Artykuły

Czyja jest kultura?

Niezależny od ministra kultury Teatr Polski w Poznaniu zaprosił Jana Tomasza Grossa. Piotr Gliński wezwał więc do zmiany "właścicieli" teatrów w Polsce. Jak wygląda taka zmiana, pokazuje przykład Polskiego we Wrocławiu. Cezary Morawski przeobraził scenę w machinę przynoszącą mu kokosy - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Czyja jest kultura? Minister Piotr Gliński uważa, że należy do polityków. Dał temu właśnie wyraz z zaskakującą szczerością.

Najpierw prawicowy internet obiegła informacja, że Teatr Polski w Poznaniu organizuje spotkanie z Janem Tomaszem Grossem. Przeciwnicy autora "Strachu" pytali o to "antypolskie" spotkanie ministra kultury. Ten zaripostował na Twitterze w swoim stylu: "Placówkę prowadzi miasto Poznań, a nie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Warto wiedzieć, że absolutna większość teatrów jest w rękach samorządów. Już 21.10 możemy zmienić ich właścicieli. W wielu miejscach warto!".

*

Piotr Gliński

W odniesieniu do inf. o spotkaniu z Grossem w Teatrze Polskim w Poznaniu:informuję, że placówkę prowadzi miasto Poznań, a nie @MKiDN_GOV_PL. Warto wiedzieć, że absolutna większość teatrów jest w rękach samorządów. Już 21.10 możemy zmienić ich właścicieli. W wielu miejscach warto!

14:50 - 8 paź 2018 Warsaw, Poland

565

Ludzie o tym mówią: 353

Twitter Ads - informacje i Polityka prywatności

*

Wcześniej w podobny sposób wyjaśniał oburzonym prawicowcom, że to nie on jest "winny" dotacji Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej dla "Kleru", bo tę przyznano, zanim zaprowadził tam porządki.

PiS-owscy politycy i prorządowi publicyści prześcigają się w zapewnieniach, że chcą "odzyskać" kulturę i jej publiczne instytucje dla "wszystkich Polaków" z rąk złych "elit". Ale wystarczy chwila nieuwagi i widzimy, że w rzeczywistości ludzie PiS uważają władzę za "właściciela" czegoś, co powinno być przecież dobrem wspólnym.

Ten potworny Gross

Kogo wzmożeni prawicowcy wzięli na Twitterze na cel? Szefem artystycznym Teatru Polskiego w Poznaniu jest Maciej Nowak, wieloletni krytyk teatralny i kulinarny "Wyborczej", były dyrektor Instytutu Teatralnego, w latach 2000-06 Teatru Wybrzeże w Gdańsku - wówczas pierwszy otwarcie homoseksualny dyrektor teatru w Polsce.

Zabawne w całej sprawie jest to, że sam Gliński latem tego roku pozytywnie zaopiniował przedłużenie dyrekcji Nowaka i Marcina Kowalskiego (dyrektora naczelnego) w Teatrze Polskim. Owszem, zgodnie z przepisami jego opinia nie jest dla prezydenta Poznania wiążąca - resort nie mógł zablokować decyzji ratusza. Tym niemniej opinia wicepremiera z tamtego pisma niespecjalnie pasuje do tego, co głosi teraz w internecie.

Dziś Gliński udaje, że tamtego pisma nie było, i puszcza na Twitterze oko do wyborców PiS, zwłaszcza że sprawa, do której się odnosi, dotyczy Grossa - dla zwolenników Kaczyńskiego jednego z głównych szwarccharakterów życia publicznego. Teatr Polski nie budził zainteresowania ministra, gdy odbywały się w nim inne spotkania - m.in. o sytuacji pracowników Żabki czy Amazona, o polskim dramacie, wielkopolskich pieśniach patriotycznych czy o literaturze.

Morawski dzieli, rządzi i bierze

Kultura to dla rządzących nie wspólna przestrzeń, lecz folwark. Jak ludzie władzy dbają o swoją "własność"? Spójrzmy na zdewastowany Teatr Polski we Wrocławiu. Cezary Morawski, dyrektor wspierany przez ministra i utrzymany na stanowisku interwencją PiS-owskiego wojewody, rozwalił jeden z najlepszych zespołów teatralnych w Polsce. Poziom artystyczny dramatycznie spadł, podobnie jak frekwencja. Teatr popadał w długi i nie płacił m.in. za ogrzewanie i ciepłą wodę, które na jakiś czas odcięto.

Wrocławska "Wyborcza" ujawniła właśnie, że Morawski na ruinach naszej eksportowej sceny wybudował biznes przynoszący mu pokaźne zyski. Poza dyrektorską pensją sam wypłacał sobie honoraria w wysokości dziesiątek tysięcy złotych za reżyserię, scenografię czy grę aktorską. Za jedno (!) wyjście na scenę brał 2,7 tys. zł - więcej, niż zarabia miesięcznie aktor w niejednym publicznym teatrze. Zawierał też w imieniu teatru umowy z reprezentującą go agencją aktorską.

Zamiast naprawić patologie od lat sygnalizowane przez część ludzi kultury, PiS zwielokrotnił ich negatywne skutki. Co dostrzega już świat. Konkluzja z opublikowanego parę dni temu raportu specjalnej sprawozdawczyni ONZ ds. praw kulturalnych i praw człowieka, która badała sytuację w Polsce, brzmi: "Erozja wolności w dziedzinie kultury zagraża bogactwu życia kulturalnego".

W kampanii wyborczej mówi się przede wszystkim o drogach, tramwajach, żłobkach, zieleni. Kultura jest gdzieś w tle, ale nie łudźmy się, że jest dla PiS-u nieważna. Tweet Glińskiego to zapowiedź kneblowania teatrów, galerii, muzeów, domów kultury, funduszy filmowych i innych instytucji kultury prowadzonych przez te samorządy, które po 21 października przejmie PiS.

Warszawa sobie jakoś poradzi. Poznań też. Ale w wielu miastach stawką tych wyborów jest wolność słowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji