Janda i Gajos: magia teatru
Ci, którzy jej ulegają, potwierdzą, że to rodzaj uzależnienia. Krystyna Janda w "Boskiej" pokazuje je na przykładzie prawdziwym - śpiewaczki, która fałszując straszliwie, cały sens swego życia widziała w... śpiewaniu! Publiczność waliła drzwiami i oknami, biła brawa, szydząc i drwiąc. Janda też mówi o sobie, że jej życiem jest scena. Na "Boską" też ludzie walą drzwiami i oknami i też biją brawa. Pierwszą zaraził wirus scenicznej magii, ale bez wzajemności. Druga sztukę uzależnienia od siebie widza doprowadziła do perfekcji. "Boska" w Polonii to bardzo zabawne przedstawienie o bezlitosnym okrucieństwie losu. Magię teatru możemy też zobaczyć - dosłownie - na wystawie zdjęć Janusza Gajosa. Szczególnie te czarno-białe wspaniale rozgrywają się w przestrzeni, w której twarze, oczy, gesty aktorów obarczone zostały tajemniczym, niedookreślonym znaczeniem. Chwytają chwile przed powiedzeniem nam czegoś najważniejszego, co musimy usłyszeć, zrozumieć, koniecznie! Ale autor nie byłby sobą, gdyby przewrotnie nie łamał scenicznego sacrum. Tu i ówdzie czai się przedni dowcip, jak w "Klatce do wszystkiego" z wrzuconym do niej niedbale szyldem: "world". "Trochę teatru" w Galerii Napiórkowskiej to magia teatralnych kulisów.