Artykuły

Świętości zszargane, z teatrem lepiej

"Letnicy" Akademickiego Teatru Dramatycznego z Omska i "From Poland with love" Teatru Łaźnia Nowa z Krakowa na XVI Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu. Pisze Andrzej Churski w Nowościach Gazecie Pomorza i Kujaw.

Nadwątlona nieco wiara teatromanom w sens i siłę Kontaktu została we wtorek nieco podbudowana za sprawą przedstawienia z Omska. Rosjanie pod wodzą Jewgienija Marcellego, nawiasem mówiąc syna włoskiego komunisty, który wyemigrował do ZSRR, pokazali "Letników" Gorkiego w sposób daleko odbiegający od tego, do czego przyzwyczaiły nas klasyczne rosyjskie interpretacje. Marcelii pokazał po prostu wszystko, o czym u Gorkiego tylko się mówi, a nawet jeszcze więcej.

Kawa na ławę

Wyposzczeni widzowie festiwalu jasne (trochę pozornie!) przedstawienie z Omska przyjęli entuzjastycznie. Bo jest to teatr wychodzący śmiało do widza, bawiący się konwencjami, dowcipny. Podobało się i to, że relacje między postaciami, zwykle pokazywane niejako za zasłoną konwenansu, tu. dały się widzieć bez skrępowania. Czasem z wyraźną przesadą, Nawet w kategorii żartu i pamiętając o tym, że rzecz dzieje się na daczowisku, w sytuacji letniego rozluźnienia obyczajów, trudno bez zdziwienia odebrać wprowadzenie do salonu nagiego młodzieńca czy liczne i jawne kopulacje. To oczywiście gra, teatr w teatrze, karykatura, może nawet dokumentująca realia (brutalny stosunek do kobiet), ale mojego entuzjazmu to nie wywołuje. Na szczęście, prócz efekciarstwa, jest tam sporo porządnego aktorstwa i jest wyraźne uzasadnienie dla ekscesów, które oglądamy. Pada, m.in., bardzo mocne zdanie o tym, że bohaterowie nie są żadną inteligencją na wakacjach, ale kolekcją zdemoralizowanych nierobów. Dla poszukiwaczy sensów w teatrze jest to więc spektakl o czymś istotnym. Ba, rzecz jest chyba dość uniwersalna, nie dotycząca tylko Rosji i tylko inteligencji. No i jest optymistyczna, chyba, klamra. Rzecz zaczyna się i kończy scenami z teatru, w którym grają nie mieszający się z resztą letników amatorzy sztuki. Ładnie i nie widać, by pili i bili kobiety.

W rozmowie z aktorami okazało się, że także w Rosji spektakl nie wszystkim się podoba, nie dostają nagród, za to publiczność, np. w Moskwie, czeka na nich po przedstawieniach przed teatrem.

Głupie, bo polskie?

Stowarzyszenie Łaźnia Nowa, czyli znana krakowska Łaźnia, funkcjonująca od roku w Nowej Hucie, opowiedziała taką historię. Ludzie nie mają pieniędzy, więc łapią się różnych sposobów. Brzydkich. Np. listonosz kradnie ludziom renty i za 3 tys. zł żyje sobie jak król. Albo dziewczyna, która namawia dziadka, by przyznał się do wydania w czasie wojny hitlerowcom Żydów, i biegnie do Centrum Szymona Wisenthala po nagrodę za ujawnienie zbrodniarza. Czyny te komentuje (bo to antymusical) para śpiewająca ironiczne kawałki w stylu zaangażowanego Kazika o tym, jak jest fajnie w tym popieprzonym kraju. Ciekawe? W Nowej Hucie podobno tak, zresztą szef Łaźni, Bartosz Szydłowski, przekonująco opowiada o społecznym i edukacyjnym sensie projektu. Kłopot tylko w tym, że ta na poły dokumentalna historia jest źle, nierówno opowiadana, nuży i nie ratują jej ani inteligentne fragmenty dialogów, ani fabularne niespodzianki, ani wreszcie cała publicystyczna nadbudowa, niewątpliwie warta refleksji, także w teatrze. Gdybyż to był nieco szybszy spektakl... A pytanie na koniec brzmi: czy bohater "From Poland with love" wg tekstu Pawła Demirskiego jest, jaki jest, bo to Polak, czy podobnie niedojrzałe emocjonalnie, niedorozwinięte społecznie osobowości zdarzają się też w innych krajach. Poza tym reżyser zastrzegł, że fragment tekstu o ptasiej grypie nie powstał na użytek występu w Toruniu.

Na zdjęciu: "From Poland with love", Teatr Łaźnia Nowa, Kraków.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji