Artykuły

Michał Czernecki: wybrał życie, choć był na krawędzi

- Mam wrażenie, że jestem lżejszy o tych kilka kilogramów po tej książce, a także po kilkunastu spotkaniach z czytelnikami. One utwierdzają mnie w przekonaniu, że książka ma szerszy wymiar i głębszy ludzki sens. Jeśli bowiem ktoś pod wpływem tej książki, a kilka takich osób już się znalazło, będzie chciał zmienić swoje życie, zyskać odwagę, by poszukać pomocy i wsparcia u terapeuty, wyjść na prostą, to ja mam temat z tą publikacją załatwiony - mówi aktor Michał Czernecki.

Michał Czernecki ma za sobą dwie próby samobójcze, depresję, niechęć do samego siebie, swoich najbliższych i całego otoczenia. Mimo przeciwności losu. upadków i porażek, dziś na nowo buduje swoje relacje ze światem i otaczającymi go ludźmi, bo po prostu wybrał życie.

W książce "Wybrałem życie", która ukazała się ostatnio, bez cenzury pokazujesz siebie i swoje dotychczasowe życie. Czy chciałeś podzielić się z czytelnikami swoimi przeżyciami po to. by poznali cię lepiej, jako człowieka z bagażem mocno skomplikowanych 40-letnich doświadczeń, czy wyrzucić to wszystko z siebie, zapomnieć i pokazać innym, jaki jesteś tu i teraz?

- Ta książka łączy w sobie oba te elementy. Jest bardziej uczciwa, z racji tego, że ma formę dialogu. Gdybym sam siebie opisywał, istniałoby duże ryzyko, że sam siebie zahipnotyzuję, przedstawię taki swój obraz, jaki bym chciał zobaczyć, a nie taki, jaki jest w rzeczywistości. Szczerze muszę jednak przyznać, że to, w jaki sposób jestem ukształtowany po 40 latach, nie do końca mi się podoba. Wiele jeszcze jest do zmiany, ale chciałem zobaczyć bez osłonek i ścierny, w jakiej aktualnie jestem kondycji. Co chciałbym ze sobą zabrać dalej, a co nie jest już mi potrzebne. Co zostawić. I to się udało. Mam wrażenie, że jestem lżejszy o tych kilka kilogramów po tej książce, a także po kilkunastu spotkaniach z czytelnikami. One utwierdzają mnie w przekonaniu, że książka ma szerszy wymiar i głębszy ludzki sens. Jeśli bowiem ktoś pod wpływem tej książki, a kilka takich osób już się znalazło, będzie chciał zmienić swoje życie, zyskać odwagę, by poszukać pomocy i wsparcia u terapeuty, wyjść na prostą, to ja mam temat z tą publikacją załatwiony.

Sprawy w twojej książce nakreślone są wyraziście i wprost. Są twoje dwie próby samobójcze w wieku młodzieńczym, depresja, cierpienie. Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, dziś to już przeszłość. Jest faktycznie lepiej?

- Nic bardziej pomocnego w ludzkich zmaganiach niż terapia, moim zdaniem, jeszcze nie wymyślono. Ona daje szanse na powrót do przeszłości i przeżycie świadomie tych rzeczy, na które wtedy nie mieliśmy siły, albo nie mieliśmy żadnych narzędzi do tego, żeby je przeżyć. Bo kiedy dziecko w wieku lat 10, czy nawet młodsze, konfrontuje się z chłodem rodzica, deficytem miłości, to przecież nie zdaje sobie sprawy z tego, co to tak naprawdę jest, z czym ma do czynienia. Dziecko jest raczej w działaniu. Robi wszystko, żeby się pokazać, żeby zasłużyć na uwagę, akceptację, co widzę też i w swoich dzieciach. Myślę, że prawda o terapii jest taka, że to nie metody leczą, nie narzędzia, wykresy, ale prawdziwa, głęboka i niezakłamana relacja z drugim człowiekiem, który poświęca ci czas. W przypadku lekarzy sytuacja jest podobna. Mają identyczne wykształcenie, doświadczenie zawodowe, osiągnięcia na polu naukowym, a tymczasem do jednego ludzie lgną, szukają u niego pomocy, a tego drugiego omijają szerokim łukiem.

Dlaczego?

- Może właśnie dlatego, że ten pierwszy wykazuje zainteresowanie człowiekiem, poświęca mu całego siebie, a inny jest tylko wykonawcą wyuczonego zawodu. Tu chodzi właśnie przede wszystkim o relacje z ludźmi.

A czy można taki podział przełożyć także na świat filmu i teatru?

- Oczywiście. Są aktorzy, którzy znajdują dość łatwo zatrudnienie ze względu na swój perfekcyjny warsztat, rzemiosło, ale ludzie nie pracują z nimi chętnie. I mówią o tym w kuluarach. Myślę, że to może iść w parze, że jest się dobrym aktorem, a do tego dobrym, przyjacielskim człowiekiem, ale wcale nie musi tak być.

Czy rodzina, także ta nieco dalsza, nie miała ci za złe, że ukazałeś ją w tej publikacji, ale tak. jak tyją widzisz?

- Moja siostra powiedziała, że jest mi bardzo wdzięczna za to, że tę książkę napisałem. A jest to osoba chyba najbliższa mi na świecie. Postanowiłem w wieku 40 lat choć na chwilę nie zajmować się tym, co myślą inni. To jest moja wersja. Nie mówię nigdzie, że jest ona obowiązująca i jedyna. Można się z nią nie zgodzić, ale ja tak to widzę, tak to zapamiętałem. Ja moich rodziców nie oceniam, nie mam ani takiego prawa ani żadnej gwarancji, że jestem dla swoich dzieci rodzicem lepszym.

Jakim starasz się być zatem ojcem dla swoich synów, którzy mają 12 i 14 lat i też powoli wkraczają w młodzieńczy wiek. Pełen marzeń, czasem buntu wobec rzeczywistości i otaczającego ich świata?

- Bywam ojcem dobrym, ale bywam też fatalnym. Jak każdy ojciec świata. Najważniejsze jest to, że staramy się komunikować między sobą. Można popełniać błędy, bo to jest nieuniknione, ale trzeba próbować wyciągać z tego wnioski. Rodzina jest niesłychanie dynamicznym tworem. Trzeba być wyrozumiałym i konsekwentnym jednocześnie. Umiejętnie i naprzemiennie to stosować, by nie przestrzelić. Być ojcem nastolatka to misja podwójnie trudna, bo to bardzo burzliwy i trudny - dla niego samego przede wszystkim - moment. A jednocześnie trzeba pilnować, by to jego dojrzewanie nie usprawiedliwiało wszystkiego, a więc też między innymi arogancji, chamstwa. Chciałbym być ojcem uważnym, który komunikuje swoje emocje. I to mi się coraz częściej udaje.

Odważnie mówisz też o tym, że sam, poprzez własny wybór, postawiłeś się poza Kościołem katolickim. Nie ochrzciłeś synów, nie szukasz prawd wiary głoszonych przez księży. Ludzie to rozumieją czy mówią, że może jednak czas na powrót na łono Kościoła?

- Nikt się mnie raczej w tej kwestii nie czepia. Czasami w mediach społecznościowych ktoś napisze, że skoro jest pan już fajnym aktorem, to niech pan pozostanie przy aktorstwie, odmawiając mi prawa do tego, bym mógł na przykład opowiedzieć się za tym, by państwo było świeckie. To działa na mnie jak płachta na byka. Budzi mój natychmiastowy gniew i sprzeciw. Odbieranie komukolwiek prawa głosu w dyskusji, nie tylko w Kościele katolickim, jest po prostu tak samo haniebne, jak niedopuszczalne. Od tego są media społecznościowe, żeby się dzielić swoimi przemyśleniami, by się spierać, by różne idee się tam przeplatały i ścierały. To jest swoisty sieciowy Hyde Park, i tak to powinno funkcjonować. Ja mam faktycznie w stosunku do Kościoła poglądy dość radykalne. Nigdzie w polskiej konstytucji nie jest napisane, że Polska jest krajem chrześcijańskim czy katolickim. Moje dzieci nie uczęszczają na lekcje religii, czy też - jak prawidłowo należałoby powiedzieć - katechezy katolickiej i nie ma mojej zgody na to, bym ze swoich pieniędzy opłacał katechezę innym. W Wielkiej Brytanii na przykład dzieciaki na religii uczą się o różnych światowych wielkich religiach. Ich historii, założeniach, kanonach wiary. To jest nauka religii bliższa religioznawstwu, nie zaś katechezie, czyli indoktrynacji na rzecz jednej z wielu religii.

A co słychać u ciebie na gruncie zawodowym? Nie narzekasz pewnie na brak pracy i propozycji.

- Kręcimy teraz czwarty sezon "Diagnozy". Z tego, co wiem, będzie także kolejny, tak więc postać Sadzika ma przed sobą jeszcze póki co długi żywot. Zobaczymy, jak będzie z "Wojennymi dziewczynami". Trzeci sezon został już nakręcony. Musimy poczekać na emisję i wyniki oglądalności, a potem okaże się, czy będzie kontynuacja. TVN jest w trakcie przygotowań do nowego projektu, trwają castingi, pod koniec stycznia będę wiedział, czy coś z tego będzie. Postanowiłem też na chwilę wrócić po pięciu latach do teatru. Związałem się umową na jeden projekt z teatrem 6. piętro w Warszawie. Sztuka nazywa się "The Lonesome West", czyli "Samotny Zachód", Martina McDonagha. To groteskowa, czarna i mocna w przekazie komedia. Zagram tam z Erykiem Lubosem, Michaliną Olszańską i Grześkiem Daukszewiczem. Premiera w Warszawie 30 marca. Serdecznie zapraszam. Pracy jest więc faktycznie sporo.

Warszawa czy Kraków dają może większe możliwości zawodowe, ale postanowiłeś, że póki co twoje miejsce na ziemi to Będzin. Tu zamieszkałeś, mając z domu widok na blok. w którym mieszkałeś za młodu w Sosnowcu.

- Ja się tu czuję u siebie. Tyle rzeczy tu lubię, ile mi się nie podoba. Zagłębie lubię natomiast za to, że mieszkają tutaj fajni ludzie. Ludzie, którzy się nie poddają. Potrafimy się dostosować do zmieniających się warunków, jesteśmy elastyczni, otwarci... Są tutaj miejsca, które bardzo lubię i do których wracam. Widać, że nasze miasta się zmieniają na lepsze, zarówno jeśli chodzi o infrastrukturę, jak i propozycje dla mieszkańców, wydarzenia, koncerty.

Ale jak wspomniałeś w książce, na stare lata chciałbyś zamieszkać nad morzem. Bo to bezkres, coś, co daje poczucie wolności?

- Mnie osobiście morze kojarzy się z odchodzeniem, ze śmiercią. Dla mnie śmierć jest częścią życia. Czeka każdego. Bez wyjątku. Bez podziałów na dobrych i złych, bogatych i biednych, wierzących i niewierzących. Fale, które przychodzą, rozbijają się i odchodzą, to według mnie piękna i prosta metafora tego, kim my jako ludzie w ogóle jesteśmy. Każdy z nas jest małą kroplą w morzu oceanu ludzkiego. Przychodzimy, odchodzimy. Cichuteńko, na paluszkach. I tyle. Wierzę, że wszyscy spotkamy się kiedyś, gdzieś w tym sekretnym miejscu, jakkolwiek każdy z nas sobie je wyobrazi i zdefiniuje. Życzę sobie i Państwu, żeby tak właśnie było.

---

MICHAŁ CZERNECKI. CZYLI ŻYCIE NA SCENIE

Michał Czernecki urodził się 4 kwietnia 1978 roku w Sosnowcu. Ma żonę Magdalenę i dwóch synów Piotra oraz Franciszka. Studiował w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. L. Solskiego. Występował na deskach Teatru Starego w Krakowie i Teatru Narodowego w Warszawie. Zagrał Lewego w "Wojnie polsko-ruskiej" Xawerego Żuławskiego. Dziś możemy go zobaczyć m.in. w serialach "Ucho Prezesa" (jako Jacek Kurski), "Wojenne dziewczyny", "Leśniczówka" oraz "Diagnoza".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji