Artykuły

Kiedy ekshibicja może być sztuką?

Najnowsze spotkanie pary Steller/Dziemaszkiewicz to czytelne, wręcz linearne fabularnie perfo Anny Steller z bardzo statycznym, właściwie ograniczonym do znaku, gestu i uśmiechu udziałem Krzysztofa "Leona" Dziemaszkiewicza - o "Atmanie" pisze Piotr Wyszomirski w Gazecie Świętojańskiej.

Właściwie to opis wydarzenia zawiera wszystko:

"Atman" jest ich trzecim wspólnym autorskim projektem i jednocześnie zamknięciem tryptyku w skład którego wchodzą: "Dziewczęta z Zajęczego Wzgórza" z 2008 roku, "Strefa Zagrożenia" z 2012 r.

Tytułowy Atman jest pojęciem zaczerpniętym z z hinduizmu i oznacza duszę, która ulatuje z otworu w czaszce w czasie całopalenia zmarłego. Obrzęd ten pozwala przejść duszy z jednego stanu w kolejny. Owe "przejścia", podczas których człowiek lub inna istota znajdują się w stanie "pomiędzy", są odzierani z dotychczasowej tożsamości na rzecz nowej, są punktem wyjścia do pracy nad naszym performensem.

W "Atmanie" eksplorujemy tematy tożsamości, płci, relacji człowiek/natura/zwierzę. Wchodzimy w rytuał i trans by przeniknąć do głęboko skrywanych przeżyć i wspomnień.

Obserwujemy i przesuwamy granice pomiędzy byciem istotą ucywilizowaną, ukształtowaną przez nawyki kulturowe a instynktownym prabytem, niezdefiniowanym przynależnością do żadnej grupy społecznej".

Za: stroną wydarzenia.

Nowe perfo coraz bardziej legendarnego niż rzeczywistego Krzysztofa "Leona" Dziemaszkiewicza i Anny Steller uzyskało już w fazie zapowiedzi status wydarzenia. Oboje od lat są filarami bohemy artystycznej Dwumiasta, Leon nieświadomie zbliża się do levelu Parasolkarza. No chyba, że miłość mu nie pozwoli na odpowiednią częstotliwość ekshibicji, niezbędną do budowania levelu w Sopocie, mieście atrakcji.

W korytarzowej, ciasnej przestrzeni salki w sopockich Dwóch Zmianach, panuje niepodrabialna, stłoczona atmosfera uczestnictwa, kondensat wtajemniczenia i wyjątkowości. Przez blisko godzinę korzystali z niej performerzy, opowiadali ciałem, gestem i ruchem zapowiedzianą sekwencję. Ona - w czarnym, wyciągniętym, męskim swetrze, jaki zakłada się "po", długich rozpuszczonych włosach i "sformatowanych" kozakach. Ekstatyczna, euforyczna, eksplodująca wyciąga z maleńkiego tipi drugiego uczestnika. On, ukryty pod białą maskogłową, zamknięty w "sformatowanym" płaszczu, spętany czerwoną taśmą, jest bardziej obserwatorem niż uczestnikiem. Po oswobodzeniu ciała i oczyszczeniu głowy przechodzą przez kolejny rytuał - połączenia. "Atman" to rytuał, a bardziej ciąg rytuałów kończący się oczyszczającym, interaktywnym dotykiem, który niepotrzebnie deformuje pojawienie się alkoholu. Dotyk może być magiczny, szczególnie w naszych czasach bezdotykowych, wycofanych, ale dodanie do niego procentów magię zabija i zapowiada banalny ciąg dalszy.

Najnowsze spotkanie pary Steller/Dziemaszkiewicz to czytelne, wręcz linearne fabularnie perfo Anny Steller z bardzo statycznym, właściwie ograniczonym do znaku, gestu i uśmiechu udziałem Krzysztofa "Leona" Dziemaszkiewicza. Energiczna i energetyczna Steller skupia od początku uwagę odbiorcy, to dzięki niej możemy mówić o "Atmanie" w kategoriach spektaklu a nie manierycznych grepsów. Steller fascynuje estetycznie i sensualnie, wzbudzają podziw jej sprawność, odwaga i swoboda ruchowa. Ciało performerki jest medium i katalizatorem, uwiarygadnia perfo jako pojedynek z fizycznością, przykuwa uwagę przez cały przebieg. W tak trudnej sztuce jak perfo to niezwykła przewaga, która pozwala traktować ekshibicję w kategoriach aktu kwalifikowanego artystycznie.

Perfo przynosi w nowej formie motywy i pomysły znane z wcześniejszych Leonowych prezentacji. Nie mogło się obyć bez Misiurowego refrenizmu, malowania ciała i niezastępowalnego, cichego bohatera kina amerykańskiego, czyli taśmy klejącej. W głowie Leona tym razem nie siano, a biały puch. Niezaskakujące, ale smaczne, któreż to już?, przetworzenie motywu transgatunkowego a z nowości świecące od środka baloniki i wdzianka misiowych komandosów. Jak już dygresuję, to dodam, że te wdzianka i tipi oraz klimat całości przypomniały mi okładkę płyty "Shaman's path" Sabatiniego. Fajne były też tęczowe kubeczki, ale nie dla wszystkich starczyło niestety, przez co ci ze zwykłymi kubkami słusznie mogli poczuć się wykluczeni (uśmiech).

Próba przewrotu dokonywana podczas przebiegu utwierdziła boleśnie, że Leon nie powinien już fikać koziołków na scenie. Wydaje się, że ten zasłużony poszukiwacz transgresji doskonale poradzi sobie w performansie konceptualnym, eksponując osobowość a nie ciało: coś się kończy, by coś się zaczęło. A ujawnień Anny Steller, wyrafinowanej w Dadzie, dzikiej i euforycznej w perfo, życzę sobie więcej, i więcej w dowolnych składach, miejscach i sytuacjach.

---

Steller/Dziemaszkiewicz, Atman. Dwie Zmiany, 24 października 2018

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji