Artykuły

Niżyński, Béjart, Bausch - "Święto wiosny", świętem ofiary

Do dziś najchętniej grywanym spektaklem baletowym jest "Święto wiosny" z muzyką Igora Strawińskiego. Jest to dzieło, które niewątpliwie weryfikuje kompetencje twórcze choreografów - pisze Bartosz Rosenberg na stronie Stan Subiektywny.

Do najwybitniejszych realizacji tego baletu należą inscenizacje z choreografiami: Wacława Niżyńskiego (prapremiera, Paryż, 1913), Maurice'a Béjarta (Bruksela, 1959) oraz Piny Bausch (Wuppertal, 1975).

Tym, co jest wspólne w inscenizacjach Béjarta i Niżyńskiego to przedstawienie "pewnych złudzeń, marzeń, pokus, dających się odnaleźć w teatralnym micie" [1], który z czasem staje się historią osobistą, podlegającą zobiektywizowaniu. To znaczy: każdy z nich jest więźniem określonej konwencji, sposobu myślenia, idei odnoszących się do teatru - ale - ulegają przy tym pokusie uprawiania teatru żywego, opierającego się na spontaniczności twórczej. Docierają przez to do źródeł teatru - do jego obrzędowości [2].

WSPÓLNOTA ŚWIADKÓW

W tych scenicznych obrzędach Niżyńskiego i Béjart uczestniczą tancerze i widzowie. Widzowie nie są wprawdzie jeszcze w pełni uczestnikami rytuału, ale wrzuceni w działania tancerzy, które "bodźcują" [3] widzów - stają się członkami wspólnoty. Będzie to później charakterystyczną cechą dla estetyki teatru po tzw. zwrocie performatywnym.

W nawiązaniu do tego wspomnieć należy jakie emocje wzbudziła prapremiera "Święta wiosny" w Paryżu: dochodziło do protestów, do bezpośrednich ataków na tancerzy, a nawet do rękoczynów między widzami. Dla niektórych widzów to wydarzenie było zapewne zabawną i dziwaczną sytuacją przez którą mogli zademonstrować swoje poczucie humoru. Zadziałały tutaj niewątpliwie mechanizmy "psychologii tłumu". Cel został osiągnięty: spontaniczność i inność powstałego dzieła sprowokowała widownię do swoistego uczestnictwa w rytuale - czyli odnalezienia ceremoniału bezpośredniego, żywego, otwartego na wzajemność wyzwalającą autentyczność reakcji [4].

U Béjarta rytuał ofiarniczy związany był z reakcjami, jakie wzbudzało ciało tancerza na pustej scenie. Była to przede wszystkim reakcja "mózgowa" [5] (intelektualna), estetyczna, która odsłaniała w świadomości widza te pokłady pierwotnego piękna, które mogły być wspólnym korzeniem porozumienia.

Plastyka ciała tancerzy podkreślona ściśle przylegającym kostiumem (body), rytmy następujących po sobie układów tanecznych oraz multiplikowanie postaci kobiet i mężczyzn dopełniały obrazu łączenia ze sobą antagonizmów wynikających z różnicy płci. Dokonywało się to przede wszystkim w tańcu, ale także w plastyce sceny zaaranżowanej przy pomocy światła. W świetle poranka widać na ciałach tancerzy kostiumy nasycone budzącymi się do życia kolorami - każdy z tancerzy ma na sobie jeden kolor utrzymany w rdzawej tonacji. Tancerki natomiast mają kostium cielistej barwy. Odnieść można wrażenie, że zaraz wszystko wybuchnie swoją witalnością i żywiołowością. Wszystko jest jednak utrzymane na granicy pewnego rodzaju dystynkcji w ruchach - używanie kroków baletowych nieobecnych prawie w ogóle w choreografii Niżyńskiego - podkreśla tą dystynkcję i plastyczność ruchów. Béjart w odróżnieniu od Niżyńskiego stwarza na scenie tancerza-aktora budującego swoją postać nie tylko za pomocą ruchu, ale przede wszystkim przy pomocy mimiki i gestu.

Charakterystyczne jest, że aktor Béjarta dąży do nagości. Natomiast tancerz Niżyńskiego skryty jest pod grubo nałożonym kostiumem skonstruowanym z etnicznych wzorów. Aktor Béjarta pozostaje na pustej scenie w dwojakiej roli: uczestnika rytuału i świadka (widza) [6]. Tancerz Niżyńskiego jest uczestnikiem. Z tych opozycji stwarza się matryca, na której osadzi swoją interpretację "Święta wiosny" Pina Bausch.

OFIARA WYKLUCZENIA

Pina Bausch sytuuje ofiarę poza obrębem społeczności, stwarza dramatyczny dystans, który wzmaga uwagę widza i określa jego status jako obserwatora rytuału. Zadać sobie należy pytanie: na czym polega owo powołanie widza? Bausch powołuje do życia widza jako obserwatora. Wyznacza mu też znacznie ważniejsze miejsce w strukturze całego spektaklu - widz ma być świadkiem. Świadkiem, który nie jest kimś, kto wszędzie wtyka swój nos, kto usiłuje być najbliżej, czy też wtrącać się w działania innych. Jest świadkiem trzymającym się nieco na uboczu, nie mającym ochoty się wtrącać, pragnie być przytomnym, zobaczyć to, co się dzieje - od początku do końca - oraz świadkiem chcącym zachować w pamięci obraz zdarzeń [7].

Warunki inscenizacyjne jakie stworzyła Pina Bausch tancerzom i widzom są właściwie ucieleśnieniem takiego stosunku pojmowania widza jako spektatora. Wszystko odbywa się na scenie przy zredukowanej dekoracji do torfowego gruntu, jakby na glebie, z której być może coś niebawem wyrośnie. Ale czy na pewno?

Taniec grupy kobiet, potencjalnych ofiar, przekształca się w coraz bardziej fatalną bezsilność i rozpacz. Widzowie pozostają na uboczu, uczestniczą w spektaklu na zasadzie emocjonalnym. Bausch odbiera im możliwość bezpośredniej demonstracji swoich odczuć. Są osaczani narastającym odhumanizowanym tańcem.

Opresja na scenie wzrasta, kiedy pojawiają się tancerze z nagimi torsami w ciemnych spodniach. Są łowcami urządzającymi sobie polowanie na kobiety - szukają ofiary. Tancerki wykonują gwałtowne ruchy. Słychać ich zmęczenie, słychać także odgłosy wydawane przez ciało okładane z rozmachem rękami, odgłosy biegania, odgłosy nagłego zatrzymywania się. W warstwie dźwiękowej tego obrazu można usłyszeć dobijanie się do nas - do naszej świadomości - kogoś kto jest w zamknięciu - jakiejś wolnej istoty, która została niesłusznie uwięziona Wreszcie następuje wyłonienie ofiary - na zasadzie przekazywania sobie w biegu czerwonej sukienki pod bacznym okiem mężczyzn - w zaaranżowanej makabrycznej zabawie łowców czyhających na zwierzynę...

Jaka jest więc tutaj rola widza-świadka? Przede wszystkim widz ma być świadkiem, "który nie zapomni tego, co zobaczył, za żadną cenę" [8]. To znaczy ma być widzem zdystansowanym, oddalonym od tego, co się obserwuje. Wtedy już pełnowartościowy widz-świadek będzie miał szansę współuczestniczyć w wydarzeniu na wzór owych obserwatorów, którzy uczestniczyli w czynie [9].

Spektakl Piny Bausch sam w sobie jest pamięcią świadka, zakotwiczoną w obrazie, tańcu okrucieństwa i śmierci. Jest też świadectwem wspominanym ku przestrodze, stawiającym nieustannie pytanie o prawdę i prawdomówność świadków. W porównaniu do Niżyńskiego i Béjarta, Pina Bausch zarysowuje choreografie Ofiary/Wybranki ostrymi cięciami, niekiedy nawet brutalnymi i rozedrganymi, ale także - co wspólne jest z Béjartem - cielesnymi, pozbawionymi jednak tego ocalającego piękna, które tkwiło głęboko u podstaw Béjartowskiej inscenizacji.

W ostateczności ciało ofiary w interpretacji Piny Bausch jest wyrugowane ze społeczności, niepotrzebne, wręcz wrogie - pozostające na marginesie - jest ofiarą wykluczenia i otwartą raną na sumieniu Niemców, którą nie wiadomo czy da się uleczyć rytuałami "Święta wiosny".

***

[1] Tekst niniejszego artykułu inspirowany jest pracą: J. Grotowski - "Teatr a rytuał", s. 61.

[2] Tamże, s. 62.

[3] Tamże, s. 63.

[4] Tamże, s. 62.

[5] Tamże, s. 64.

[6] Tamże, s. 66.

[7] Tamże, s. 66, 67.

[8] Tamże, s. 67.

[9] Tamże.

***

Na zdjęciu: "Święto wiosny" w wykonaniu Tanztheater Wuppertal Piny Bausch, 2009.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji