Artykuły

Magia pokolenia długowiecznego - spotkanie z Witoldem Sadowym

13 lutego miałam zaszczyt uczestniczyć w niezmiernie ciekawym spotkaniu z Witoldem Sadowym. Wieczór poświęcony był promocji najnowszej książki artysty zatytułowanej "Jedyne co mi pozostało: Pamięć". Miesiąc wcześniej obchodził on swoje 99. urodziny - pisze Idalia Roberta Kurowska.

Cóż to za piękny i słuszny wiek! Pozostaje tylko gratulować i cieszyć się z tego , że mamy możliwość kontaktu z taką osobowością, przedstawicielem pokolenia, które dla większości z nas jest już zupełnie odległe i niedostępne...

Witold Sadowy to najstarszy żyjący polski aktor, publicysta, felietonista i kronikarz życia teatralnego. Od najmłodszych lat teatr stanowił jego wielką pasję. Swoją pierwszą rolę zagrał jeszcze w podstawówce.

Studiując wydarzenia z życia Witolda Sadowego, aż trudno uwierzyć z jakimi postaciami zetknął się na swojej drodze. Spotkał m.in. samego marszałka Józefa Piłsudskiego podczas spektaklu teatralnego w Łazienkach Królewski - miał nawet szczęście otrzymać od niego czekoladkę zawiniętą w jedwabny woreczek z kokardką. Jak sam wspomina, pomimo upływu 90 lat od tego spotkania pamięta je po dziś dzień. Miał także możliwość odwiedzenia Pałacu Radziwiłłów, a jako kilkunastolatek pracował na planie filmowym, gdzie obserwował pracę samego Eugeniusza Bodo. Trzeba przyznać, że z dzisiejszej perspektywy wydaje się to niesamowite!

Swoją działalność felietonistyczną rozpoczął w latach 80. ubiegłego wieku. Jest autorem już sześciu książek poświęconych tematyce teatralnej. Przy każdej (poczynając od trzeciej) pojawia się deklaracja artysty, że to już na pewno jego ostatnia. Całe szczęście pogróżki te jeszcze nigdy się nie spełniły!

I tak właśnie kilka dni temu odbyła się promocja najnowszej książki Witolda Sadowego. Opatrzona jest podtytułem "Zapis wspomnień 2015-2018". Składa się z codziennych notatek autora, poświęconych bieżącym wydarzeniom teatralnym, politycznym, społecznym, filmowym, a także z tekstów dziennikarskich i osobistych refleksji. Warto wspomnieć tutaj o wspaniałej oprawie graficznej wydania w opracowaniu i korekcie Moniki Krawul, a także pięknym zdjęciu na okładce autorstwa Marii Wilmy. Promocja miała miejsce w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. Na spotkanie przyszli znakomici goście, wielkie postaci świata teatru, filmu, sztuki i nie tylko, m.in.: Magdalena Zawadzka, Edyta Olszówka, Ewa Decówna, Teresa Krasnodębska, Katarzyna Skolimowska, Halina Chrobak, Halina Rowicka, Krzysztof Kalczyński, Katarzyna Skolimowska, Maria Mamona, Grażyna Szapołowska, Emilia Krakowska, Stanisława Kowalczyk, Grażyna Wolszczak z mężem Cezarym Harasimowiczem, Tomasz Mościcki czy Wiktor Skowroński. Nie dotarł niestety z powodu choroby mistrz Wiesław Ochman, ale przesłał osobiste pozdrowienia.

Podczas wieczoru, Witold Sadowy opowiadał wiele anegdot ze swego jakże długiego już życia artystycznego. Artysta jest w świetnej formie, jego umysł jest niesamowicie sprawny, przytacza wszystkie fakty bez najmniejszej pomyłki i zawahania. Jego opowieści były niesamowicie barwne, ciekawe, pełne wyrafinowanego poczucia humoru. Trzeba przyznać - wielka klasa! Pojawiły się nawet niezwykle zabawne opowieści o Facebookowym koncie artysty, który opowiedział nam swoje przemyślenia: "...Ja się go boję... coś strasznego... dajcie spokój, gdybym chciał to wszystko czytać, to zajęłoby mi to cały dzień!".

Całe wydarzenie zorganizował i prowadził Krzysztof Szuster (który też był sponsorem wydania książki) - aktor i reżyser. Zaprosił on na spotkanie swoich przyjaciół: znaną polską piosenkarkę Joannę Rawik, która wspaniale wykonała dla Witolda Sadowego trzy piosenki z "Romantycznością" na czele oraz Czesława Majewskiego który przy fortepianie towarzyszył artystce. Interpretacja piosenek była niezwykle ciekawa, a głos Joanny Rawik zabrzmiał szlachetnie, głęboko i pięknie. Podczas wieczoru czytane były także fragmenty książki przez Lidię Sadową, Józefa Mikę oraz Krzysztofa Szustera. W tle pojawiały się wyświetlane piękne zdjęcia przedstawiające cały przekrój barwnej kariery bohatera wieczoru oraz materiały filmowe specjalnie nagrane dla bohatera wieczoru.

Bardzo ujęła mnie atmosfera spotkania. Można było wyczuć niezwykłą elokwencję i wysoką kulturę zgromadzonych gości. Godna podziwu jest młodzieńcza kondycja Witolda Sadowego. Jednak jeśli człowiek jest cały czas aktywny, działa twórczo to do końca życia się rozwija. To stara prawda, iż utrzymywanie stałej aktywności trzyma człowieka przy życiu. Pomimo swojej wielkości, dorobku, wiedzy, aktor w ogóle się nie wywyższa. Ma niezwykłe poczucie humoru, hart ducha oraz optymizm. To ciekawe, iż im ktoś jest naprawdę wielkim artystą, tym jego postawa jest bardziej skromna. To właśnie cecha największych osobistości! Podziwiam pokolenie przedwojenne. Są to zwykle ludzie bardzo czynni, żywotni, elokwentni, posiadający niezwykłą wiedzę. Myślę, że jednak przeżycie bardzo trudnych i okrutnych chwil podczas wojny robi swoje. Ludzie którzy doświadczyli ciężkich czasów, problemów, cierpienia, wiedzą jak cenić życie. Pomimo tego , że ja jestem "owocem" dzisiejszych czasów z pewnych względów minione lata wydają się mi bliższe. Szczególnie z powodów wartości, kontaktów i relacji międzyludzkich. Ludzie byli bardziej zżyci, spędzali czas ze sobą, doceniali bardziej drobnostki i każdy dzień. Może się zdawać , że byli trochę bardziej "naiwni", ale to jest właśnie dla mnie piękne. Dzisiejszy natłok informacji, cyfryzacja, automatyzacja, dominacja pieniądza niszczy człowieka. Stąd jest tak cenne, że mogę wciąż słuchać i mieć kontakt z takimi ludźmi jak Witold Sadowy.

Artysta jest także szczególnie mi bliski ze względu na jego poglądy dotyczące sztuki. Bowiem Witold Sadowy bardzo ceni "tradycyjne", klasyczne wystawienia dzieł. Nie znosi zaś wszelkich nowych interpretacji. Świadczą o tym doskonale wypowiedziane przez niego słowa:

"Wciąż zadaję sobie pytanie, jaki mają cel dzisiejsi reżyserzy, przerabiając na siłę dzieła klasyków, które przetrwały wieki, a nazwiska ich autorów stały się nieśmiertelne? Komu chcą udowodnić, że są lepsi od nich?! Manipulując oryginalnym tekstem, przekazują widowni niezrozumiałe dziwolągi. Zawarta w nich myśl autora nie istnieje. Skoro uważają się za lepszych, niech piszą własne sztuki. Klasykę, jako ramotę, niech zostawią w spokoju. Mając w tej chwili 99 lat, nadal mam znakomitą pamięć. Umysł mój funkcjonuje fantastycznie. Wiem, co dzieje się w kulturze. Spotkać mnie można na wszystkich niemal premierach. Ubolewam nad tym, że rzadko udaje mi się obejrzeć dobry teatr i dobre przedstawienie. Mamy mnóstwo utalentowanych aktorów. Tylko co z tego? Większość przedstawień to bulwarowe sztuczki dla niewybrednej publiczności. W teatrach dramatycznych nachalne przeróbki klasyków...".

Całkowicie się z tym zgadzam. Niestety taka sama sytuacja dotyczy innych dziedzin sztuki nie tylko teatru, ale także choćby baletu czy opery. W moim odczuciu, wiele wystawianych dziś dzieł pozbawionych jest istoty tego, czym powinna być sztuka. Rolą jej, jest bowiem oderwanie człowieka od rzeczywistości (antyczne katharsis), doprowadzenie do pewnych przeżyć, emocji, przemyśleń. A dzisiaj, dzieła te nawet nie są estetyczne i tracą swoje przesłanie...

Spotkanie było dla mnie wielką inspiracją, spotkaniem z atmosferą minionych lat jakże mi bliskich. Miejmy nadzieje, że artysta pozostanie z nami jak najdłużej i że jeszcze wiele razy zaśpiewamy mu "200 lat"!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji