Artykuły

Rozmontownia

Po ostatniej premierze Montowni w Teatrze Powszechnym ukażą Ł się dwa rodzaje recenzji - pozytywne i negatywne.

Pozytywne będą wyglądać mniej więcej tak:

Zaskakującą mieszanką dowcipu i głębszych refleksji okazał się montaż tekstów Stanisława Ignacego Witkiewicza przygotowany przez najmłodszy teatr Warszawy - Montownię. Ci utalentowani aktorzy wraz ze swym pedagogiem Jarosławem Gajewskim okazali się godni nazwy, którą przyjęli. Witkacy po zmontowaniu okazał się znacznie lepszym dramaturgiem, podobnie jak to się stało poprzednio z Szekspirem w spektaklu "Śpiew nocy letniej".

"Niedoczyste" zawiera jak w pigułce wszystkie koncepcje estetyczne i stałe tematy autora "Szewców", takie jak demoniczne kobiety, upadek sztuki, strach przed uniformizacją. Wszystko to w formie dowcipnego, zwariowanego kabaretu. W pracy nad tym klarownym i przejmującym przedstawieniem przyświecała Monterom myśl samego Witkacego, który 30 lat przed Grotowskim pisał o kreacji zbiorowej w teatrze. "Niedoczyste" jest spełnieniem jego marzeń.

Jest to przy tym popis fizycznej sprawności, z której słynie Montownia, dającej się zaobserwować zwłaszcza w scenach seksualnych orgii, w których ciała kłębią się jak na obrazach Witkiewicza. Na uwagę zasługuje również demoniczne tango, w którym znać pewną rękę, a właściwie nogę choreografa Emila Wesołowskiego. To już druga, po "Bziku tropikalnym", udana witkacowska premiera w Warszawie i oby nie ostatnia. Czyżby Czysta Forma powróciła na stołeczne sceny?

Recenzje negatywne będą natomiast takie:

Trzeba wielkiego tupetu, aby poprawiać wielkich dramaturgów. Okazuje się, że nie brak go teatrowi Montownia. Po zdemontowaniu Szekspira adepci sztuki teatru zabrali się tym razem do Witkacego. Jak to z dziećmi bywa, rozłożyć na części umieli, ale złożyć z powrotem już nie. Najwyższy już czas, aby teatr Montownia zmienił nazwę na bardziej adekwatną: teatr Rozmontownia.

W rezultacie rozmontowania kilku sztuk Witkiewicza otrzymaliśmy parę banałów i kilka stereotypów. Mamy tu upadek sztuki, który wyraża się w częstych upadkach aktorów na scenę, mamy też strach przed uniformizacją, który polega na przebraniu bohaterów w uniformy czerwonoarmistów.

Nie mogło się obyć oczywiście bez demonicznej kobiety z obowiązkową lampką szampana w dłoni. Od ziewania można zwichnąć sobie żuchwę. Powoływanie się przy tym na ideę kreacji zbiorowej, którą na 30 lat przed Grotowskim głosił Witkacy, jest nadużyciem. To nie kreacja, to krojacja, polegająca na zbiorowym krojeniu i fastrygowaniu materiału.

Sensu nie ma tu wiele, wiele jest za to gimnastyki, z której słynie Montownia. Najwięcej aktorzy gimnastykują się w scenach seksualnych orgii, jakby to były zajęcia z wychowania fizycznego na Akademii Teatralnej. Szczytowym popisem sprawności jest tańczenie tanga na... stole. Aktorzy Montowni dowiedli już nieraz, że każdy tekst potrafią zmienić w błazenadę. Dlaczego więc zamiast Witkacego nie wystawią książki telefonicznej albo, powiedzmy, listy obsadowej przedstawienia "Saragossa" w Teatrze Narodowym?

Moja recenzja:

Być może są państwo ciekawi, jaką recenzję ja napiszę. Otóż nie napiszę żadnej. Spektakl "Niedoczyste" chcę jak najszybciej zapomnieć i już mi się to prawie udało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji