Artykuły

Sopot. Sezon dyrektora Satanowskiego w Atelier

Przygotowany na lato 2006 repertuar Teatru Atelier do złudzenia przypomina tort. Składa się z kilku smakowicie zapowiadających się warstw. Można go podzielić na kilka części, a konsumpcja każdej, na dodatek, zupełnie inaczej smakuje.

Zacznijmy od warstwy, której nie ma. Otóż nie ma dolnej warstwy dramatycznej. Nie będzie straszył naszych dzieci (ani nas) Beckett lub ktoś w tym typie. Cóż tu dużo mówić: ta warstwa, choć chwalona przez krytyków, balansowała na granicy zakalca. Ale nie z tego powodu została usunięta. Była zbyt kosztowna, zwłaszcza w wydaniu premierowym. Na nieobecność warstwy dramatycznej mogła też mieć wpływ obsada stanowiska dyrektora tegorocznego lata: został nim oficjalnie Jerzy Satanowski [na zdjęciu]. A ten obsesyjnie gustuje w widowiskach muzycznych.

Średnią warstwę tworzy, jak mówi dyr. Satanowski, bezpośrednie, bardzo dobre zaplecze artystów sceny muzycznej; ci (te), którzy (które) nie ustępują gwiazdom poziomem artystycznym, choć ustępują popularnością. Pomiędzy tę warstwę a warstwę najwyższą - gwiazdorską, dyrektor wkłada konfitury z najmłodszych gwiazdeczek, których zresztą będzie można posmakować także osobno. Wreszcie warstwa górna, gwiazdorska. Z kremowymi ozdobami w rodzaju: Hanna Banaszak, Stanisława Celińska, Mirosław Czyżykiewicz, Zbigniew Zamachowski czy bakaliowa Magda Umer. Bakalii jest zresztą dużo, dużo więcej. Będziemy o nich donosić na bieżąco.

A teraz o krojeniu tortu. Otóż on sam się kroi. Dwa najwyrazistsze kawałki to dwa festiwale: "My Blue", czyli Międzynarodowy Festiwal Kultury Żydowskiej, oraz kolejny etap festiwalu "Pamiętajmy o Osieckiej". Pierwszy naszpikowany wspaniałymi autorami i wykonawcami. Np. sam Andre Ochodlo, kreator festiwalu, Pressburger Klezmer Band i The Cracow Klezmer Band. Drugi - nadziejami na przyszłość. Jest i trzeci festiwal - małych form muzycznych (Magda Kumorek, Beata Lerach...) oraz czwarty - twórczości Jerzego Satanowskiego. Nienarzucający się. Jest kawałek, który nazwałem konfiturami z najmłodszych. Trudno mówić o bakaliach, gdy słyszy się takie nazwiska: Wołodia Wysocki, Jacek Kaczmarski, Czesław Niemen, ks. Jan Twardowski. A to też niesłychanie znaczący kawałek satanowskiego tortu. Z bólem serca przemilczam pozostałe wspaniałości, jak np. premiera "20 najśmieszniejszych piosenek na świecie".

Kto taki tort przygotował? Przecież nie sam Teatr Atelier, który zarobił na letni sezon zbierając zimą banany w Afryce, zainwestował, a teraz sobie odbija z nawiązką. Oczywiście sponsorzy. Ale największym sponsorem (przynajmniej tego sezonu) okazuje się... Jerzy Satanowski. Co się podaje do wiadomości różnym śledziennikom, gdyby ich podejrzenia wzbudziło to nazwisko, widniejące przy każdym niemal spektaklu. To nie efekt miłości własnej ani niebotyczna chciwość. Gdyby nie to, że on za te wszystkie spektakle nie bierze grosza (nawet sam płaci za swój pobyt w Zaiksie!), tortu w ogóle by nie było.

Tak dalej być nie powinno. Już rok temu nie było pewne, czy sezon letni Atelier się odbędzie. Nie może być tak z sezonu na sezon. Nie może powtarzać się gra w twarde odłączanie tlenu. Albo w miękkie niedotlenianie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji