Artykuły

Wyspiański nadal aktualny. Wciąż tańczymy ten sam chocholi taniec

- Pragnienie wolności w polskiej sztuce nie słabnie, a Wyspiański pozostaje tym, który drąży nieczyste sumienia. Chcemy oglądać świat takim, jaki jest, a nie świat kontrolowany. Rozmowa z Ewą Kaim i Włodzimierzem Szturcem, reżyserką i scenarzystą spektaklu "Wyspiański. Koncert", przygotowywanego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie.

Paweł Kopeć: Wciąż Wyspiański i Wyspiański... Tu "Wesele" Klaty, tu wystawa w Muzeum Narodowym, teraz cały cykl spektaklów w teatrze Słowackiego z waszym "Koncertem" na czele. Skąd to wzmożone zainteresowanie "czwartym wieszczem"?

Ewa Kaim: Formy, które przed laty tworzył Stanisław Wyspiański, w dalszym ciągu pozostają tak otwarte, że po prostu pobudzają wyobraźnię. Jego dramaty są bardzo wieloplanowe czy wręcz "witrażowe". Ta wielowarstwowość daje szerokie możliwości interpretacyjne i dzisiejszy teatr z tego korzysta. Otwartość, dygresyjność, problemowość - to działa na współczesnego odbiorcę.

Wy fragmenty jego dzieł układacie w spektakl-koncert. Skąd pomysł, aby od tej strony podejść do twórczości Wyspiańskiego?

Włodzimierz Szturc: Nie chcieliśmy pokazywać kolejnego teatralnego opracowania któregoś z dramatów Wyspiańskiego, tylko przez nasze współczesne odkrycia i spostrzeżenia zobaczyć jego twórczość w całej różnorodności. Formuła koncertu nie zakłada linearnego ciągu, ale rodzaj polemiki, sprzeczności, kłótni instrumentów - w tym wypadku różnych scen i obrazów. Jest to też forma ciągłego dialogowania między tekstami Wyspiańskiego.

EK: Co znaczy koncert? Stykam się, sprzeczam - dialoguję. Pociągała nas ta niesamowita muzyczność zawarta w Wyspiańskim. Co z niej wynika? Co ona w nas, przesyconych współczesnością, budzi?

WS: Wyspiański był najpierw poetą ucha. Dlatego sztampowe przypisywanie go do mechanicznie rozdzielonych od siebie sztuk nie ma sensu. Już współcześni mu muzykolodzy byli przekonani, że Wyspiański jest jedyną osobą, która mogłaby napisać operę narodową. Zestrój dźwięków, który się u niego pojawia, dla niektórych jest jedynie mniej lub bardziej udanym wierszem. Tymczasem jest inaczej. Wyspiański to nowe, uczciwe potraktowanie języka, w którym dzikość połączeń spółgłoskowych oraz jego pozorna nieestetyczność mogą być wstępem do współczesnego dzieła muzycznego. Nie Wagner, ale Schonberg.

Koncert - jak pani zauważyła - oznacza spór, dyskusję. O co dzisiaj można spierać się z Wyspiańskim? O stulecie niepodległości?

EK: Narratorem w naszym spektaklu jest mały Staś Wyspiański. Dziecko pewne rzeczy dopiero przeczuwa. Jego wyobraźnia budzi się przez oglądanie i interpretowanie rzeczywistości. Z jednej strony jest to Staś sprzed ponad stu lat, patrzący na tamten Kraków, a z drugiej to Staś w dzisiejszym świecie, przyglądający się zupełnie innej rzeczywistości. Staś patrzy na dzisiejszą Polskę i nie rozumie: skoro jesteśmy wolni i mamy takie możliwości, to dlaczego sami generujemy niepokój? Dlaczego jego wielkie słowa nawołujące do jedności są dzisiaj wykorzystywane w zupełnie innym kontekście i nadużywane?

I mały Staś lepiej odpowie nam na te pytania od dorosłego Stanisława?

EK: Oczy naszych dzieci wciąż obserwują, co robimy i jak postępujemy. Staś wziął się ze świadomości, że to dzieci poniosą dalej odpowiedzialność za naszą wolność. Te dzieci zaś są obecnie sycone chaosem haseł i ideologii, w którym tkwimy. Co będzie dalej? To wielka odpowiedzialność - idee, które zostawimy po sobie. Czego może się nauczyć dziecko dzisiaj? Strachu przed obcym, napiętnowywania inności czy podsycania nienawistnych odruchów. Do czego to prowadzi?

Zostawiamy więcej złego niż dobrego?

EK: Nie udzielamy odpowiedzi, ale stawiamy pytania. W "Koncercie" tych pytań jest bardzo wiele, ale nie chcemy nic rozstrzygać. Każdy musi się z tymi pytaniami skonfrontować osobno.

WS: Najważniejsza jest tutaj kwestia wolności: czym ona dzisiaj jest? Jak ją opisać i wskazać? Za myśl przewodnią spektaklu można uznać fragment z "Wyzwolenia" o wolności ze znakiem nakazu, o braniu odpowiedzialności: "Wyzwolin ten doczeka dnia, kto własną wolą wyzwolony". To zdanie daje pewną perspektywę wspólnoty. Wyzwolenie musi nastąpić w nas samych i dopiero wtedy będziemy mogli tworzyć wspólnotę prawdziwie wolną. A ten akt wolności to nie dyskutowanie z przeszłością ani odrzucanie tego, co nam się akurat teraz nie podoba. To przyjęcie postawy samokontroli, która wynika z czystości mojego - indywidualnego - sumienia. W naszym spektaklu próbujemy pokazać wieloskładowość rzeczywistości, w której każda część mówi o wolności, ale żadna nią nie jest.

To nie jest frustrujące dla artysty? Od napisania "Wyzwolenia" minęło ponad 110 lat. A my ciągle, od nowa, próbujemy się wyzwalać.

WS: A co mamy robić? Mam spokojnie żyć w przestrzeni niby wolnej, ale znaczonej konkretnymi trendami, myślami, stanowiskami? Wstając rano, widzieć za oknem czerwono-białe plakaty? Wolę zobaczyć modrzew za oknem, jasny dzień - chcę oglądać świat taki, jaki jest, a nie świat kontrolowany. To pragnienie wolności w polskiej sztuce nie słabnie. Wyspiański, Tuwim, Awangarda... i tak do dzisiaj. A Wyspiański pozostaje tym, który drąży wciąż nieczyste sumienia.

EK: Dla mnie jest to bardzo bolesne doświadczenie. Przygniata mnie świadomość, że twórczość Wyspiańskiego jest tak współczesna, że nasz korowód postaw i zachowań w zasadzie od jego czasów się nie zmienił. Wciąż tańczymy ten sam chocholi taniec - jak go przerwać? Czy w takiej sytuacji można odpuścić i zadowolić się wygodną egzystencją?

Sezon w Słowackim

Tegoroczny sezon premier w Teatrze im. Słowackiego otwiera spektakl sięgający do najstarszych tradycji tego teatru. "Wyspiański. Koncert" to najnowsza sztuka Ewy Kaim, będąca przede wszystkim kompilacją fragmentów utworów Stanisława Wyspiańskiego, m.in. z "Wesela", "Wyzwolenia", "Akropolis", "Powrotu Odysa" czy "Studium o Hamlecie". Spektakl - jak wskazuje jego tytuł - będzie miał formułę muzyczną.

Fragmenty tekstów zostały zaaranżowane bądź to w zupełnie nowy sposób, bądź w nawiązaniu do znanych filmowych adaptacji i realizacji teatralnych, wykorzystujących muzykę Stanisława Radwana, Zygmunta Koniecznego czy Dawida Suleja Rudnickiego. Przewodnikiem po spektaklu będzie mały Staś Wyspiański - oczyma dziecka przyglądając się problemom dręczącym Polskę zarówno przed stu laty, jak i dzisiaj. Scenariusz spektaklu razem z Ewą Kaim przygotował Włodzimierz Szturc. Przypomnieć trzeba, że duet ten ma na swoim koncie wielki sukces związany ze spektaklem "Do Dna", zrealizowanym w 2017 roku w krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych i pokazywanym na wielu festiwalach oraz w Teatrze TVP.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji