Artykuły

Pełzające barbarzyństwo

- Pisałem wierszem i prozą, stworzyłem scenariusz o budowie Państwa Podziemnego. Dzieje Polski to historia budowy twierdzy, przedmurza - ze wszystkimi konsekwencjami: koniecznością obrony, ciągłymi naprawami, odbudową - mówi Bohdan Urbankowski, autor sztuki "Gwiazdy rdzewieją na dnie Wisły", w rozmowie z Robertem Tekielim w Gazecie Polskiej Codziennie.

Dziś o godz. 20 u Roninów wieczór poświęcony Pańskiej sztuce "Gwiazdy rdzewieją na dnie Wisły". Miała ona premierę w Płocku, a w poznańskim Zysku ukazała się także powieść pod tym samym tytułem.

- Tak, to wersja rozszerzona o faktografię, której widowisko mogłoby nie unieść, i pociągnąłem rzecz do końca powstań śląskich. Wolna Polska zaczęła się po zwycięstwie III powstania.

Czy pisanie na zamówienie - napisał Pan sztukę dla teatru w Płocku z okazji 100-lecia odzyskania Niepodległości - jest trudniejsze od twórczości - nazwijmy ją - spontanicznej?

- Teatr płocki zwrócił się do mnie, bo na jego scenie ukazały się wcześniej dwie moje sztuki o Piłsudskim. Pierwszą był monodram "Czarny pierścień" - o ostatnich dniach życia Marszałka. Jej premiera była nie całkiem oficjalna - podczas strajku Solidarności, w teatrze poszła tylko raz - 12 grudnia 1981 r., nazajutrz wrócił do podziemia. Bożena Mrowińska prezentowała ten monodram w prywatnych mieszkaniach, a nawet po kościołach. W 1988 r. napisałem "Żelazne kwiaty", sztukę o młodości Piłsudskiego. Było po letnich strajkach, trwały rozmowy w Magdalence, o których zresztą nie wiedzieliśmy, ale był taki luz, że nawet cenzura nie przychodziła. Idąc za ciosem, zacząłem pisać o roku 1920. Wymyśliłem tytuł, ten z gwiazdami, nawet bohaterów. Gdy wróciły polityczne mrozy, "Żelazne kwiaty" zostały zdjęte. Tak więc gdy teatr płocki zgłosił się do mnie z prośbą o napisanie sztuki na 100-lecie odzyskania niepodległości, wróciłem do dramatu z radością. Myślę, że radość jest tajemnicą twórczości, nawet gdy pisze się sceny gorzkie, rozpaczliwe.

Czy dramat, sztuka teatralna jest dobrym narzędziem do pokazania takiej skali zdarzeń?

- Pisałem wierszem i prozą, stworzyłem scenariusz o budowie Państwa Podziemnego. Dzieje Polski to historia budowy twierdzy, przedmurza - ze wszystkimi konsekwencjami: koniecznością obrony, ciągłymi naprawami, odbudową... A jeśli rozwinąć metaforę "kultury w budowie" - to jak każda budowa ma ona swoje piętra, ale ma też podziemia, nawet wieże, ma budowniczych, pasożyty, a nawet niszczycieli, a polską specjalnością jest to, że z kasy państwa, z kasy całej wspólnoty opłaca szczodrze tych, którzy tę wspólną pracę niszczą.

To już rozumiem, dlaczego wydał Pan ostatnie dramaty własnym sumptem.

- Nie wszystkie. Ponad dwadzieścia, również tych nagradzanych albo zdejmowanych, czeka. Tymczasem teatry użalają się na brak sztuk. No, ale twórcy są po to, żeby tworzyć, kreślić wizje, ostrzegać, a nie żeby narzekać.

Czy współcześni Polacy zdają sobie sprawę z wagi wydarzeń sprzed prawie 100 lat? Nad Wisłą zderzyły się wtedy dwie cywilizacje...

- Polacy - nie bardzo, a Zachodnia Europa - wcale. Owszem, zdawali sobie sprawę bolszewicy, potwierdzają to zarówno teksty Lenina, jak i Tuchaczewskiego. Rosjanie nie tylko chcieli podbić Polskę, oni chcieli roznieść swoją komunistyczną, zdesakralizowaną cywilizację po całej Europie. Myśmy ich zatrzymali. Czy na długo? Wtedy to był atak barbarzyństwa, dziś mamy barbarzyństwo pełzające.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji