Artykuły

Karolina Gibki pożegnała się z Tarnowem

Karolina Gibki na dobre zakotwiczyła w Warszawie. Ex Maanam to teraz jej priorytet. Jednak nie zamierza rezygnować z aktorstwa. Chce pogodzić obie rzeczy. Rozmowa z Karoliną Gibki, do niedawna aktorką tarnowskiego Teatru im. Solskiego.

Łukasz Winczura: Jaką piosenkę Kory czy Maanamu nuciła pani sobie dzisiaj?

Karolina Gibki: Dziś akurat mieliśmy próbę z Ex Maanamem, więc trochę tego było (śmiech). Graliśmy "O!", graliśmy "Cykady na Cykladach", "Boskie Buenos", "Krakowski spleen", "Szał niebieskich ciał"...

Ma pani jakiś szczególnie ulubiony przebój Kory?

- Wszystko zależy od nastroju. Dużo mi dała praca nad recitalem "Bądź taka, nie bądź taka". Wtedy zaczęłam zgłębiać piosenki Kory i Maanamu, bardziej je interpretować. Wtedy jakieś drugie czy trzecie dno udawało mi się znaleźć, dogrzebać do głębszych pokładów treści, miałam różne przemyślenia. Z samego recitalu bardzo lubię "Krakowski spleen".

Skąd w ogóle pomysł spektaklu: "Bądź taka, nie bądź taka"?

- Zaczęło się od propozycji dyrektora Balawejdera, żebym zrobiła monodram. I od początku był to pomysł, żeby był to monodram muzyczny, bo takiej rzeczy nie było w repertuarze, a tarnowska publiczność bardzo lubi słuchać piosenek. Wiedziałam, że będę wybierała z muzyki już istniejącej. Padło na Maanam, bo to bardzo dobra muzyka i teksty. Po burzy mózgów z reżyserką Joanną Satanowską uznałyśmy, że to jest fajny kierunek. I poszło.

Była jakaś alternatywa dla Maanamu?

- Myślałyśmy chwilę o Kasi Nosowskiej. Jednak Joanna Satanowska robiła już koncert z jej muzyką i stwierdziła, że nie chciałaby powtarzać. Z tego, co pamiętam, to ten Maanam wskoczył nam szybko i nie miał konkurencji.

Długo się pani zastanawiała, czy przyjąć propozycję z Ex Maanamu?

- Dałam sobie kilka dni do namysłu. Sama informacja, że szukają wokalistki była dla mnie lekkim szokiem. Z ręką na sercu, nie wyśniłam sobie takiego scenariusza. Szczerze powiem, że nie wiedziałam, że istniał taki zespół jak Złoty Maanam. Później uznałam, że skoro spodobałam się, to może warto spróbować. Traktuję to jako wielką przygodę, ponieważ nagle ze sceny teatralnej trafiam w pokrewne dziedziny.

To sztuka i to sztuka.

- No, tak. Jednak zespół rockowy to jest jednak nieco odmienna materia. Zaczęliśmy na razie bardzo powoli próby. Zgranie się z muzykami to jednak inna praca. Tu są instrumenty, muzyka, a w teatrze zgrywamy się najzwyczajniej po ludzku, w dialogu, w intencjach. Na szczęście jestem z wykształcenia nie tylko aktorką, ale mam przygotowanie muzyczne.

A gdzie pani zdobywała szlify muzyczne, oprócz szkoły aktorskiej?

- Jako 15-latka zaczęłam chodzić do prywatnej Szkoły Jazzu i Muzyki Rozrywkowej we Wrocławiu. Tam przez cztery lata uczyłam się wokalu, wykonywałam głównie standardy jazzowe. Później przez dwa lata uczęszczałam do studium musicalowego przy Teatrze Kapitol także we Wrocławiu. Do śpiewania ciągnęło mnie w szkole aktorskiej. Tam mamy zajęcia choćby z emisji głosu czy z piosenki aktorskiej. Zatem bagaż doświadczeń jest.

No i rzecz jasna u nas.

- Oczywiście. I z tego powodu bardzo się cieszę, że trafiłam do Tarnowa, bo tu mogłam się rozwijać dwutorowo.

Myśli pani , że Maanam może istnieć bez Kory i Marka Jackowskiego?

- Ależ Ex Maanam to już nowa rzecz. Zupełnie nowy rozdział. Nikt z zespołu nie twierdzi, że jesteśmy tym Maanamem, który kiedyś był.

Nie boi się pani zalewu wielkiego hejtu, jaki spotkał Karolinę Leszko ze Złotego Maanamu?

- Generalnie staram się nie projektować czarnych scenariuszy na przyszłość. Myślę, że sytuacja w tym momencie na tyle jest korzystna, że zespół Ex Maanam podpisał porozumienie z Kamilem Sipowiczem na temat praw autorskich do piosenek. Dostaliśmy zielone światło odnośnie do wykonywania tego repertuaru.

Odchodzi pani z Tarnowa i poświęci się pani Ex Maanamowi?

- Ja już rozwiązałam umowę z teatrem w lipcu i zrezygnowałam z etatu.

Cztery lata zleciały jak z bicza strzelił.

- Tak i bardzo dużo tu zyskałam. Ale powiem szczerze, że Tarnowa nigdy nie traktowałam jako miejsca docelowego i wiedziałam, że to będzie etap przejściowy. Dlatego podjęłam decyzję, że czas na jakiś nowy krok. Praca z zespołem będzie moim priorytetem. Ale nie będę rezygnowała z aktorstwa. Będę szczęśliwa, jak uda mi się te dwa zajęcia połączyć.

Na pewno inny rodzaj sceny. Inaczej się gra Ofelię, a inaczej frontmana kapeli rockowej.

- Otóż to. Troszkę inny język przekazu. Myślę, że najważniejsza jest kwestia zgrania i popróbowania, żeby nam się to wszystko rozruszało. Jestem bardzo podekscytowana tą pracą.

Będziecie zmieniać aranżacje?

- Wątpię. Muzycy są nastawieni, żeby grać utwory, które ludzie znają i dawać ludziom oryginalne brzmienie. Może ja będę miała jakąś wolność wokalną natomiast muzycy będą grali "po bożemu". Są plany, żeby poodtwarzać jakieś starsze utwory, mniej znane, które nie były grane w radiu czy podczas koncertów. Są też napisane kompozycje które do tej pory leżały w szufladach. Będziemy do nich szukać tekściarza.

Czyli nie tylko covery, ale też nowe piosenki.

- Tak, mamy plany, żeby zacząć grać koncerty od maja. I dobrze byłoby, żeby do tego czasu przynajmniej jakiś nowy numer powstał. Choćby ze względów promocyjnych.

Płytkę kiedy planujecie?

- Na razie nie planujemy. Teraz zgrywamy się.

Kiedy koncert w Tarnowie?

- Bardzo bym chciała jak najszybciej, bo mam stąd jak najlepsze wspomnienia. Spędziłam tu kawał swojego dorosłego życia. O, zagrać koncert w teatrze, wśród przyjaciół, to byłoby coś.

Na zdjęciu: Karolina Gibki w spektaklu "Bądź taka, nie bądź taka".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji