Artykuły

Sutanna na scenie

Ton mówienia o Kościele i księżach zmienił się w teatrze na dobre. "Dzisiaj inaczej się nie da"? - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

"Dzieci księży" [na zdjęciu] - to dobry tytuł na afisz, bo przecież dotyczy świata, gdzie podstawowe rozwiązanie tytułowego problemu brzmi: "Nie afiszować się". Reżyserka Daria Kopiec na Scenie na Woli warszawskiego Teatru Dramatycznego wzięła na warsztat wydane przez Krytykę Polityczną reportaże Marty Abramowicz pt. "Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica". To historie odkrywania tożsamości, poczucia opuszczenia i zlekceważenia przez duchownego - rodzica. Co gorsza, jak się okazuje, po wykonaniu wielkiego rodzinnego śledztwa wspartego badaniami genetycznymi prawda nie daje wiele satysfakcji. Powtarza się za to w opowieściach dzieci księży wzorzec wstydu, bo "co ludzie powiedzą", zsyłania do innej parafii, rozmów z biskupem, stawiania zarówno uczuć duchownego, jak i jego rodziny na ostatnim miejscu. Słyszymy o miotaniu się duchownych między karierą w kościelnej korporacji, brakiem innego pomysłu na siebie i zapewnieniem sobie bytu a próbami bycia z rodziną albo całkowitym zrzuceniu odpowiedzialności.

Wiele rozwiązań scenicznych ze spektaklu Kopiec wydaje się tu tyleż ekstrawaganckie, co nie do końca przemyślane i uzasadnione, a także niezbyt sprawnie zrealizowane - ubieranie wyznań w quasi-ironiczne piosenki (np. w konwencji boysbandu), przypominające teatr fizyczny "procesje" czy pomysł, by ubrać dramaturgię w konwencję grupy na Facebooku. Niewiele wynika też w tym konkretnym przypadku z podkreślania różnicy między realnym aktorem a jego opowiadaną postacią. Teatralna forma okazuje się w "Dzieciach księży" nieco bezradna wobec mocnych historii. Lepiej byłoby może po prostuje opowiedzieć. Bo przecież jest co opowiadać.

Ksiądz w ringu walczy o duszę

Przez lata temat pozycji Kościoła katolickiego i księży w polskim teatrze politycznym pojawiał się zaskakująco rzadko. Owszem, były mocne wyjątki. "Serdeczny" Aleksandry Jakubczak miał premierę w 2013 r. w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu. Autor Krzysztof Szekalski nie ukrywał, że opowiada własną historię - ofiary molestowania seksualnego. Dzisiejszy wątek komediowo-obyczajowy z życia artystycznego prekariatu przeplatał się z traumatycznymi wspomnieniami z podlaskiej miejscowości, gdzie kościół jest jedynym ośrodkiem życia społecznego, a także skarbnicą prestiżu - rodzice chłopaka udają, że nic się nie dzieje, bo bliski kontakt z księdzem to powód do dumy. Mocny spektakl był rzadko grany i prawie przemilczany przez krytykę - z wyjątkiem "Wyborczej", dodajmy.

W "Niewiernych" z nowohuckiego Teatru Łaźnia Nowa (2012 r.) Piotr Ratajczak przedstawił historie opowieści Polek i Polaków, którzy zdecydowali się na apostazję. Księża nie pojawiali się tu na scenie. Trauma kontaktu ze spowiednikiem mogła być tu źródłem tzw. nerwicy eklezjalnej albo proboszcz w kancelarii mógł utrudniać odejście z Kościoła. Krytycy pisali, że był to obraz subtelny, "wyważony" i unikający frontalnego ataku.

Dziś katolicką ideologię w teatrze czy literaturze ("Mnich" Tadeusza Bartosia) coraz częściej widzi się jako element opresyjnego systemu. Wcześniej przez lata artyści rozdzielali "wiarę" od "instytucji" i postrzegali Kościół jako element wspólnoty na dobre i na złe. Tak jest trochę w "Dzieciach księży" z Dramatycznego, tak było przeszło dekadę temu choćby u Przemysława Wojcieszka. W jego "Osobistym Jezusie" (Legnica, 2006 r.) ksiądz bokser Janusz (Dariusz Majchrzak) podczas sparingów walczył o duszę byłego przestępcy Ryśka.

Papież na stryczku i hejt niczym psalmy

Przełomem w mówieniu o Kościele była mocna "Klątwa" Olivera Frljicia z Teatru Powszechnego. Ten spektakl to osobliwy gest królobójstwa - aktorzy zarzucają stryczek na patrona politycznego katolicyzmu w Polsce, czyli figurę Jana Pawła II, wraz z tabliczką "Obrońca pedofilów". Mocny jest monolog Karoliny Adamczyk o prawie do aborcji czy historie molestowania przez duchownych. Spektakl stał się obiektem ataku polityków i oblegających teatr skrajnie prawicowych organizacji, z których część się modliła, a część szturmowała budynek, rozlewając na widowni toksyczną substancję. Wznoszono na przemian okrzyki: "Koniec wesela, wracajcie do Izraela!" i "Ave, Christus Rex!".

Premiera "Klątwy" odbyła się w lutym 2017 r. i od tamtego momentu sutanny częściej zaczęły się pojawiać na polskich scenach. W "Bóg w dom" z Bydgoszczy (2017 r.) reżyserka Katarzyna Szyngiera i dramaturg Grzegorz Niziołek przenieśli na scenę 1:1 skrajnie islamofobiczne kazanie z leżącego nieopodal teatru kościoła; w innych scenach aktorzy wyśpiewywali internetowy hejt na liturgiczne melodie.

Na Scenie na Woli w 2017 r. pojawiła się "Historia Jakuba". Ofiarą kościelnego systemu staje się tam sam ksiądz. Pierwowzorem bohatera sztuki Tadeusza Siobodzianka była realnie istniejąca postać - Romuald Jakub Weksler-Waszkinel. To rzymskokatolicki duchowny, który odkrywszy żydowskie korzenie, stara się pogodzić judaizm z katolicyzmem. Na scenie postać Siobodzianka nosi jarmułkę i koloratkę jednocześnie. Tyle że o ile prawdziwy Weksler-Waszkinel to człowiek wyrazisty, inteligentny i charyzmatyczny, to jego sceniczny odpowiednik Marian jest raczej poczciwym gapą, jakimś Piszczykiem w sutannie. Jednak najlepsze są komiczne, choć nie wesołe sceny "z życia seminarium i plebanii". Słobodzianek rozpisał tu istne studium łamania charakteru, ukazał szkołę ustępstw, konformizmu i podporządkowania, którą przechodzą kandydaci na kapłanów.

Wreszcie na scenie - i to w Toruniu - stanął sam Tadeusz Rydzyk.

W redemptorystę, szefa Radia Maryja i jedną z najbardziej wpływowych osób w Polsce, wcielił się gościnnie aktor Filip Perkowski z wałbrzyskiego Teatru Dramatycznego. W spektaklu reżyserki Anety Groszyńskiej i reportera "DF" Marcina Kąckiego widzimy, jak Rydzyk zawiera układy z politykami, uwodzi słuchaczy czy wskazuje na antenie wroga. Kącki zderzył propagandę Radia Maryja z propagandą Radia Tysiąca Wzgórz podżegającym do ludobójstwa w Rwandzie.

Fajny ksiądz tańczy na weselu

Ksiądz jest także jedną z kluczowych figur "Roku z życia codziennego w Europie Środkowo-Wschodniej", najnowszego spektaklu Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego w krakowskim Starym Teatrze. "Fajny ksiądz" grany przez Radosława Krzyżowskiego gra w piłkę, żartuje i epatuje luzem, a jednocześnie jest skrajnie cyniczny. Prostoduszni wyznawcy "Kościoła otwartego" różnią się tu od prawicowych fanatyków jedynie stopniem naiwności.

Młodszym kolegą i uczniem postaci księdza Krzyżowskiego mógłby być Ksiądz z głośnego "Wesela" Jana Klaty grany w Starym Teatrze przez Bartosza Bielenie. Młody kapłan o wyglądzie długowłosego cherubina nie rozstaje się z gitarą. Internetowy hit sacro polo "Chrześcijanin tańczy" to tutaj jeden z refrenów chocholego tańca ze sztuki Wyspiańskiego, symbolu bezrefleksyjnego społecznego odrętwienia.

"Byliśmy głupi" - zdają się mówić artyści po 30 latach "dialogu" i "kompromisu" z Kościołem dyktowanych de facto przez jedną stronę; po latach przekonania, że Kościół był kiedyś przyjacielem wolności twórczej. O tym, że to mit i że nawet w mrocznej dekadzie lat 80. to, co ze sztuki wpuszczano do kościelnego obiegu alternatywnego wobec socjalistycznego państwa, było ściśle selekcjonowane przez duchownych - pisze w wydanej przez Instytut Teatralny książce "Egoiści. Trzecia droga w kulturze polskiej lat 80." historyk teatru Marcin Kościelniak.

Ton mówienia o Kościele i księżach zmienił się dziś w kulturze na dobre. Mówi o tym w "Klątwie" aktorka Klara Bielawka na koniec specyficznej "samokrytyki", monologu o tym, jaki to teatr Frljicia jest dosadny i publicystyczny. Na koniec krzyczy: "Dzisiaj inaczej się nie da!".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji