Artykuły

Opolskie święto żywej klasyki

Podczas tegorocznej edycji Opolskich Konfrontacji Teatralnych widzowie mogli obejrzeć siedem spektakli wybranych przez komisję artystyczną ministerialnego Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej "Klasyka Żywa" spośród czterdziestu jeden zgłoszonych. Festiwal podsumowuje Wiktoria Formella z Nowej Siły Krytycznej.

Choć krytycy od przynajmniej dwóch sezonów zwracają uwagę, że najciekawsze przedstawienia powstają w Warszawie, na festiwalu nie było teatru ze stolicy, zaproszono zespoły z Wrocławia, Supraśla, Gdańska, Radomia, Rzeszowa oraz Poznania. W programie dominowały dramaty, zaprezentowano i rzadko wystawiane utwory ("Garbusa" Sławomira Mrożka i "Śmierć białej pończochy" Mariana Pankowskiego), i jedną z najpopularniejszych komedii ("Zemsta" Aleksandra Fredry). Drugi blok stanowiły adaptacje tekstów niedramatycznych: powieści ("Ferdydurke" Witolda Gombrowicza) i utworów poetyckich ("Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego" i "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza oraz "Beniowski" Juliusza Słowackiego).

Widać, że teatr interesuje się romantyzmem, co wydaje się być znakiem czasów, retoryki opartej na kulturze narodowej i jej modelu heroiczno-ofiarniczym. Jedynie "Wykład" w reżyserii Piotra Tomaszuka okazał się przykładem biernego odbioru tradycji, a wręcz niemierzenia się z niewygodnymi aspektami polskiej historii, zamiast których proponuje kultywowanie katolicko-narodowych mitów. Przez lata wypracowana estetyka supraskich spektakli dowodzi jej wyczerpywania się. Trudno odmówić im uroku, ale też podobieństwa, więc dostrzeżenie twórczych przekształceń zostaje zarezerwowane dla apologetów tej sceny. Być może właśnie o tym świadczy nie tylko brak laurów od jurorów i dziennikarzy, ale również wyważony odbiór widzów, którzy nagrodzili Wierszalin krótkimi brawami. "Wykład" i "Garbus" to jedyne prezentacje bez oklasków na stojąco (zaledwie jedna osoba wstała po "Garbusie", a bodaj trzy po "Wykładzie"). Tym bardziej zaskoczyła mnie informacja, że to właśnie teatrowi z Supraśla publiczność zdecydowała się przyznać nagrodę. Nie chcę kwestionować tego wyróżnienia, jednak wobec odbioru pozostałych spektakli - żywiołowy, długi aplauz - wydaje się, że informacja o możliwości głosowania nie trafia do wszystkich widzów.

Pozostałe propozycje stanowiły rozrachunek z romantyzmem przeprowadzony różnymi środkami. Trudno jednoznacznie ocenić, czy Mikołaj Grabowski sięgając po "Pana Tadeusza" dowiódł żywotności epopei narodowej czy wręcz przeciwnie. Inscenizacja wskazała, że w utworze skrywają się niezwykłe pokłady humoru, o czym często zapominamy. Jednak trzykrotne realizowanie tekstu (Kraków, Lublin, Poznań) przy pomocy tych samych chwytów wydaje się dowodzić, że reżyser dostrzega tylko biegunową wymowę poematu - każdorazowo odtrutką na patos jest humor i śmiech. Spektakl stanowił dobrą wizytówkę repertuaru Teatru Nowego w Poznaniu, który często eksponuje niezwykłą muzykalność zespołu.

Podobna strategia przyświecała drugiemu przedstawieniu z tego teatru. Koncertowy "Beniowski. Ballada bez bohatera" w reżyserii Małgorzaty Warsickiej osiągnął największy sukces - otrzymał nagrodę główna im. Wojciecha Bogusławskiego. Jego siła tkwi nie tylko w świetnej muzyce Karola Nepalskiego (za którą otrzymał laur), ale także na odczytaniu prześmiewczych intencji Słowackiego przy pomocy niezbyt dosadnego przerysowania (w przeciwieństwie do "Pana Tadeusza"). To także zasługa świetnego konceptu, aby przy nieznacznej ingerencji w tekst (adaptacja reżyserki i Michała Pabiana, którzy wykorzystali fragmenty innych dzieł Słowackiego - "Kordiana", "Snu srebrnego Salomei" i "Króla Ducha"), sformułować współcześnie brzmiące feministyczne odczytanie.

Radykalność dramaturgii Pankowskiego i inscenizacji Adama Orzechowskiego otworzyła przed twórcami "Śmierci białej pończochy" worek z (czterema) nagrodami. Świadome operowanie kiczem, który osiąga kampową wartość, zakwestionowanie pomnikowości Wawelu (konstrukcja z paździerzowych płyt), nierozerwalnie sprzężone z ideą dramatu, a wszystko świetnie oświetlone - zasłużenie przyniosło nagrodę scenografce, Magdalenie Gajewskiej. To również jedyne przedstawienie, które czerpało inspirację z tak odległej historii Polski (początek panowania dynastii Jagiellonów), dowodząc, że kryje się w niej mnóstwo niezbadanych, przemilczanych, niewyeksploatowanych scenicznie tematów. Wyróżnienie przez jury konkursu i dziennikarzy rola Magdaleny Gorzelańczyk (królowa Jadwiga) dowodzi, że obsadzanie jej w Teatrze Wybrzeże jedynie w rolach młodych kobiet (gra także aktorkę Maggie w "Święcie Winkelrida. Rewii narodowej" w reżyserii Marcina Libera, Polyksenę w "Trojankach" w reżyserii Jana Klaty, Wierę w "Ruskich" oraz nastoletnią tytułową Mary Page Marlowe - obie premiery wyreżyserowane przez Adama Orzechowskiego) nie jest dla niej ograniczające. Każdą z postaci obdarza unikalnością, co nie zmienia faktu, że czekam na przełamanie emploi.

"Ferdydurke" [na zdjęciu] z Teatru Powszechnego w Radomiu pokazało, że Alina Moś-Kerger, wyróżniona nagrodą ze reżyserię, posiada dużą umiejętność inscenizowania tekstów, w których uważna lektura jest nierozerwalnie sprzężona z formą. Dotychczas z powodzeniem przenosiła na deski współczesną dramaturgię, jednak równie udane okazują się jej odczytania klasyki.

Zasłużenie pominięto nagrodami "Garbusa" w reżyserii Marka Fiedora z Teatru Współczesnego i "Zemstę" w reżyserii Pawła Aignera z Teatru Maska. Wrocławski Mrożek to dość jednoznaczne odczytanie sztuki (reżyser twierdzi, że to odpowiedź na dotychczasowe inscenizacje, których twórcy często "nie wiedzieli o czym jest ten dramat") i jednocześnie pułapka - eliminuje z nieoczywistego utworu tajemnicę. Natomiast rzeszowski Fredro umożliwił podróż w czasie - rzadko można bowiem obejrzeć tak zamierzchły teatr. Równie nieczęsto udaje się pomylić teatr z niewybrednym kabaretem, a z arcykomedii uczynić przaśno-rubaszne, obliczone na frekwencyjne zainteresowanie przedstawienie. Jest to wybitnie zmarnowane miejsce w konkursie i niemożliwy do wybronienia błąd selekcjonerów programu.

Nie tylko teatr - wystawy, wykłady, dyskusje i koncerty

Na placu przed Teatrem im. Jana Kochanowskiego ulokowano wystawę finalistów i laureatów IV Konkursu Fotografii Teatralnej. W foyer natomiast ustawiono wystawę "40/250. Plakaty i premiery", której kuratorzy (Zenon Butkiewicz i Mariusz Knorowski) czterdziestoma plakatami opowiedzieli dwustupięćdziesięcioletnią historię teatru w Polsce. Na oprowadzanie pod hasłem "Teatr opowiadany plakatem" oraz "Plakat - arystokrata teatru" zaprosił Paweł Płoski. Wyróżniono zwłaszcza Stanisława Wyspiańskiego, którego portret firmował tegoroczną edycję konkursu "Klasyka Żywa". Jego rysunek z 1898 roku do dramatu "Wnętrze" Maurice'a Maeterlincka, wystawionego w Teatrze Miejskim w Krakowie, rozpoczyna wystawę, ponieważ jest uważany za pierwszy polski, artystyczny plakat teatralny.

Ciekawym punktem programu była wirtualna wystawa malarstwa Jana Cybisa, na której pokazano dwanaście obrazów (z kolekcji należącej do Muzeum Śląska Opolskiego) oraz interaktywną instalację przestrzenną. Dzięki nowoczesnej technologii - motion design i wideo mapping - twórcy otoczyli widzów barwami i postaciami z płócien Cybisa. Mogliśmy podziwiać jego styl - niezwykle formalny, o bogatej fakturze, z grubo kładzioną farbą - oraz docenić rozpiętość twórczej aktywności: od najstarszego zachowanego obrazu olejnego ("Studium w pracowni Pankiewicza w Paryżu" z 1925 roku), przez prace późniejsze (choćby "Dziewczynę siedzącą" i "Akt na krześle" z 1949 roku) oraz obrazy pochodzące z ostatnich lat życia artysty ("Molo w Orłowie" i "Białe łódki" z 1972 roku).

Świetnym pomysłem okazały się wieczorne koncerty, które sprawiły, że teatr tętnił życiem do późnych godzin. Aktorzy opolskiego teatru pierwszego dnia festiwalu przypomnieli kultowe piosenki (na nowo zaaranżowane): Kabaretu Starszych Panów, Zbigniewa Wodeckiego, Marka Grechuty, Tadeusza Nalepy, Agnieszki Osieckiej, Anny Jantar, Danuty Rinn czy Anny Szałapak. Poza tym wystąpili: duet Trap Door, który zaprezentował muzykę klubową; warszawskie trio The Saturday Tea z nowym albumem "Quicksilver Dreams" eksponującym psychodeliczny pop i muzykę alternatywną; wokalistka i kompozytorka Rosalie, która tworzy muzykę r wokalistka, raperka i autorka tekstów Anja Sei związana z wrocławską sceną muzyczną.

Stałym punktem programu Konfrontacji były rozmowy z artystami, które ciekawie i nieopresyjnie prowadziła Magda Piekarska oraz (raz) Grzegorz Chojnowski. Wydarzenia towarzyszące okazały się nie tylko programowo zróżnicowane, ale także egalitarne - na wszystkie obowiązywał wolny wstęp. Cieszyły się dużym zainteresowaniem opolan oraz festiwalowych gości.

Organizatorzy nie zapomnieli o najmłodszych widzach, zaproszono ich na "Małego Tygrysa Pietrka" z Teatru Lalki i Aktora "Kubuś" w Kielcach. Okazało się, że liczący ponad pół wieku tekst Hanny Januszewskiej traci zrozumiałość (dzieci nie znają powiedzenia "mieć pietra", dlatego przed spektaklem poprawiały opiekunów, sądząc, że mają na myśli Piotrka), ale komunikatywność przywrócił mu Michał Dąbrowski. Mimo że inscenizacja czerpie z bardzo tradycyjnej estetyki teatralnej, nie pozbawia to przedstawienia uroku.

Na tropie opolskiego teatru

Program festiwalu uzupełniono Spacerownikiem Teatralnym, czyli projektem zainicjowanym w 2015 roku z okazji obchodów dwustupięćdziesięciolecia teatru publicznego w Polsce, które były koordynowane przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. Mimo kapryśnej pogody, odbyliśmy unikalny spacer po miejscach związanych z lokalnym teatrem. Hubert Michalak zaproponował dziewięciopunktową trasę, w której łączył ciekawe informacje o teatrach, życiu i twórczości osób z nim związanych, a także burzliwych losach Śląska Opolskiego. Oprócz przewidywalnych punktów - takich jak Teatr im. Kochanowskiego, czy Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki - poznaliśmy mniej znaną, prywatną scenę Teatr Eko Studio, odkrywaliśmy teatralną przeszłość zamkniętą na kolejowym dworcu czy w nieistniejącym dziś Hotelu Deutscheshaus, Hotelu Forma, a także na dawnej scenie Teatru Miejskiego znajdującej się w ratuszu. Nie zabrakło miejsc kultowych - Teatru 13 Rzędów czy Domu Aktora. Przewodnik zadbał o anegdoty: o jednym z największych skandali, przyczynach niekonwencjonalnych godzin rozpoczynania spektakli w Teatrze Eko Studio, zróżnicowanej grubości ścian w Dom Aktora i wielu innych. Kto nie był - niech żałuje!

Gospodarze

Choć do finału "Klasyki Żywej" nie zakwalifikowały się przedstawienia Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu, festiwalowa publiczność mogła zaznajomić się z jego repertuarem oraz z przygotowanymi przez gospodarzy unikalnymi czytaniami performatywnymi. Spektakle były diametralnie różne - obok świetnego "Zdziczenia obyczajów pośmiertnych" w reżyserii Marty Streker, oglądaliśmy mniej udaną polsko-hiszpańską koprodukcję "Córki powietrza. Sen Balladyny" w reżyserii Ignacio Garcíi. Trudno nie dostrzec w tych propozycjach twórczego myślenia o klasyce, stosowania różnych strategii dramaturgicznych (od traktowania tekstu z pietyzmem po śmiałą dekonstrukcję), a także poszukiwania różnych form zakorzenionych w odmiennych czasach historyczno-kulturowych (na wskroś współczesny schemat kryminalny, a także oniryczny, barokowy sen).

Czytanie "Czarów" Franciszka Bohomolca przygotowała Grupa Miłośników Teatru, a wyreżyserował aktor Kochanowskiego, Leszek Malec. Dzięki nim zaznajomiliśmy się z mniej znanym XVIII-wiecznym dramatem. "Emigranci" Mrożka i "Drugi pokój" Zbigniewa Herberta zostały na nowo odczytane. Nie udało mi się obejrzeć pracy Małgorzaty Jakubowskiej, która utwór Mrożka umieściła w kontekście ukraińskim. Natomiast Jan Jeliński zdekonstruował słuchowisko Herberta sprzed ponad sześćdziesięciu lat, dzięki czemu powstało wnikliwe studium starości, pozbawione realistycznego kontekstu obyczajowego, którego ważnym elementem stało się wideo Agaty Rucińskiej, a przede wszystkim niezwykle świadome aktorstwo Katarzyny Osipuk i Karola Kossakowskiego.

Gospodarze to także zespół pracowników i wolontariuszy, dzięki nim organizacja Konfrontacji była wzorowa, pozbawiona mankamentów.

**

44. Opolskie Konfrontacje Teatralne "Klasyka Żywa", 9-14 kwietnia 2019

*

Wiktoria Formella - absolwentka teatrologii o specjalności dramaturgiczno-krytycznej oraz zarządzania kulturą na Uniwersytecie Gdańskim. Publikowała w "Kwartalniku Artystycznym Bliza".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji