Artykuły

Kielce. Jubileuszowe wspominki na scenie

O dawnym amancie kieleckiej sceny, przemyconej na widownię w fałdach sukni mamy dziewczynce, a także o dymisji komendanta wojewódzkiego milicji po spektaklu "Policji" mowa była na wspomnieniowym spotkaniu z okazji 140-lecia Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach.

W sobotę teatr zainaugurował jubileuszowe obchody. Wśród przybyłych widzów był 88-letni aktor, pochodzący z Buska Zdroju, Witold Tokarski, za którym, jak przypomniał profesor Stanisław Żak, oglądały się wszystkie dziewczyny, a kochała w nim połowa Kielc.

Pan Witold wspominał współpracę z Tadeuszem Byrskim. - To on zaszczepił we mnie punktualność - mówił. W czasie kilkuletniego pobytu w Kielcach zagrał 30 ról. Był pierwszym w Polsce Prisipkinem w "Pluskwie" Majakowskiego i jest to powód do dumy, bo spektakl będący satyrą na radziecki ustrój był gorąco komentowany w Polsce. "Pluskwę" na specjalnym przedpremierowym pokazie oglądał Cyrankiewicz, który stwierdził, że dla tak trudnego spektaklu trzeba zaangażowanego ideowo zespołu i dyrekcji. - Smutno się to skończyło, Byrski musiał odejść z Kielc - mówił aktor.

Krzysztof Zuber, syn kieleckiej aktorki, Janiny Utraty-Zuber przywiózł pozdrowienia do mamy, która ze względu na stan zdrowia nie mogła się zjawić osobiście. Wspominał jak przez 10 lat, kiedy rodzice przyjechali do Kielc, mama do teatru, tata do filharmonii, mieszkał w teatrze. - Z kolegami znaliśmy każde przejście, oglądaliśmy spektakle także te dla dorosłych przemykając się na jaskółkę, a raz dokonaliśmy uwolnienia kaczki. Kaczka zamknięta w podziemiach Dziurki, która wtedy była stołówką, czekała na wyrok. Miała być podana po premierze. Nam udało się dostać przez właz do piwnic, wyciągnąć kaczkę i wypuścić ją na staw w parku. Po dochodzeniu wyszło na jaw, kto to zrobił i rodzice przetrzepali nam skórę, ale kaczka została uwolniona.

Alina Bielawska wspominała, jak pierwszy raz odwiedziła kielecki teatr jako mała dziewczynka. - Rodzice obecni na każdej premierze nie mieli co ze mną zrobić i wzięli mnie ze sobą. Spektakl "Adwokat i róże" był dla dorosłych, więc mama przemyciła mnie w fałdach sukni. Od tego zaczęła się moja fascynacja teatrem, bywałam tu bardzo często.

Juliusz Braun, przed laty dziennikarz "Echa Dnia" piszący recenzje teatralne przypomniał, że raz poproszono go o napisanie tekstu do programu związanego z wystawieniem "Wyzwolenia" Wyspiańskiego. Skończyło się interwencją cenzury żądającej usunięcia kilku zdań. - Ze Służbą Bezpieczeństwa miałem do czynienia po poprowadzeniu dyskusji na premierze studenckiej. Dopytywali o incydent na widowni, kiedy to jeden z uczestników wycieczki do teatru zasnął, a gdy się obudził, nieprzytomny dopytywał głośno, gdzie jest. Sztuka była radzieckiego autora i dlatego Służba Bezpieczeństwa sprawdzała, czy niebyła to zamierzona prowokacja - opowiadał.

W sobotę w teatrze zaprezentowano tom kalendarium teatru, nad którym pracował kilkuosobowy zespół autorów. Beata Klimer opracowała początki od roku 1879 do 1913. Profesor Marta Meducka opisała okres do II wojny światowej. Renata Głasek-Kęska opracowała okres powojenny. Grzegorz Cuper, Halina Łabędzka, Paulina Drozdowska i Luiza Buras-Sokół opracowali czasy współczesne.

Na zakończenie pierwszego dnia obchodów wyświetlono film Krzysztofa Miklaszewskiego "A to Kielce właśnie" z 1995 roku o kieleckim teatrze.

---

HISTORIA "POLICJI"

Profesor Stanisław Żak przypomniał spektakl "Policja" Mrożka wystawiony przez Irenę i Tomasza Byrskich. Cenzura nie chciała zgodzić się na wystawienie sztuki. - Byrski spotkał komendanta wojewódzkiego milicji, który pożalił się, że nie ma pomysłu na obchody jubileuszu milicji. Dyrektor namówił go, by spektakl wykorzystał na uroczystościach. Publiczność na "Policję" waliła tłumnie. Dalszą historię tego spektaklu dopowiedział Witold Tokarski: - Przyzwyczailiśmy się do braw na spektaklach "Pluskwy", ale na zamkniętym pokazie dla milicji panowała cisza. Dyrektor w przerwie pyta, co robić? Kupmy biało-czerwone goździki - mówię.

Po spektaklu, bez braw, schodzę ze sceny i wręczam kwiaty komendantowi gratulując jubileuszu i życząc sukcesów. Ten podziękował i z wolna klasnął w dłonie. To wystarczyło, by zaczęła klaskać cała sala. Po kilku dniach Tadeusz Byrski spotkał komendanta już w cywilnym ubraniu. Nie przysłużyła mu się ta "Policja".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji