Artykuły

"Książę Niezłomny"

"Książę Niezłomny" - Juliusza Słowackiego z ilustracją muzyczną Lucjana Marczewskiego - odegrał Teatr im St. Wyspiańskiego z Katowic.

W krytykę tego przepięknego utworu nie ma co się wdawać. Zrobili to już dawno inni, bardziej kompetentni i rozporządzający dużą ilością miejsca.

My zajmiemy się tylko wystawą i grą.

Co do wystawy, to nie miała ona tego przepychu, jaki nastręczała okazja. Była może skromna w porównaniu z tym, co by zrobił teatr bogaty. Ale brak przepychu zastąpiła pomysłowość, art. mai. Jarnutowskiego, który swymi nieskomplikowanymi dekoracjami na przodzie sceny z dowcipnie skonstruowanym, pieszczącym oko horyzontem, dał widzowi złudzenie wybrzeża morskiego.

Nadmienić tu wypada, że tego rodzaju pomysły stosuje p. Jarnutowski nie od teraz, bo i w "Weselu Górnośląskim", i w "Obronie Częstochowy" mieliśmy piękny horyzont, bardzo przemawiający do wyobraźni widza. Należy więc przyklasnąć p. Jarnutowskiemu, który jako dekorator Teatru im. St. Wyspiańskiego w Katowicach w swym zakresie kolosalnie przyczynia się do powodzenia, jakim zasłużenie cieszą się wszystkie przedstawienia teatru katowickiego.

O grze zaś, o reżyserii nie można mówić inaczej, jak w samych superlatywach. "Księcia Niezłomnego" grał dr Pobóg Kielanowski, człowiek, który właśnie dla tej roli specjalnie się urodził - chyba! (On też tę tragedię do najdrobniejszych szczegółów wyreżyserował). Bo nie dość, że jest postawnym, pięknym mężczyzną; że każde wypowiedziane przezeń słowo - arcydzieło dykcji; że każdy jego ruch - to harmonia. Kielanowski ma w sobie jeszcze i tę szlachetną miękkość charakteru, która tłumaczy nam stan duszy Fernanda - "Księcia Niezłomnego".

Wokół tej centralnej figury, trzeba wymienić tych, którzy się specjalnie wyróżniali, a więc: p. Sierską, piękną Feniksanę, królewnę Wschodu, posłuszną ojcu a pełną smutku za ukochanym; p. Tokarskiego, walecznego króla Portugalii Alfonsa, przepysznego w sile swego zapału i gniewu, - siejącego skry z oczu; jak zawsze doskonałego w charakteryzacji i grze, p. Kostrzewskiego oraz - siłę nową w Katowicach - Szpiganowicza, świetnie czującego się w roli wodza floty Muleja, walecznego i szlachetnego młodzieńca. Podkład muzyczny - nadzwyczaj udatny i piękny - wywierał chwilami przejmujące wrażenie, no i uwypuklał do najwyższego stopnia piękno słowa Juliusza Słowackiego, po mistrzowsku wypowiadanego przez grających A publiczności nie było wiele!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji