Artykuły

Katowice. Premiera "Rosemary" w Śląskim

Kadry z wychudzoną Mią Farrow w długiej pidżamie, skradającą się z wielkim nożem w stronę czarnej kołyski to chyba najbardziej zapadające w pamięć fragmenty filmu Romana Polańskiego "Dziecko Rosemary". Z filmem, książką, która stanowi jego podstawę, bohaterką oraz samym reżyserem wejdą w dialog twórcy spektaklu "Rosemary" w Teatrze Śląskim.

- Powtórzenie tego, co znamy, jest niemożliwe. No i nie chcemy się powtarzać. Dlatego wybraliśmy drogę "apokryfu". Opowiadamy tę samą historię, ale z innej perspektywy. Interpretujemy sceny, które są w filmie. Traktujemy go jako rodzaj mitu, kultową opowieść. I dialogujemy z nią - mówi Wojciech Faruga, reżyser "Rosemary" [na zdjęciu próba spektaklu].

I radzi widzom, żeby obejrzeli film Polańskiego przed przyjściem na spektakl albo uczynili to po wizycie w teatrze. Znając film, będą mieli bowiem pełną jasność, w którą stronę podążyli twórcy.

Wiadomo już, że nacisk kładą na samą bohaterkę i w pewnym sensie będą chcieli obronić ją przed złem, którego doświadcza właściwie od każdego. - Ani w filmie, ani w książce nie ma rozbudowanego wątku obrony Rosemary. Ona została wpisana w schemat kobiety histerycznej i podległej mężczyźnie. My dajemy jej siłę. Punktem wyjścia jest dla nas scena gwałtu w małżeństwie. Pytamy, co działo się w głowie Rosemary, kiedy była gwałcona przez męża. Po drugie zastanawiamy się, jak dziś wygląda szatan. U Polańskiego ma rogi i świecące oczy. My znajdujemy go w ludziach. Jest w nas. I to od nas zależy, co wybieramy - wyjaśnia Magda Fertacz, która jest odpowiedzialna za dramaturgię.

Autorka postanowiła dopisać jedną postać - matkę Rosemary. Dlaczego? - Chciałam pokazać pochodzenie bohaterki. Zmaga się pewną traumą, którą "odziedziczyła" po matce. Okazuje się, że nie dziedziczymy tylko genów, ale także traumy, które tkwią w naszych przodkach. Rose chce swoją traumę przerwać. Musi wpierw sobie ją uświadomić, przepracować i powiedzieć sobie: "to nie jest moja historia" - dodaje.

Akcja spektaklu wydarza się tu i teraz. - Zastanawialiśmy się, gdzie ją umieścić. W latach 60. ubiegłego wieku? W Ameryce czy w Polsce? Zdecydowaliśmy, że całość dzieje się w Ameryce, w czasach współczesnych. Nie w fikcyjnym mieszkaniu, ale w budynku, w którym był kręcony film Polańskiego. Ma on też swoją ciemną historię - przed tym gmachem zabity został John Lennon. Obecnie znajdują się tam ekskluzywne apartamenty - tłumaczy reżyser. Zdradza także, że w spektaklu obecna będzie w jakiś sposób sama figura Romana Polańskiego, który przecież też ma swoją "ciemną legendę".

W główną rolę wciela się Aleksandra Przybył. - Nie gram jak Mia Farrow, ale nie zapominam o niej i o jej postaci. Staram się dialogować z bohaterką przez nią stworzoną. Najtrudniejsze w tej roli jest to, że trzeba pamiętać o tym, z jakimi wielkimi problemami mierzy się Rose i jak je pokonuje - podsumowuje aktorka.

Premiera na scenie kameralnej w piątek o godz. 19. Kolejne pokazy 6, 7 i 9 kwietnia. Bilety: 30-35 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji