Artykuły

Konrad Imiela: Nigdy, przenigdy nie mówmy, że to babska fanaberia

- Panowie, nie bądźmy pobłażliwi wobec kobiet przechodzących PMS. Postawmy się w roli partnera, spróbujmy pomóc im przejść przez ten stan ze zrozumieniem - mówi Konrad Imiela, reżyser spektaklu "Spokojnie, jestem szalona" we wrocławskim Teatrze Muzycznym Capitol. Rozmowa Magdy Piekarskiej w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Magda Piekarska: Zapytam wprost: co ty wiesz o PMS-ie, czyli zespole napięcia przedmiesiączkowego?

Konrad Imiela [na zdjęciu]: Teraz wiem już bardzo dużo. Wiem przede wszystkim, że to nie jest fanaberia, ale naturalna sytuacja, którą powinniśmy zrozumieć.

My, czyli wy, mężczyźni?

- Wcale nie - i mężczyźni, i kobiety. Bo często kobiety, co wydaje się niewiarygodne, nie wiedzą, czym jest PMS. To wnioski, które płyną chociażby z moich rozmów ze słuchaczkami Studium Musicalowego Capitol, z którymi przygotowuję spektakl "Spokojnie, jestem szalona" o PMS-ie właśnie.

Akurat one wiedziały o PMS-ie wiele, ale niestety nigdy nie usłyszały o tym w szkole. Owszem, dowiedziały się z lekcji biologii o mechanizmie menstruacji, ale o tej sinusoidzie emocjonalnej związanej z cyklem miesiączkowym już nie. A jest bardzo istotne, żeby kobieta rozumiała, z czego mogą wynikać jej wyostrzone zachowania.

Mnie jako mężowi ta wiedza bardzo się przydaje - kiedy Agata przesadnie na pewne rzeczy reaguje, a wiem od niej, że właśnie przechodzi PMS, rozumiem jej przewrażliwienie i czasem irracjonalne emocje.

Na próbach występowałeś w roli edukatora w tej dziedzinie?

- Nie, raczej zdając sobie sprawę, że moja praca jest elementem procesu edukacji w szerszym aspekcie, chciałem, żeby dziewczyny uczestniczyły w każdym etapie powstawania tego przedstawienia. Dlatego to one zdobywały wiedzę, przekopywały źródła, przeprowadzały wywiady z innymi kobietami. A potem zabawialiśmy się stereotypami na temat PMS-u.

Kiedy mówisz o stereotypach, przychodzi mi do głowy podszyte nieznośną pobłażliwością zdanie, które my, kobiety, słyszymy wielokrotnie: "O, widać, że ci się zbiera na okres. Dlatego jesteś taka wściekła", co większość z nas jeszcze bardziej rozjusza.

- I to nie jest dobre. Kiedy jesteśmy pobłażliwi wobec kobiety przechodzącej PMS, traktujemy ten stan jak babską fanaberię, trochę śmieszną, a trochę wstydliwą. Dużo lepiej postawić się w roli partnera towarzyszącego kobietom w tych trudnych chwilach, próbować pomóc im przejść im przez ten stan ze zrozumieniem.

Zawsze podchodziłeś do PMS-u w ten sposób?

- Pewnie nie jestem wolny od niektórych grzechów. Ale odkąd żyję z Agatą, dużo rozmawiamy na ten temat, a ja bardziej niż wcześniej zwracam uwagę na ten stan. Temat spektaklu wyszedł zresztą od Agaty.

Zobaczyłem dziewczyny ze studium na egzaminach i od razu zadałem sobie pytanie o materiał, jaki mógłbym zrealizować z kobiecą obsadą. Kiedy na nie patrzyłem, od razu przyszły mi do głowy piosenki z filmów Quentina Tarantino. Zastanawiałem się, co mogłoby spowodować, że wejdą w tę wyostrzoną, mięsistą, agresywną rzeczywistość. Agata powiedziała wtedy: "A może one mają PMS?".

Pomyślałem, że warto się temu przyjrzeć. Warto też uczyć studentów, że teatr może zajmować się ważnymi problemami społecznymi, a PMS jest jednym z nich. Chciałbym, żeby aktorki występujące w "Spokojnie, jestem szalona" wyniosły z tej pracy wiedzę, jak przejść przez proces przygotowania spektaklu, który ma zabrać głos w istotnej sprawie.

Bardzo poważnie to wszystko brzmi. Spektakl też taki będzie?

- Nie, to lekkie przedstawienie, na pewno żadna oświatowo-sanitarna pogadanka. Bawimy się tu typowymi zachowaniami kobiet, które często się pojawiają podczas PMS-u. Ale parę razy jesteśmy poważni. Przedstawienie jest podzielone na sceny, w których zajmujemy się kolejnymi objawami, jakie towarzyszą kobietom w tych chwilach.

Jakie to objawy?

- Wydaje mi się, że generalnie chodzi o wyostrzenie emocji i zmysłów. Pojawia się zwiększony apetyt na konkretne potrawy, agresja, silne wzruszenie, przewrażliwienie na punkcie własnego wyglądu.

To wszystko usłyszałem od moich aktorek, bo choć to ja nadałem ostateczną formę scenariuszowi "Spokojnie, jestem szalona", to zawarłem w nim ich relacje. Wiele z tych reakcji jest bardzo indywidualnych - Agata mówi, że u niej PMS przekłada się na kreatywność, więc to emocjonalne rozwibrowanie nie musi być wyłącznie negatywnym doświadczeniem.

Tym wszystkim stanom towarzyszą piosenki - usłyszymy m.in. "Django", "Bang Bang", "Girl, You'll Be a Woman Soon" czy "Jungle Boogie".

Aktorki przechodziły PMS podczas prób?

- Jasne i robiły się czasami rozdrażnione, co w tej sytuacji było w to mi graj, bo odpowiadało stanom emocjonalnym scenicznych postaci. Korzystaliśmy więc z tego dobrodziejstwa.

Kogo chciałbyś zobaczyć na widowni?

- I kobiety, i mężczyzn. Chociaż wydaje mi się, że mężczyznom ten spektakl może się bardziej przydać. Więcej z niego wyniosą, bo mniej o PMS-ie wiedzą.

I może z większą wrażliwością podejdą do tej huśtawki nastrojów?

- Może. Jest jeszcze jeden wątek, który dajemy widzom pod rozwagę. Agata, która przygotowuje kostiumy do "Spokojnie, jestem szalona", a jest projektantką biżuterii, wymyśliła czerwoną broszkę, jaką dostanie każda kobieta, która przyjdzie na nasz spektakl.

Tym czerwonym kółkiem chcemy wywołać dyskusję, zadać pytanie, czy czasami nie przydałby nam się taki prosty znak informujący świat dookoła, że kobieta ma PMS.

Mam wątpliwości - taki znak może być sygnałem do okazania większego zrozumienia, ale może też stygmatyzować kobiety.

- Dlatego to im zostawiamy decyzję, czy zechcą go użyć. Tym bardziej że różnice w natężeniu objawów PMS-u są olbrzymie - u niektórych kobiet przybiera on monstrualne rozmiary, na granicy choroby psychicznej i trzeba wdrażać farmakologiczne leczenie. Inne z kolei nie zauważają żadnych różnic w swoim zachowaniu.

Co byś powiedział mężczyznom na widowni?

- Panowie, jako faceci jesteśmy bardziej stali w emocjach, nie przeżywamy tej comiesięcznej sinusoidy, ale być może to wszystko zostało tak skonstruowane, żeby nas z tej stałości wybijać. I nie ma w tym nic złego: jeśli podejdziemy do PMS-u z otwartością, mogą z tego wyniknąć nowe emocje, doświadczenia. Nie powinniśmy się ich obawiać.

Dlatego traktujmy PMS serio, jako stan, który przychodzi co miesiąc, na który kobieta nie ma wpływu. Żeby nad nim zapanować, musimy go wspólnie poznać. I nigdy, przenigdy nie mówmy, że to babska fanaberia.

Rozmawiała: Magda Piekarska

***

"Spokojnie, jestem szalona"

Spektakl dyplomowy Studium Musicalowego Capitol w reżyserii Konrada Imieli będzie pokazywany na małej scenie Studium od dziś do soboty 2 marca o godz. 21. Wstęp wolny, o bezpłatne bilety można pytać w kasie Teatru Muzycznego Capitol. Aranżacje muzyczne przygotował Piotr Dziubek, kostiumy - Agata Bartos, choreografię - Jacek Gębura.

Na scenie zobaczymy Basię Gołębiowską, Adriannę Górkę, Malwinę Kulisiewicz, Karolinę Moc, Paulę Musiał i Kingę Wlaszczyk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji