Artykuły

Montowanie Szekspira

Warszawski Teatr Montownia dał się poznać w zeszłym sezonie na scenie Teatru Powszechnego, kiedy wystawił jako przedstawienie dyplomowe dwie jednoaktówki: "Zabawę" Mrożka i "Skarb" Tyma. Trzech absolwentów wydziału aktorskiego warszawskiej Akademii Teatralnej - Adam Krawczuk, Rafał Rutkowski i Maciej Wierzbicki - zebrało wówczas wiele nagród i znakomitych recenzji. W kolejnym, równie udanym spektaklu - "Szelmostwach Skapena" Moliera - do zespołu dołączył Marcin Perchuć. Aktorzy wyrobili sobie markę utalentowanych, sprawnych i błyskotliwych.

"Śpiew nocy letniej" jest ich trzecim przedstawieniem, tym razem do współpracy zaprosili dwie młode aktorki - Ewę Konstancję Bułhak (z Teatru Polskiego) i Agnieszkę Warchulską (z Teatru Ateneum) oraz reżysera Macieja Wojtyszkę. Sztuka jest wystawiona w konwencji śpiewogry, na którą składają się fragmenty dramatów Szekspira ("Otella", "Poskromienia złośnicy", "Romeo i Julii", "Snu nocy letniej", "Wiele hałasu o nic") i pieśni, tłumaczonych przez Ewę Konstancję Bułhak i Macieja Wojtyszkę. Nowe tłumaczenia są pełne finezji, oddają rytm i melodię angielskiej wersyfikacji. W spektaklu wykorzystano oryginalną muzykę z przedstawień Szekspira w The Globe Theatre, skomponowaną przez Johna Dowlanda, Roberta Johnsona i Thomasa Marleya, w Polsce dotychczas zupełnie nieznaną. Całość wystawiona jest w konwencji dramatu elżbietańskiego. Aktorzy występują w realistycznych kostiumach z epoki, z boku przygrywa im na lirze muzykant (Tadeusz Czechak).

Dialogi dramatów Szekspira dobrane są w ten sposób, że tworzą logiczną, spójną fabułę. Jest ona dość prosta. Do miasta przybywa czterech młodych ludzi, aby zapisać się na uczelnię. Regulamin akademicki jest bardzo ostry, wymaga wystrzegania się jakichkolwiek kontaktów z kobietami. Jednak młodzieńcy, grający w amatorskim teatrzyku, przyjmują do zespołu dwie dziewczyny, aby uzupełnić obsadę nowego przedstawienia - "Najzłośliwszej komedii o wielce tragicznej śmierci Pirama i Tyzbe". Już od pierwszych prób piękna, subtelna Hermia (Agnieszka Warchulska) pozyskuje względy mężczyzn, a szorstka, brzydka Helena (Ewa Konstancja Bułhak) staje się obiektem kpin i złośliwości. Aktorzy próbują role "Najzłośliwszej komedii...", uczą się tańczyć i grać na instrumentach z epoki: na lirze korbowej, tamburynie berneńskim, mandorze i na walijskim cwirth. Po próbach mężczyźni uganiają się za Hermią wyznając jej dozgonną miłość, po czym bez żadnego powodu swe uczucia gwałtownie przenoszą na Helenę. Nocą, w lesie, który jak zwykle u Szekspira wyzwala tajemnicze moce i plącze ludzkie losy, dochodzi do wielu intryg i pojedynków. Kiedy akcja zawęźla się i komplikuje tak, że już nie wiadomo o co chodzi, aktorzy obwieszczają koniec przedstawienia. Rozmontowują dekoracje (dwa drzewa z drutu i siatki), składają z nich wóz i odjeżdżają. Okazuje się, że od początku do końca wszystko było grą. Ale jaką grą! Aktorzy dali prawdziwy popis - z rzadką finezją i zapałem. Są sprawni fizycznie, muzykalni, tańczą, śpiewają, są dowcipni, mają sugestywną mimikę i gestykulację. Na tle większości polskich aktorów, markujących swe role jakby odrabiali pańszczyznę, aktorzy Montowni są wprost nadzwyczajni. Są też dowcipni i sympatyczni, bez trudu udaje im się nawiązać żywy kontakt z publicznością. Potrafią budować napięcie dramatyczne i rozładować je śmiechem. Szekspir w ich wykonaniu jest ciekawy i żywy, i to bez wykorzystania efekciarskich gadżetów a la Hanuszkiewicz.

Reżyser zadbał o pomysłową choreografię, wyeksponował oryginalną muzykę i talent wokalny obu pań. Przedstawienie zagrane w konwencji XVl-wiecznej śpiewogry tworzy sugestywną iluzję, przenosząc widzów w epokę elżbietańskich kuglarzy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji