Artykuły

Wyprawa w świat reżysera

Andrzej Wajda stał się bohaterem wielowątkowej opowieści w Muzeum Narodowym w Krakowie. Multimedialna prezentacja odwołuje się do wizjonerskiego kina tego reżysera, jego teatralnych arcydzieł, projektów polskich i zagranicznych, scenariuszy, scenografii, zapisków szkiców, zdjęć i materiałów dokumentalnych, połączonych ze specjalnymi instalacjami przestrzennymi i kolażami dźwiękowymi - pisze Monika Kuc w Rzeczpospolitej.

- Nasza wystawa pozwala znaleźć się w środku świata Andrzeja Wajdy - mówi "Rzeczpospolitej" Rafał Syska, jej kurator i dyrektor łódzkiego Narodowego Centrum Kultury Filmowej. - Nie chodzi nam o budowanie pomnika, Wajda jest wystarczająco pomnikową postacią. Pokazujemy go w procesie tworzenia, angażującym wiele talentów.

Rafał Syska podkreśla, że pokaz celowo prezentowany jest w muzeum, a nie w kinie. Dzięki temu ta opowieść rozbija ciągłość filmowych obrazów, a widzowi pozwala tworzyć własną narrację o Wajdzie. - Wajda realizował się w różnych mediach i dziedzinach, także społeczno-kulturalnych, politycznych - mówi kurator. - Wędrując po wystawie, aktywnie łączymy różnego rodzaju treści i doświadczenia.

Domy utracone

Prezentacja dzieli się na siedem stref tematycznych. Punktem wyjścia większości z nich jest twórczość filmowa, powiązana w sposób niechronologiczny, wzbogacona różnorodnymi interpretacjami. Tak jak w tej zatytułowanej "Piekło", która mówi o II wojnie światowej jako doświadczeniu Wajdy i jego generacji. Jest tu "Pokolenie", zrealizowane jeszcze w czasach socrealistycznych, "Kanał" oraz "Popiół i diament" powstałe na fali popaździernikowej odwilży, "Krajobraz po bitwie" (1970) aż po "Korczaka" i "Katyń".

Rozliczenia z historią poprzedza prolog "Moje domy, moje miejsca", odwołujący się do przeżyć twórcy, wspomnień z rodzinnych domów w Suwałkach, Radomiu, Krakowie i z miejsc, z którymi czuł się związany: ASP, szkoły filmowej, Zespołu "X". A z drugiej do figury domu, powracającej w jego twórczości, bo jak dodaje Rafał Syska, w filmach Wajdy, dom, który powinien być miejscem bezpiecznym, okazuje się niedostępny lub utracony. Takie też było doświadczenie Polaków w XX wieku.

Centralną strefą ekspozycji jest "Mise-en-scene" opowiadające o maestrii reżyserskiej Wajdy, umiejętności posługiwania się metaforą, inspiracjach, pracy producenta filmowego. Można tu zobaczyć Wajdę najczęściej na planie zdjęciowym, gdzie czuł się w swoim żywiole.

"Mise-en-scene" to ważny punkt także w konstrukcji wystawy, stąd rozchodzą się ścieżki w różnych kierunkach i sami decydujemy, jaką drogę wybrać. Czy podążyć szlakiem romantycznych mitów, wpisanych w "Popioły", "Pana Tadeusza", "Wesele"? Czy raczej wybrać wątek bardziej osobisty i kameralny w strefie "Intymność" z "Polowaniem na muchy", "Bez znieczulenia" czy "Tatarakiem".

A może pójść prosto do "Rewolucji", która koncentruje się na "Człowieku z marmuru", "Człowieku z żelaza", "Wałęsie.

Człowieku z nadziei" i na polskiej pokojowej rewolucji? A dopełniają ją: "Ziemia obiecana" o wilczym XIX-wiecznym kapitalizmie i rewolcie 1905 roku oraz "Danton" o krwawym finale rewolucji francuskiej, jednocześnie będący metaforą stanu wojennego w latach 80.

Malarstwo porzucone

Teatralna ścieżka jest w porównaniu z filmową znacznie skromniejsza. Ale przywołuje arcydzieła: "Noc listopadową", "Biesy", "Zbrodnię i karę", zrealizowane w Starym Teatrze w Krakowie, "Hamleta" (IV) przeniesionego z tej sceny do Teatru Telewizji, "Sprawę Dantona" z Teatru Powszechnego w Warszawie, sfilmowaną wersję "Z biegiem lat, z biegiem dni".

"Całą wojnę wiedziałem, że nie może mi się stać nic złego, gdyż mam się zapisać do Akademii Sztuk Pięknych -mówił Wajda. - Żyłem więc tą dziwną i niczym nieusprawiedliwioną pewnością". Po spotkaniu na studiach w krakowskiej ASP z Andrzejem Wróblewskim uznał jednak, że ten twórca w malarstwie powiedział już wszystko. I podjął decyzję o studiach filmowych. Niemniej Andrzej Wajda wciąż dużo rysował, czasem też malował. Na wystawie mamy jednak głównie szkice przypominające story -boardy - obrazkowe scenopisy do filmów.

Ostatnia część nosi tytuł "Nie(śmiertelność)". Odwołania do "Brzeziny", "Panien z Wilka" czy "Tataraku" przypominają, że w filmach Wajdy nieustannie przewijały się motywy odejścia, nieobecności, śmierci. Premiery ostatnich "Powidoków" nie doczekał, więc mowa tu także o śmierci samego mistrza.

Na jednej ze ścian jest cytat świadomego swego odchodzenia reżysera, ale który mówi też o perspektywach kina: "To, co stanie się z kinem, jest niezależne ani od widowni, ani od twórców filmowych. Kino, w takiej postaci, jaką znamy, skończy się: nie dziś, to jutro. Oczywiście narodzą się nowi twórcy, autorzy gier komputerowych, interaktywnych programów. Wśród nich też może być Orson Welles. Szkoda, że już tego nie dożyję".

Wystawa nie kończy się elegijnie. Przywołuje także chwile triumfu i sławy, poświadczone Oscarem, Złotym Niedźwiedziem i Złotą Palmą.

Organizatorzy liczą, że po Krakowie wystawa ruszy w świat: do Rzymu Paryża, Nowego Jorku.

Wystawa "Wajda" czynna od 6 kwietnia do 8 września.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji