Artykuły

"Szurmiej to przedłużenie Morawskiego". Ostra krytyka kandydata na nowego szefa Teatru Polskiego

Absurd, kuriozum, skandal - tak o kandydaturze Jana Szurmieja na stanowisko szefa artystycznego Teatru Polskiego we Wrocławiu mówią artyści, teatrolodzy i krytycy. Uwagi zebrała Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Krystian Lupa, reżyser, we Wrocławiu zrealizował m.in. "Wycinkę" i "Kuszenie cichej Weroniki"

- Jedyna nadzieja dla Teatru Polskiego jest w powołaniu do zarządzania tą sceną ludzi, którzy mają marzenia i siłę odnowy. Nie wiem, co jest nie tak z Wrocławiem, bo przecież wy, jego mieszkańcy, nie chcecie chyba komercyjnej sceny, prezentującej teatralne ramoty. Teatr Polski był zawsze teatrem szukającym, wolnym, progresywnym. Był artystycznym i kulturowym zjawiskiem, fenomenem. Dziś jest szansa na odbudowę z gruzów, na to, że powstanie z nich coś żywego, lepszego. Nie wolno jej zmarnować.

Nie chcę kwestionować reżyserskich dokonań Jana Szurmieja, przede wszystkim dlatego, że nie jestem z nimi zaznajomiony, ale jego rola i odpowiedzialność ma polegać na czymś innym. Trudno, żeby do odbudowy teatru doprowadził ktoś, kogo wizja jest zanurzona dużo mocniej w przeszłości niż w przyszłości. I z tego powodu nie jest to właściwa kandydatura w sytuacji artystycznej ruiny, w jakiej znalazł się Polski.

Michał Centkowski, krytyk i recenzent teatralny "Newsweeka"

- Kandydatura Jana Szurmieja to pomysł kuriozalny i skandaliczny. Po tym, jak Cezary Morawski doszczętnie zniszczył artystycznie Teatr Polski, ta instytucja potrzebuje wizjonera, postaci wybitnej, jeśli artysty, reżysera, to światowego formatu. Kogoś, kto zbuduje ten zespół od początku, kto wymyśli teatr na nowo. Kto zaproponuje wreszcie repertuar na europejskim poziomie, zapraszając najwyższej próby artystów.

Pan Szurmiej, kolega i współpracownik wyrzuconego i skompromitowanego Morawskiego, kimś takim z pewnością nie jest.

Prof. Dariusz Kosiński, teatrolog, wicedyrektor Instytutu Teatralnego im. Raszewskiego

- Niezależnie od tego, jak oceniać dorobek Jana Szurmieja, w tak skomplikowanej sytuacji Teatru Polskiego we Wrocławiu i wobec tradycji tej sceny jest to niedobra kandydatura. Jestem przekonany, że tu trzeba szukać kogoś, kto by zdołał do tej tradycji nawiązać, osoby, która byłaby do zaakceptowania przez wszystkich zainteresowanych losem teatru. Jan Szurmiej z racji stylu swoich spektakli, ich charakteru, własnych zainteresowań twórczych, oznacza kontynuację dyrekcji Morawskiego pod względem artystycznym. Dziś wrocławski teatr stoi na niższej półce od teatrów w Legnicy i Wałbrzychu.

Wydaje mi się, że Monika Strzępka, idąca w poprzek podziałów światopoglądowych, mogłaby być interesującą kandydatką, także Paweł Miśkiewicz, który kandydował na dyrektora Starego - nie jest to artysta reprezentujący wyraźnie określony nurt i ideologię, co dałoby szansę na dialog. Dyrekcji Strzępki byłbym bardzo ciekawy, także w kontekście bardzo silnej roli kobiet we współczesnym polskim teatrze. Oddanie tej sceny dyrektorce byłoby ciekawym posunięciem, godnym tej sceny. Wszyscy oczekiwali, że po sezonach smuty Polski wróci do pierwszej ligi. Z Janem Szurmiejem to będzie niemożliwe.

Weronika Szczawińska, reżyserka teatralna, nominowana do Paszportu "Polityki" m.in. za "Genialną przyjaciółkę" we wrocławskim Teatrze Współczesnym

- Trzeba pamiętać, że Teatr Polski został zniszczony przez arogancję władz, urzędników. Każda kandydatura, która zostanie wysunięta bez konsultacji ze środowiskiem teatralnym, w nietransparentnym procesie, będzie niedobra, ponieważ będzie kolejnym aktem arogancji. Aktem arogancji jest więc proponowanie na stanowisko dyrektora Polskiego Jana Szurmieja, twórcy współpracującego z poprzednią, ciężko skompromitowaną dyrekcją; twórcy, którego kandydatura jest całkowicie arbitralna i przypadkowa.

Teatr Polski potrzebuje systemowego uzdrowienia, a nie pospiesznego tachlowania i narzucania urzędniczej woli. Władze Dolnego Śląska powinny się wstydzić, że po raz kolejny zawodzą.

Ewa Skibińska, była aktorka Teatru Polskiego, obecnie w zespole Teatru Powszechnego w Warszawie

- Taki pomysł to absurd, w który trudno uwierzyć. Teatrowi Polskiemu jest potrzebna osoba wyjątkowa, z powerem, siłą odbudowania tego, co było, ze skłonnością do artystycznego ryzyka. Kształt przyszłego teatru będzie pochodną osobowości, artystów, jakich uda się w tym miejscu zebrać. Trzeba też pamiętać o trudnej strukturze Polskiego, zamulonej dodatkowo działaniami Morawskiemu.

Jan Szurmiej nie jest osobą, która skupi wokół siebie najciekawszych polskich artystów, a taka umiejętność była przez lata siłą tego teatru.

Pogłębia tylko smutek, brak satysfakcji, bo pachnie zgniłym kompromisem. A ten teatr był zawsze bezkompromisowy. Tak naprawdę dyrekcja Szurmieja oznacza przedłużenie kadencji Morawskiego. Polski odmienić może tylko mag teatru, ktoś, mocna osobowość, ciekawy artysta, z wewnętrznym światłem, które pociągnie za sobą innych.

Marcin Liber, reżyser teatralny

- Pana Szurmieja nie znam. Ale warto zadać kilka pytań, na które można oczekiwać odpowiedzi niezależnie od znajomości jego artystycznej drogi. Może kandydat powinien publicznie ujawnić swój pomysł na prowadzenie teatru. Pytanie, czy go ma? Czy urzędnicy to sprawdzili? Czy wystarczy im podpowiedź z wujka Google'a? Boję się, że ewentualna nominacja Jana Szurmieja to efekt kolejnych urzędniczych układów, a nie prawdziwa troska o Teatr Polski we Wrocławiu.

Łukasz Twarkowski, reżyser teatralny, debiutował we Wrocławiu, teraz pracuje głównie za granicą

- Nie wierzę, że komukolwiek, poza winnymi obecnej katastrofalnej sytuacji w Teatrze Polskim we Wrocławiu, mogła przyjść do głowy równie bezczelna i idiotyczna propozycja. Zarząd województwa dolnośląskiego po raz kolejny udowadnia, że nie rozumie natury teatru artystycznego i że nie zależy mu w ogóle na odbudowie rangi tej sceny. Nikt, kto zdecydował się podjąć współpracę z człowiekiem pokroju Cezarego Morawskiego, nie powinien być brany pod uwagę jako ewentualny kandydat na dyrektora artystycznego. Zresztą dziwię się, że sam zainteresowany tego nie rozumie.

Nie wierzę też, żeby ktokolwiek z liczących się twórców współczesnego teatru zdecydował się na współpracę z Janem Szurmiejem. Tak samo jak nikt o elementarnym poczuciu godności i sprawiedliwości nie mógł tworzyć w Polskim za Morawskiego.

Adam Cywka, aktor Teatru Polskiego w Warszawie

- Smutny, pusty, gorzki śmiech mnie ogarnia, kiedy słyszę o tej kuriozalnej propozycji. Na pewno Jan Szurmiej w roli szefa artystycznego Polskiego nie sprawi, że wrócę do Wrocławia. Znam Janka Szurmieja, ćwierć wieku temu grałem w jego spektaklach muzycznych w Polskim i z tego, co wiem, jego profil i gust teatralny nie zmieniły się od tamtego czasu. Pamiętam też doskonale, że wypracowane we Wrocławiu wzorce powtarzał później w teatrach w całej Polsce - wystarczy sprawdzić, ilu "Skrzypków na dachu" czy "Sztukmistrzów z Lublina" wyszło spod jego ręki. Nie wyobrażam sobie, żeby człowiek zajmujący się przez całe życie teatrem muzycznym miał teraz zająć się teatrem dramatycznym. Jakich reżyserów do współpracy miałby wówczas zaprosić?

Obawiam się, że sprawa jest przesądzona, ale powtórzę: nazwisko Jana Szurmieja nie funkcjonuje w teatralnym obiegu. Wysuwanie takiej kandydatury oznacza totalne ignorowanie środowiska. Pytam, dlaczego wpływu na tę decyzję nie mają ludzie, którzy walczyli o teatr przez dwa i pół roku. Teraz urzędnicy dokonują w najgorszym tego słowa znaczeniu bezpiecznego wyboru, który artystycznie nic nie wniesie, jeśli idzie o poprawę sytuacji w Polskim, a daje tylko alibi urzędnikom. Nie mówiąc już o absurdzie sytuacji, w której szefem artystycznym ma zostać człowiek zatrudniony przez byłego, skompromitowanego dyrektora jako reżyser, który z kolei dał mu rolę w spektaklu! Taki wybór nic nie zmieni! Przecież oni nadal będą współpracować - ten, który doprowadził do katastrofy, z tym, który nie zrobi nic, żeby z tej katastrofy teatr wyciągnąć.

Tomasz Kireńczuk, kierownik artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Dialog Wrocław

Po dwóch latach niszczenia Teatru Polskiego we Wrocławiu, jako jego widz, przy powoływaniu jego nowej dyrekcji oczekiwałbym przede wszystkim bardzo konkretnych propozycji programowych i jasnych deklaracji co do tego, w jaki sposób odbudować scenę, która do niedawna była wizytówką polskiego teatru na świecie, a dziś jest przykładem tego, w jaki sposób, za sprawą chybionych decyzji i niepotrzebnego uporu zaprzepaścić pracę i osiągnięcia artystek i artystów przez lata budujących pozycję tej sceny.

Wydaje mi się, że Teatr Polski potrzebuje artystki lub artysty, który będzie w stanie zbudować tę instytucję od nowa, kogoś, kto dzięki swojemu artystycznemu dorobkowi da widzom gwarancje, że Teatr Polski znów będzie ich miejscem.

Trudno jest mi również wyobrazić sobie podejmowanie decyzji odnośnie do nowej dyrekcji Teatru Polskiego bez konsultacji z Publicznością Teatru Polskiego we Wrocławiu, która konsekwentnie toczyła boje o to, aby Teatr Polski przywrócić widzom. Odwołując Cezarego Morawskiego, władze Województwa przyznały Publiczności rację. Warto zatem byłoby Publiczności słuchać, zwłaszcza, że - w co głęboko wierzę - to właśnie Publiczność może przekonać wielu artystów do powrotu do Wrocławia.

Inna rzecz, że dalsze trwanie w sytuacji przejściowej Teatru Polskiego nie uzdrowi. Może lepiej poszukać na prawdę mocnej kandydatki bądź kandydata na nowego dyrektora / dyrektorkę teatru, zamiast przedłużać stan zawieszenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji