać zaufanie widzów

- Niestety, Teatr Telewizji promowany jest marnie i nie bardzo wiadomo, gdzie go szukać. To zniechęca nawet tych, którzy kiedyś go oglądali - mówi WANDA ZWINOGRODZKA, szefowa Teatru Telewizji.

Krzysztof Feusette: Za rok na sopockim festiwalu Teatr Telewizji może nie mieć co pokazać. Nie dręczy pani taka wizja?

Wanda Zwinogrodzka: Aż tak źle nie będzie, ale rzeczywiście produkujemy teraz znacznie mniej przedstawień niż kiedyś. Przeżywamy zapaść. Jeżeli reanimacja nie powiedzie się, pacjent umrze. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

Czemu nie powiodły się próby jego uzdrowienia dokonywane przez pani poprzedników?

Sytuacja Teatru Telewizji pozostaje w bezpośrednim związku z możliwościami i chęcią realizowania przez telewizję publiczną misji kulturalnej zapisanej w ustawie. Niewątpliwie od kilku lat TVP ma problemy z przestrzeganiem jej zapisów. Starając się zdobyć jak najwyższe udziały w rynku, eliminuje programy, które tego nie gwarantują bądź spycha je w najmniej atrakcyjne pory emisji. Dlatego teatr stracił stałe poniedziałkowe pasmo, a wraz z nim także połowę swojej wiernej widowni. A przecież nie można od niego oczekiwać, że będzie lokomotywą oglądalności, nieprzypadkowo nie ma go w żadnej telewizji komercyjnej. Niestety, obecnie także w publicznej gości rzadko i nieregularnie, promowany jest marnie i nie bardzo wiadomo, gdzie go szukać. To zniechęca nawet tych, którzy kiedyś go oglądali.

Jednak zdarzają się takie produkcje jak "Oskar" Marka Piwowskiego, który obejrzało ponad 3 mln widzów...

Tak, ale był on pokazywany w środowym paśmie filmowym i widzowie potraktowali go jako film.

Teatr Telewizji budzi złe skojarzenia?

Z pewnością stracił swój prestiż i jego wizerunek nie prezentuje się zbyt zachęcająco. Jest dziś postrzegany podobnie jak Biblioteka Narodowa, instytucja bardzo szlachetna i potrzebna, ale niestanowiąca kuszącej propozycji na spędzenie wolnego wieczoru. To trzeba zmienić poprzez wzbogacenie repertuaru. Musimy odzyskać zaufanie widowni i przekonać ją, że nasze spektakle mówią o rzeczach ważnych w sposób wyjątkowy.

Czym pani wzbogaci repertuar?

Chcemy jak najszybciej rozwinąć teatr faktu. Sukces spektaklu "Śmierć rotmistrza Pileckiego" Ryszarda Bugajskiego utwierdza mnie w przekonaniu, że inscenizacje łączące w sobie walory artystyczne z dokumentalnymi wzbudzają zainteresowanie widzów. Scenariusze powinny powstawać w oparciu o reportaże prasowe, materiały z Instytutu Pamięci Narodowej i inne teksty opisujące nie tylko historię najnowszą, ale także aktualne problemy społeczne. Myślimy również o tym, by wprowadzić na antenę spektakle zagranicznych stacji publicznych.

Zatem polskiej klasyki nie zobaczymy już na ekranie?

To byłby dramat. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, jak ważna jest pamięć o arcydziełach literatury. A my przecież docieramy także do mieszkańców tych miasteczek i wsi, gdzie nie ma teatru, kina, czasem nawet biblioteki. Przyszły rok będzie szczególny ze względu na dwie ważne daty: 250. rocznicę urodzin Wojciecha Bogusławskiego i 100. rocznicę śmierci Stanisława Wyspiańskiego. Jedynka zaaprobowała produkcję "Krakowiaków i górali" w reżyserii Olgi Lipińskiej. Rozważamy teraz projekty uczczenia Wyspiańskiego, myślę, że już niedługo i w tej sprawie zapadną decyzje

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji